Ilustracja: Rachid Oucharia

Zielona Laguna

10 listopada 2012

Szacowany czas lektury: 42 min

Oczywiście inspiracja filmem Błękitna Laguna.
I trochę romantyzmu mam nadzieje zostało:)

- Co to ma być? - Tomka nie zdziwił niezadowolony jak zwykle głos Laury – ofermo, połowę wylałeś... No to sobie zrobisz jeszcze jeden kurs.

Dwoje nastolatków było skazanych tylko na siebie już przez ponad dwa lata, od czasu gdy sztorm zmiótł do wody niemal całą załogę ich statku. Na szczęście wyspa, do której udało im się dopłynąć po katastrofie, obfitowała we wszelkie potrzebne do życia zasoby. Jedynym ocalałym dorosłym był kapitan, który, zanim umarł na jakąś dziwną chorobę, zdążył zbudować prowizoryczne lokum z desek po statku i nauczył ich jak zdobywać pożywienie i używać krzesiwa.

Mimo młodego wieku udało im się przetrwać, a nawet uczynić znośną egzystencję na tym odległym lądzie. Szczególnie Laura potrafiła dobrze się urządzić. Była trochę starsza od Tomka. Szybciej także dojrzewała, więc była zawsze od niego większa i silniejsza. Jako że dawno nikt nie uczył ich zasad dobrego współbytowania, nie miała żadnych wyuczonych oporów, by tego nie wykorzystywać.

Właśnie szperała sobie w jednej z wielu skrzyń wyrzuconych na brzeg ze statku w tamten feralny dzień, przeglądając upchane w niej ubrania, gdy Tomek wrócił z wodą ze źródła. Nie znosił tam chodzić, ale nie raz w przeszłości oberwało mu się od Laury, gdy próbował jakichkolwiek protestów. Teraz obserwował zdyszany jak jego towarzyszka patrzy na niego surowym wzrokiem znad skrzyni.

- No co się do ciebie mówi? – kontynuowała reprymendę – mam cię znowu ofermo przywrócić do porządku? Rozlałeś połowę po drodze, to teraz ładnie pobiegniesz z kolejnym wiadrem. Ruchy, ruchy nierobie. Bo znowu stracę cierpliwość.

Tomek już nie raz miał natarte uszy, buzię pełną napchanego piasku, wytargane włosy. Zaciskając zęby lekko skulił się niemal gotowy do wyjścia. Ale tym razem miał większe opory przed podporządkowaniem się. Zdążył zauważyć, że w ostatnim czasie nieco podrósł. Jego mięśnie stały się twardsze i bardziej widoczne. Laura wielokrotnie pokazywała mu, kto tu ma się kogo słuchać i ciągle tkwiło to w jego świadomości, ale jakoś tak z każdym dniem wydawała mu się ona taka mniejsza i słabsza.

- Jutro pójdę. To przecież wystarczy – odważył się na niewielki sprzeciw. Jednak wiedział, że Laura nie tolerowała nawet najmniejszych oznak nieposłuszeństwa. Położyła dłonie na biodrach i spojrzała na niego wzrokiem jakby to miały być jego ostatnie sekundy życia. Podeszła do niego, zamachnęła dłonią. Jednak uderzenie nie dosięgło policzka chłopca. Tomek złapał ją w nadgarstku i pchnął tak, że wywróciła się. W jej oczach pojawiło się zaskoczenie.

- No to teraz sobie nagrabiłeś! - zaciskając pięści rzuciła się na Tomka. Ten jednak złapał ją mocno i powalił na ziemię. Aż się zdziwił jak gładko mu to poszło. Trzymał ją tak przypartą do podłoża i patrzył zdumiony jak ta jest bezsilna w jego uścisku. Chwilę miotała się, ale po chwili zaprzestała. Tomek dostrzegł w jej oczach coś pomiędzy szokiem i konsternacją .

- No dobra – powiedziała po chwili spokojnym tonem – to nie musisz dziś po tę wodę iść.

Tomek jednak ośmielony swym sukcesem poczuł, że wcale nie potrzebuje tego zbytku jej łaski i może posunąć się dalej.

- Ja nie pójdę – powiedział powoli patrząc jej w oczy. Po chwili odważył się na o wiele więcej –ty pójdziesz!

- Że co?! - na twarzy Laury pojawiła się złość – czy ty sobie nie pozwalasz za dużo? - zaczęła się znowu wyrywać, ale na nic się to zdało. A Tomek zapragnął zrobić coś, o czym marzył od dawna. O czym śnił nocami. Złapała ją mocno i... zaczął nacierać jej uszy tak jak ona mu robiła wcześniej.

- To jak? Pójdziesz ładnie? – pytał nie przestając nacierania. Laura wyrywała się, ale nie mogła za dużo zdziałać.

Dopiero po chwili dała za wygraną:

- Pójdę, pójdę tylko przestań! – wydobyło się z jej ust.

Tomek puścił ją. Poczuł, że to wielki dzień dla niego. Usiadł obok i patrzył z satysfakcją jak zdezorientowana Laura podnosi się i z konsternacją, jakby sama nie wierzyła w to, co robi, sięga po wiadro. Widział tę mieszaninę emocji na jej twarzy. Złość, przerażenie, niepewność. Gładziła się po obolałych uszach i coś mamrocząc pod nosem zniknęła w ciemności z wiadrem.

Dopiero teraz powoli dochodziło do Tomka to, co się wydarzyło. Poczuł, że teraz on tu rządzi. Podświadomość mówiła mu, że otwiera to przed nim szereg możliwości, ale jeszcze nie miał pojęcia jakich. W każdym razie czuł taką niezwykłą przyjemność widząc jak Laura spełnia jego polecenie. Błądząc myślami napawał się tym, że przecież skoro poszła po wodę na jego rozkaz, to przecież może zażyczyć sobie czegokolwiek. Przypomniał sobie jak mu kazała się wachlować na plaży nie zważając na to, jak go ręce bolały. Uśmiechnął się na samą myśl, że teraz to jej może kazać to samo. Ale w sumie nie widział nic aż tak przyjemnego w byciu wachlowanym.

Gdy tak rozmyślał, Laura wróciła z wiadrem. Bez słowa położyła je na ziemi i usiadła w kącie. Miała naburmuszoną minę. Nie poruszali już dalej tego tematu. Laura jakby wręcz chciała zapomnieć o tym, co się stało i omijała Tomka jak się dało. Położyli się w milczeniu na szerokim materacu ze statku i wszystko wskazywało na to, że wkrótce zasną. Tomek jednak, rozmyślając intensywnie, nie mógł spać. Wiedział, że jego towarzyszka nie ma zamiaru rozmawiać o dzisiejszych wydarzeniach, ale nie miał zamiaru odpuścić.

- Od teraz ty się mnie masz słuchać – powiedział, ale nie usłyszał odpowiedzi. Po chwili więc dodał – rozumiesz?!

Laura ciągle leżała cicho odwrócona do niego tyłem. Tomek wsparł się na ramieniu i choć wiedział jak niewygodna jest dla niej ta rozmowa nie zamierzał się wycofywać.

- To jak? – zapytał – nacieranie uszu?

- Nie – Laura w końcu musiała się odezwać. – No dobrze. To będę się słuchać – niechętnie odpowiedziała – i już śpijmy – dodała, żeby jak najszybciej uciąć tę niewygodną rozmowę.

Jednak Tomek nie miał ochoty na sen.

- Nie – powiedział stanowczym tonem. – Teraz mam ochotę, żebyś usiadła. – Laura nie zareagowała. - Masz się słuchać! Słyszałaś?

Dziewczyna z zaciśniętymi zębami przekręciła się i usiadła patrząc przed siebie. Po chwili dopiero spojrzała na Tomka, a jej twarz była pełna niepewności. Tomek poczuł taką dziwną przyjemność oglądając jak jego dotychczasowa gnębicielka go słucha. I wcale nie zaspokoiło to jego dziwnych wewnętrznych potrzeb, a wręcz jeszcze bardziej je rozbudziło.

- No to teraz patrz na mnie i powiedz pełnym zdaniem: jestem twoją sługą... to znaczy służącą – powiedział pierwsze, co mu przyszło do głowy, by bardziej dosadnie odczuć swe nowe przywileje.

Laura miała zaciśnięte zęby. Widziała, że łatwo się nie wywinie. Że teraz Tomek musi ponapawać się swoją nową władzą. I nie widziała żadnej drogi wyjścia. Jedyne co jej pozostało, to spuścić wzroki i powiedzieć:

- Jestem twoja służącą – po czym instynkt podpowiedział jej, że powinna zmienić taktykę i popatrzyła na Tomka bardziej pokornym wzrokiem. Przecież była z nim sama na całej wyspie i rzeczywiście on stał się silniejszy, co już wcześniej zaczęła zauważać z niepokojem. Nigdzie ucieczki. Była skazana na niego. Ale ciągle w jej wnętrzu drzemał bunt i wiara, że to sytuacja tymczasowa. Wierzyła, że sobie z tym w końcu poradzi, nie wiedziała jedynie jeszcze jak. Nie czuła się dobrze wiedząc, że ten smarkaty będzie dyktować warunki.

Tomek obserwował ją. Powoli docierała do niego świadomość, że przecież teraz może wszystko. Wypełniało go to odczucie po brzegi. Zaczęły mu przychodzić do głowy coraz śmielsze myśli. Nawet takie, jakich się wcześniej bał. Przypomniał sobie, jak kiedyś Laura w jakiejś szamotaninie pociągnęła mu spodnie w dół z tyłu i uderzyła kijem dwa razy po gołych pośladkach. Nie bolało, ale to upokorzenie, które wtedy czuł siedziało w nim długo. Teraz popatrzył na jej biodra. Laura zauważyła ten wzrok i poczuła ciarki. Skuliła się lekko. Bała się czegoś niespodziewanego.

Tomek ciągle zbierał myśli i zastanawiał się, na co ma ochotę. Laura po chwili zapytała zniecierpliwiona:

- Mogę się już położyć? - Nie usłyszała odpowiedzi. Po chwili więc spuściła z tonu i patrząc w dół zapytała bardziej pokornie – mogę? Proszę...

Tomek poczuł przypływ dziwnej przyjemności widząc jak ulegle Laura prosi go pozwolenie. Skinął więc głową dobrotliwie, napawając się widokiem jak niepewnie kładła się w nadziei, że w końcu sen ich zmorzy i przestanie ją gnębić. Jednak dopiero teraz, kiedy widział jej pokorę rozbudziły się w nim dziwne instynkty. Wpatrując się w nią powiedział:

- Odwróć się tyłem do mnie.

- Ale po co? – zapytała. W jej głosie czuć było nutę niepewności i strachu. Ale posłusznie przekręciła się niezdarnie i leżąc plecami do chłopaka czekała cała spięta.

- Zaraz zobaczymy, czy nie kłamiesz, że mnie słuchasz.

Myśli kłębiły się w jego głowie. Już wiedział, czego chce, ale ciągle jakoś nie mógł z siebie tego wydobyć. Czuł, że to, co ma ochotę jej polecić było jakieś takie... niestosowne. Choć będąc tak długo daleko od cywilizacji nie znał nawet tego pojęcia. Jednak wyraźnie rozumiał jakąś taką śmiałość tego, co ma zamiar zrobić. Ale też czuł, że naprawdę właśnie tego chce i... że przecież on tu rządzi. Że powinien to mieć teraz właśnie okazane, czarno na białym. W końcu patrząc na tyłek Laury ubrany w szare szorty wydusił z siebie:

– Ściągnij to w dół i osłoń pupę. Chcę ją zobaczyć. Tak będziesz wiedzieć, jakie od dziś masz tu prawa.

- Niedoczekanie! – odpowiedź była momentalna. Laura chciała wstać, ale Tomek ją chwycił. Znowu zaczęli się szamotać i Tomek wykręcił jej rękę na plecach.

- To jak? – zapytał dociskając.

- Nie ma mowy! – Laura załzawiona nie poddawała się. Wtedy Tomek postanowił nie pytać się, tylko sam złapał dłonią za ściągacz nad jej tyłkiem i jednym ruchem osunął go w dół.

- Zakryj mnie, zakryj natychmiast, bo pożałujesz! – krzyczał Laura. Zaczęła wyrywać się jeszcze bardziej, ale Tomkowi nie podobało się to. W jego mniemaniu powinna bez wyrywania się pokazać swoje podporządkowanie. To najbardziej chciał poczuć, ale patrząc na jej pośladki doświadczył czegoś jeszcze. Zauważył, jaka jej skóra jest z tyłu gładka i jaka miękka. Widok jej gołego tyłka spowodował u niego takie dziwne ciarki, jakich wcześniej nie doświadczał. Zdążył zauważyć, że jest ona w biodrach chyba szersza od niego i oglądanie takich krągłości było tak dziwnie miłe. Ale nie pasowało mu coś. Nie pasowało mu, że Laura wyrywa się. Że nie pozwala mu zobaczyć na spokojnie. Czuł, że chyba ją trochę krzywdzi i że to dla niej deprymujące, ale... nie mógł opanować swoich pragnień, nawet pomimo, że jednak nie za dobrze się z tym swoim zachowaniem czuł. Docisnął jej rękę, aż zastękała i przestała się wyrywać.

- To jak? Będziesz posłuszna? – zapytał - chcę żebyś się nie wyrywała.

Po chwili usłyszał:

- Tak, będę, będę... puść proszę... - usłyszał i poluzował uchwyt. Zobaczył jak leżąc tyłem do niego, ze złością zaciska swoje piąstki na piersiach. Jednak nie śmiała ukryć swych pośladków. – Już? Wystarczy? – zapytała bez przekonania.

Tomek rzeczywiście chłonął wzrokiem jej pupę. Tak mocno przyciągała jego wzrok, że nie zdawał sobie sprawy, że coś może być tak ciekawego. Szczególnie szczelina między jej pośladkami wydawała się taka delikatna i nieziemsko przyciągająca. Tak zastanawiał się, czy się już napatrzył, gdy nagle przyszło mu do głowy coś innego. Że przecież nie musi być wspaniałomyślny wobec swego dotychczasowego gnębiciela. Położył się wygodnie na plecach i zadowolony z siebie zaczął zajadać się daktylami. Patrząc na jej pupę powiedział:

- Tak masz cały czas leżeć, dopóki mi się nie odwidzi – przegryzł kolejnego daktyla. Słyszał jak Laura pochlipuje i zrobiło mu się jej żal. Miał nawet wyrzuty sumienia. Ale nie wiedząc czemu, oglądanie jej odsłoniętego tyłka było tak przyjemne, że nie potrafił zrezygnować. Mimo negatywnych odczuć na temat swojego zachowania, nie potrafił przestać i pozwolić, by zasłoniła przed nim ten cudowny widok. Nie potrafił też oprzeć chęci się, by znów poczuć, że to on teraz rozdaje karty i powiedział – i tak będzie, kiedy będę chciał, żeby ci przypominało kto się ma tu kogo teraz słuchać. – Nawet jej bezsilna złość na tę konieczność poddania się, wywoływała u niego kolejne przypływy przyjemności. Pupa przyciągała go, ale cięgle jeszcze nie wiedział, czego pragnie. Delektował się swoją nową sytuacją, aż zasnął.

- Nie – Tomek powiedział stanowczym tonem - idziemy w tamtą stronę.

Promienie słońca, które właśnie sięgnęło niemal zenitu na bezchmurnym niebie, sprawiały, że ocean przybrał lekko zielonkawy kolor. Piasek wypełniający szeroką plażę zdawał się być niemal nieskazitelnie biały. Jedyne pozostawione na nim ślady należały do dwojga nastolatków idących gdzieś przed siebie.

Tomek czuł wielką satysfakcję, że dziś to do niego należała decyzja, w którą stronę mieli iść. Satysfakcja ta była tym większa, że Laura, która chciała, by szli w drugą stronę, pokornie podążała za nim. Trochę ta jego radość została zmącona, gdy okazało się, że kolejna i kolejna palma kokosowa była ogołocona. Tomek jednak nie tracił fasonu i udawał, że nie zauważa miny Laury, która zdawała się mówić: "A nie mówiłam". W końcu zmęczeni, odnaleźli jakieś nadające się do "żniw" drzewo.

- Od dziś ty wchodzisz – Tomek już niemal od samego początku drogi nie mógł się doczekać, kiedy wypowie to zdanie. To zawsze Laura kazała jemu się wspinać, a potem stała na dole dyrygując, poganiając i wyzywając od ślamazar. Teraz to ona się narobi.

Tomek stał wskazując Laurze drzewo. Dziewczyna miała mocno naburmuszoną minę. Chwilę mierzyli się wzrokiem, ale po chwili Laura ruszyła pewnym krokiem do przodu. Zaczęła się wspinać, lecz nie wyglądało to dobrze. Tomek przyglądał się z surową mina, ale nie odpuszczał. Laura także zaparła się i chciała pokazać, że skoro on sobie radził, to ona też to zrobi. Dopiero po chwili chłopiec podszedł i zaczął podpierać dziewczynę i pchać ją do góry. Jednak na niewiele to się zdało. Ale stało się coś innego. Gdy Tomek pomagał dłońmi Laurze, poczuł dłońmi jaka jest miękka. Jakie miłe w dotyku są jej uda, pupa, brzuch... Najmilsze jednak było to, co poczuł przez bluzkę na wysokości jej piersi. Jednak nie zdążył zbyt długo doświadczyć tego uczucia, gdyż Laura momentalnie wyrwała się i odskoczyła od drzewa zasłaniając się i patrząc spode łba na Tomka. Chwilę tak stali w milczeniu, po czym chłopak powiedział.

- Dobra... darujmy to sobie, bo i tak widzę, że jesteś oferma. Ja wejdę.

Tomek myślał, że przynajmniej jeśli chodzi o drogę powrotną, na coś mu się ta nowa sytuacja przyda. Jednak jeśli chodziło o noszenie kokosów, to Laura także nie za bardzo sobie radziła. Jedyny plus, że nie musiał nieść ich wszystkich sam, jak to zawsze robił do tej pory i wysłuchiwać awantur za każdym razem, gdy coś mu upadło.

Wieczorem leżąc na posłaniu Tomek był zły. Okazało się, że jeśli chodzi o łowienie ryb, to Laura także było do niczego. Na dodatek, mimo mocnego postanowienia, że nie dostanie ona ani trochę kokosa za nieprzydatność, to widząc jej głodny wzrok dał jej. To samo z rybami. Na co była mu ta władza skoro i tak musiał dalej najcięższe rzeczy sam? Poparzył za złością na leżącą tyłem do niego Laurę. Przynajmniej jedyne, co mu zostało, to podelektować się tą władzą. I... wydało mu się to w jakiś taki dziwny sposób przyjemnym pomysłem.

- Co mówiłem wczoraj ? Odsłoń pupę.

Laura, o dziwo, niepewnymi ruchami, ale jednak powoli, leżąc tak ciągle tyłem do niego, opuściła w dół swoje lniane szorty. Wyglądało jakby po całym dniu, gdy okazało się, że nic nie umie i do niczego się nie nadaje, bała się o siebie. Przecież mógł jej nie dać tych ryb. Nie miała zadowolonej miny, ale... potulnie zostawiła pupę odsłoniętą i leżąc tyłem do Tomka oparła głowę na dłoniach.

Tomek znowu poczuł tę dziwną przyjemność. Sam nie wiedział, z czego ona wypływa. Raz wydawało mu się, że to przez to, że Laura, która zawsze nim pomiatała i wyzywała, teraz potulnie okazuje poddaństwo. A z drugiej strony, znowu ten widok jej pupy... Takie dziwnie przyjemne ciarki przechodziły Tomka, szczególnie w podbrzuszu, gdy ją oglądał.

- Tyle wystarczy...? - jakby prosząco zapytała Laura – mi tak jakość dziwnie. Proszę...

Tomek oglądając ją poczuł znowu trochę współczucia, ale nie potrafił oderwać wzroku. Nie potrafił sobie odmówić. Przypomniał sobie właśnie to, jaka miękka była Laura tam przy drzewie. Zapragnął znowu to poczuć.

- Teraz się nie wierć - powiedział i podniósł się trochę wspierając na ramieniu.

- Co chcesz zrobić? – usłyszał lekko przestraszony głos Laury, która spojrzała w jego stronę.

- Mówiłem, nie ruszaj się – powiedział stanowczo. – Chcę ci podotykać pupę i masz nie protestować.

- Nie no... proszę... – odezwał się Laura.

Ale było już za późno. Poczuła jego dłoń na pośladku, która jakby sprawdzała jego miękkość. Potem jego palce zaczęły ją ugniatać i głaskać.

– Co ty robisz? – tyle tylko wyszeptała.

Tomek jednak nie zamierzał przerywać. To dotykanie Laury było zbyt przyjemne. Wiedział, że jest przejęta i nawet jej przyspieszony oddech świadczył, że przeżywa to bardzo, ale nie potrafił się powstrzymać. Znowu czuł te uderzenia emocji. Z jednej strony poczucia władzy, a z drugiej... samą przyjemność dotyku. Jego wzrok przyciągała ta wstydliwa szczelinka miedzy pośladkami, a miejsce, gdzie wnikała pomiędzy uda Laury wydawało mu się niemal oceanem słodkości. Jednak mimo iż wiedział, że może wszystko, to miał takie niejasne opory, by posmakować tych miejsc palcami. Nie chciał za bardzo krzywdzić Laury, ale nie potrafił się oprzeć.

- Ciii... - wyszeptał w końcu - jeszcze tu tylko... wytrzymaj - nie mógł się powstrzymać . Jego palce wniknęły pomiędzy jej pośladki i trochę głębiej między jej uda. Poczuł nimi niewyobrażalną miękkość, gładkość i ciepło. Laura zaczęła się wyrywać, ale przytrzymał ją. Chciał żeby to trwało i trwało, już całkiem nie licząc się z tym, jakich ona - jak mu się wydawało - strasznych teraz cierpień doświadcza, przy każdym jego dotyku w takie miejsca.

Jednak dziewczyna wywinęła mu się w końcu i skuliła w kąciku podciągając spodnie. Nie była beksą, ale wtedy pierwszy raz od dawna zobaczył jak płacze i patrzy na niego ze strachem. To przywróciło go do porządku.

- No już dobra, dobra – odburknął. Zrobiło mu się trochę głupio, a poza tym, widząc tę mieszaninę dziwnych emocji w jej oczach poczuł coś jakby trochę winy. – No połóż się już. Nie będę ci już dokuczał, no.

Laura niepewnymi ruchami ułożyła się na posłaniu patrząc kątem oka na Tomka, czy czasem czegoś nie kombinuje. Ten położył się także odwracając w drugą stronę. Myślał o tej delikatności i cieple, które poczuł. Zastanawiał się, czemu te jej miejsca tak są przyciągające. Przypomniał też sobie o tym, co wymacał pod jej bluzką przy drzewie. Poczuł, że chciałby to sprawdzić i znowu pojawiła się w nim złość. Znowu ta jego władza, którą dostał okazała się prawie nieprzydatna. Na drzewo dalej on włazi, ryby on łowi, nie może podotykać do woli, bo coś go blokuje. Jedyne co może, to jej kazać pupę przed nim odsłaniać. Miał ochotę, żeby teraz zrobiła to raz jeszcze, ale już jakoś żal mu tak było Laury w tym momencie. Postanowił, że dziś da jej spokój, niech ochłonie. Ale jutro nie popuści. To wszystko siedziało w głowie Tomka i złościło. Chciał jak najszybciej zasnąć, jednak dodatkowo, nie wiedzieć czemu, jakaś przypadłość go złapała na noc i jego siusiak sterczał jak drąg nie pozwalając się wygodnie ułożyć.

Tomek obudził się o wiele później niż zwykle. Pół nocy nie mógł zasnąć i miał podkrążone oczy. Popatrzył na Laurę, która znowu marnowała czas zajmując się swą nikomu nie potrzebną rozrywką, czyli ustawiała w ich lokum różne zielsko i obmywała je wodą, wyrzucała łupiny po kokosach, ścierała kurze z skrzyń zgromadzonych po rozbitym statku. Widać było, że także nie wyspała się tej nocy. Na dodatek zauważył, że patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem.

Z powodu niewyspania dzień minął w leniwej atmosferze. Na szczęście mieli zapas kokosów, daktyli i ryb, którymi zwykle Tomek zapychał głód.

Wieczór przyniósł dobre wiadomości. Okazało się, że jakiś duży ptak złapał się w jedną z pułapek zbudowanych niegdyś przez kapitana. Taka zdobycz to za każdym razem był wielki rarytas po uciążliwej diecie rybnej. Jednak Tomek był tak napchany, że po upieczeniu zmieścił zaledwie odrobinę. Trochę przytrzymał Laurę i delektował się tym, jak patrzy z cieknącą śliną na jego obiad. Zwykle to on musiał patrzyć i czekać, aż łaskawie coś mu da. Gdy zauważył, że już całkiem straciła nadzieję, że coś jej skapnie i jej oczy lekko się zaszkliły, zmiękł i odkroił jej kawałek. Przypomniał mu się jej tyłek i te cudowne miękkości i wspaniałomyślnie dokroił jeszcze. Zresztą, patrząc na nią ani trochę nie czuł się głodny. Ciągle atakowały go myśli o tych miękkościach, które ma pod ubraniem i coraz bardziej uderzało go, jak jej krągłości są nieznośnie miłe do oglądania.

Odłożył sobie resztę ptaka na następny dzień. Patrzył jak Laura zajada się swoją porcją. Nawet jej kolano widoczne w szortach, które miała było przyjemne do oglądania. Popatrzył na swoje owłosione, a następnie na jej takie gładziutkie i prawie nie mógł oderwać wzroku. Skóra na jej udzie wydawała się jeszcze bardziej delikatna, ale nie mógł zobaczyć tyle, ile chciał, gdyż zasłaniała mu nogawka. Na dodatek Laura zajadając się, zauważyła jego wzrok i podciągnęła ją w dół.

Tomek z jakiegoś powodu nie mógł doczekać się nocy. Aby zająć czymś myśli, poszedł obejrzeć inne pułapki. Gdy wrócił, okazało się że Laura już śpi. Położył się i oczywiście cała jego uwaga znowu skupiła się na dziewczynie.

- Ej – szepnął – śpisz?

Bezwiednie zaczął się do niej przysuwać. Oczywiście, nie chciał sobie odpuścić swojej nowo odkrytej, cowieczornej rozrywki kosztem dziewczyny. Nie znudziło mu się to ani odrobinę. – No co jest? Chcę zobaczyć – powiedział szturchając Laurę.

Laura nie mogła już dłużej udawać, że śpi i odpowiedziała po cichu:

- Ale potem ty znowu będziesz dokuczał – odpowiedziała kuląc się. A gdy się kuliła, jej pupa jeszcze bardziej się przez to wystawiła.

- No weź, przestań no... przecież już widziałem . Daj, ściągnę – szepnął do niej łapiąc z tyłu za ściągacz szortów.

- Tomek... proszę – odszepnęła takim dziwnym tonem.

Chłopakowi burknęło w brzuchu.

- No dobra... za chwilę. Jeszcze dokończę tego ptaka. A ty się przygotuj w tym czasie. Chcę widzieć, że się mnie słuchasz.

- Poczekaj, no dobrze - odpowiedziała szybko Laura. Sama opuściła pośpiesznie spodnie. To zachowanie było nieco dziwne, ale chłopak nie zastanawiał się nad tym, gdyż znowu momentalnie przyszły te przyjemne uczucia. Ale uczucie głodu było także silne.

- Sekundę i wracam – powiedział Tomek. Jednak Laura zatrzymała go chwytając za dłoń.

- Zostań... chcesz...? Dotknij, jak chcesz – Laura lekko wystawiła pośladki. Tomek już całkiem był zdezorientowany, ale bardziej się tym cieszył, niż zastanawiał skąd takie dziwne zachowanie Laury. Wyrwał dłoń, uchwycił jej pośladek , puścił go i wstał pośpiesznie wychodząc.

- Czekaj. Zaraz będę.

Gdy wrócił po chwili, Laura skulona w kącie patrzyła na niego ze strachem. Tomek surowym wzrokiem patrzył na nią z góry. Powiedział tylko dwa słowa i wszystko stało się jasne:

- Gdzie ptak?!

Laura przewracając oczyma powiedziała niewinnie:

- A nie ma?

Jednak gdy zobaczyła zbliżającego się Tomka i jego wzrok, poczuła, że jej najgłupszy wykręt nie zadziała. Dodatkowo, gdy zauważyła jak Tomek ze złością rzucił okiem na czekającą go porcję kokosa, poczuła, że naprawdę jest w opałach. Pierwsze, co zrobiła, to podświadomie zasłoniła swoje uszy, ale poczuła, że to by było szczęście, gdyby odpłaciła tylko ich nacieraniem. Gdy już stał nad nią nie wiedząc, co robić potulnie obróciła się bokiem ściągając spodnie na tyłku. Jego twarz jakby minimalnie się rozchmurzyła. Ale nie wiedziała, czy to może tylko złudzenie.

- To dotknij – powiedziała, co kazał jej instynkt.

Tomek kucnął i oczywiście dotknął, ale nie był zadowolony. Czuł, że mimo iż jest silniejszy i może wszystko, to nic mu to nie daje i to go irytowało. Nie dość, że miał z tego zero pożytku, to jeszcze na dodatek, po takiej sytuacji jak ta z ptakiem, nie umiał jakoś jej skrzywdzić. Wielokrotnie w marzeniach, gdy był od niej mniejszy i dostawał wciry, widział siebie jak jej odpłaca, gdyby był silniejszy. A teraz... ona była w jego oczach taka delikatna, co czuł szczególnie teraz dotykając jej pupy, że nawet nie potrafiłby jej sprać tak samo jak ona go kiedyś patykiem.

W końcu zrezygnowany położył się i rozmyślając delektował się jej posłusznie wystawioną do niego pupą. Laura nie protestowała, zadowolona chyba, że wykręciła się od odpowiedzialności, ale cały czas uważanie śledziła gdzie ją głaszcze. Tymczasem w głowie Tomka kłębiły się różne myśli. Z jednej strony delektował się tym jak jego dotychczasowy wróg ma obnażony tyłek dla niego i nie mógł się nadziwić, ile w nim wdzięku. Jednak z każdą chwilą chciał więcej. O wiele więcej. Nie wiedział jak się do tego zabrać, więc zrobił to wprost. Przekręcił zaskoczoną Laurę na plecy i złapał za ściągacz od spodni.

- Poczekaj – powiedział – chcę to pooglądać co tam masz.

- Ale... – Laura złapała za materiał w pasie – ale tak nie można!

Tomek wpatrywał się w jej słodki brzuszek i pępek. Czuł gdzieś tam, że rzeczywiście tak nie można, ale gdy zsuwał jej szorty, każdy centymetr jej odsłoniętego ciała powodował, że chciał jeszcze i jeszcze trochę więcej. Czuł jej opór i strach. Ale tak jak wcześniej doszło do niego, że nie potrafiłby jej zadać bólu, tak teraz nie mógł się powstrzymać mimo jej protestów. Wiedział, że Laura czuje się osaczona i pewno wpada niemal w panikę, ale po prostu musiał to dostać.

- Cii... już, już - szeptając jej do ucha i odsuwając jej dłonie na bok opuścił brzeg szortów. Zobaczył kępkę cieniutkich, kręconych, czarnych włosków, a pod nimi takie przecięcie, na które nie mógł się napatrzeć. Widział jak ją krępuje, gdy tam patrzy, a im bardziej ją krępowało, tym bardziej nie mógł oderwać wzroku. Jej zbiegające się tam uda były chyba w tym miejscu najgładsze. Laura chciała się zasłonić, ale odciągnął jej dłonie.

- Tak nie można... – Laura ciągle protestowała, ale na nic się to zdawało.

Tymczasem Tomek ciężej oddychając podciągał jej bluzeczkę do góry.

- Jeszcze tylko to – wyszeptał, po czym odsunął stanowczo jej ręce na boki i ze słowami – weź te łapska – podciągnął jej bluzkę niemal pod szyję odsłaniając dziewczęce, jędrne piersi.

Laura z zaszklonymi oczyma mogła jedynie obserwować jak ją Tomek obnaża, ale nie śmiała już osłaniać się dłońmi.

- Nie można, nie można... – szeptała wciąż, ale Tomek zafascynowany widokami już prawie zupełnie nie reagował na te protesty. Teraz dopiero, gdy zobaczył całe jej ciało z góry, dostrzegł z całą siłą, jaka ona jest delikatna, gładka i... słaba w porównaniu do niego. Dotarło do niego także jaka jest bezbronna wobec tego, co jej robi. Oglądał jej piersi. Samo to jak wyglądały i jak się poruszały świadczyło o tym, jak muszą być miękkie. Widok jej delikatnej muszelki, tak całkiem inaczej wyglądającej niż to, co on miał między nogami, także sprawiał, że czuł jak bardzo dziewczyna jest teraz bezradna. Ale i tak nie potrafił się oprzeć, żeby tej swojej przewagi nie wykorzystać.

- Co... co robisz...? – z przestrachem zapytała Laura obserwując jak dłoń Tomka ląduje na jej brzuszku i przesuwa się do góry – nie można tak dotykać...

- Cii – odpowiedział tylko Tomek – zjadłaś mojego ptaka? To będzie za karę z dotykaniem.

Czuł jak jest cała spięta pod jego palcami i wyobrażał sobie jak mocno musi to przeżywać, ale nie potrafił się oprzeć. Choćby nie wiem co, musiał dotknąć jej piersi. Czubkiem palców sprawdzał jak jest miękka i jędrna. Popatrzył w jej oczy, by sprawdzić jak Laura sobie radzi tym, co jej robi. Pomimo jej przejęcia pomyślał, że wytrzyma jeszcze trochę i złapał jej pierś dłonią. Zafascynowany zaczął ją ugniatać. Czuł, że Laura zaczyna ciężej oddychać. Zafrasował się, czy to aby nie za straszna ta kara, ale z jakimś takim dziwnym zadowoleniem uznał, że przecież zasłużyła. Patrząc na jej dziewczęcą pierś w jego dłoni, czując jej ciepło i miękkość pomyślał nawet, że może i opłaciło się, że tego ptaka mu zeżarła. Podświadomie wiedział, że te jej czerwone guziczki, które wyglądały jakby mogły pęknąć przy najlżejszym dotknięciu, z całą pewnością są bardzo wrażliwe. Pomyślał, że pewno umiera ona teraz z przerażenia widząc jego dłoń tak blisko jednego z nich i nawet zrobiło mu się jej trochę żal. Ale nie potrafił się oprzeć. Złapał z przejęciem jednego sutka końcami palców i czując jak nabrzmiewa ugniatał go delikatnie. Robienie tego było tak niezwykle przyjemne. Dostrzegł, jak Laura zaczyna pojękiwać pod jego dotykiem. Zafrasował się nawet tym, że tyle cierpienia jej sprawia, skoro aż stęka. Ale mimo troski o jej stan i pojękiwania coś nie pozwalało mu przestać, a nawet to jej straszliwe męczenie wywoływało u niego coraz większą, dziwną ekscytację.

- A teraz jeszcze tylko dotknę cię tam – powiedział zdecydowany patrząc na jej tak przyciągającą uwagę kępkę włosków między udami. Laura zaczęła się wyrywać, ale przytrzymał ją. – Uspokój się, tylko dotknę. – Nie bacząc na jej niemal paniczne szamotanie i protesty, przesunął dłoń między jej uda i bezczelnie złapał jej szczelinkę. Teraz już Laura wyrywała się niemal ze wszystkich sił, ale Tomek nie mógł przestać jej "krzywdzić". Głaskał ją w tym miejscu bezceremonialnie.

- Nie wyrywaj się, nic ci to nie da. Wiesz, że zasłużyłaś – tłumaczył jej, a może bardziej sobie. Przytrzymywał ją i mimo jęków i wicia się, nie zaprzestawał męczenia dziewczyny. Wręcz poczuł jak podoba mu się ten widok jak ona stara się wyrwać, a on ma dość siły, by utrzymać ją w miejscu i bezkarnie trzymać jej szparkę cała dłonią. Po chwili zapragnął nawet zrobić coś jeszcze gorszego. Sam niemal przerażony tym, co ma zamiar zrobić, ugiął palec i wsunął go w to ciepełko pełne wilgoci. Bał się, czy czegoś tam nie uszkodzi, ale nie potrafił się wycofać. Przytulał ją mocno i szepcząc do ucha "ciiii, ciii już dobrze" gładził ją wewnątrz palcem. Czuł, że jej ciało przechodzą aż skurcze od tego dotykania, ale nie potrafił się powstrzymać, by jej tego nie robić. W końcu odsunął swą dłoń od jej szparki, złapał jej dłonie przytrzymując nad głową i położył się na niej przywierając mocno i ocierając się. Jej usta były tak blisko, słyszał jej oddech, czuł zapach, chciał być bliżej i bliżej... Czuł jak jego siusiak naprężony do granic wytrzymałości ocierając się o nią przez spodnie daje mu coraz więcej przyjemności, jakiej wcześniej nie doświadczał. Długo tak się ocierał czując jak się pod nim Laura wije. W końcu poczuł coś, co wypełniło rozkoszą jego zmysły. Poczuł jak jego siusiak pulsuje. I wszystko stopniowo zanikło.

Tomek zgramolił się powoli z Laury. Oboje leżeli przez chwilę w milczeniu. Chłopak poczuł się trochę dziwnie i nieswojo. Nie wiedział się z nim stało, ale czuł się w jakiś sposób winny, że tak postąpił z Laurą. Nagle przestała go tak intrygować jej nagość, więc ją przykrył. Czuł jak drży w milczeniu i rosły w nim wyrzuty sumienia. Chciał ją objąć, ale cofnął dłoń. Ta świadomość, że zrobił coś złego, siedziała mu w głowie, ale postanowił, że nie będzie się zadręczać. Powiedział tylko na koniec jakby usprawiedliwiając siebie:

- No... to już będziesz pamiętać, żeby mi żarcia nie zjadać. – Po czym odwrócił się. Zasypiając miał jednak jakieś takie odczucie, że za duża kara spotkała Laurę. Postanowił, że już więcej jej tak nie zrobi. Nie wiedział jak bardzo się mylił.

Następny dzień nie odzywali się do siebie. Jednak po jakimś czasie zaczęło to irytować Tomka. Chyba brakowało mu powoli jej zrzędzenia. Jeszcze niedawno czas wypełniało mu przynajmniej wysłuchiwanie bur, jakie otrzymywał ciągle od Laury, że to zrobił źle, a tamto robi za wolno. Irytowało go to co prawda, ale wtedy przynajmniej mógł zająć myśli rozmyślaniem jak by się odpłacił, gdyby nie bał oddać za jednego czy drugiego kopniaka. Teraz, gdy mógłby zrealizować swe najstraszniejsze plany, to jakoś przestały mu podobać się wcześniejsze myśli, że na przykład to teraz on ciągnie ją za włosy, a to ona błaga, by przestał. Choć musiał przyznać, że jego dotychczasowy wróg też nie zawsze był taki zły. Gdy był chory i leżał w gorączce to przynosiła wodę, głaskała po głowie i przytulała. Ale gdy doszedł do siebie, to znowu miał ciężko. Czasem Laura wręcz dla rozrywki dokuczała mu na różne sposoby. Choć było to już dawno, wciąż pamiętał jak kiedyś wrzuciła mu pod koszulę gałązkę, mówiąc, że to wielki włochaty pająk, a potem naigrywała się z tego, jak się po tym rzucał i popłakał. Wachlowanie też nie było przyjemne, gdy łzy mu niemal leciały z oczu od zmęczenia, a Laura uderzała go po kostkach patykiem gdy spowalniał.

A teraz... on miał jakieś wyrzuty sumienia z powodu tego, co zrobił poprzedniego wieczora. Siedząc na plaży obserwował jak fale miarowo uderzają o brzeg. Laura z naburmuszoną miną rozczesywała swe włosy obserwując się w lusterku. Chłopak zastanawiał się, po co traci czas na takie głupoty. O tej porze zwykle tyranizowała go, każąc mu iść do pobliskiego strumienia się umyć, a potem z surowym wzrokiem sprawdzała, czy ma czyste ręce, nogi i uszy. A potem zwykle była awantura, że jest brudas i kończyło się tak, że musiał iść jeszcze raz. Tomek nie cierpiał tego i przez chwilę delektował się tym, że nie musi. Że może w spokoju się powylegiwać na piasku. Ale po jakimś czasie ta cisza i brak brzęczenia jej głosu zaczął mu jednak doskwierać. W końcu jednak doczekał się.

- Może byś się tak umył, brudasie? – Laura odezwała się z wyrzutem.

W tym momencie momentalnie zniknęła jego tęsknota za zrzędzeniem. Wróciły do jego głowy te wszystkie obrazy, gdy musiał się słuchać we wszystkim jak marionetka. Odwrócił się do Laury i z poważną miną powiedział:

- Bo co? Nie zapominaj się – powiedział z wyższością i znowu poczuł przyjemność z tym związaną.

- Bo zaczniesz śmierdzieć – odpowiedziała Laura. Tomek już chciał jej pokazać, żeby uważała, co mówi, ale gdy ujrzał na jej twarzy oprócz złości świadomość, że nie ona tu już decyduje i jakąś taką bezsilność, trochę ułagodził swą odpowiedź.

-W oceanie pływałem, to starczy. A poza tym dobrze radzę: nie zapominaj się.

Laura tylko bezradnie spuściła wzrok. Ciągle nie potrafiła odnaleźć się w nowej sytuacji. Natomiast Tomek czuł się w niej coraz lepiej. Widząc jej uległość coś mu przyszło do głowy. Teraz on chciał to poczuć. Z satysfakcją stwierdził:

- Teraz ty pójdziesz się umyć. Tylko porządnie. I to ja sprawdzę.

Laura stała chwilę i widać było, że w niej wzbiera.

- Mnie nie musisz w tym pilnować – odpowiedziała powoli – jestem starsza i mądrzejsza niż ty i nie trzeba mnie do mycia zmuszać.

Tomek podniósł się z piasku. Gdy stał tak naprzeciw niej, widać było wyraźnie, kto jest teraz wyższy i potężniejszy. Spojrzał na Laurę tak, że w jej oczach pojawiła się niepewność.

- Masz coś jeszcze do powiedzenia? – zapytał podpierając dłonie na bokach. Laura tylko spuściła wzrok. Tomek czuł się tak cudownie czując swoją przewagę i jej pokorę. Chciał jeszcze więcej, mimo malującego się gdzieś tam w jej oczach niezadowolenia z sytuacji. – Masz iść teraz. Marsz! – wskazał jej palcem drogę do strumienia – czy chcesz mnie zdenerwować?

Laura chwilę intensywnie myślała patrząc na rosłego Tomka. W końcu westchnęła i ruszyła powolnym krokiem we wskazaną stronę. Chłopak widząc jej zrezygnowany wzrok przez ułamek sekundy poczuł, że mu trochę jej żal. Upadek ze szczytu na dno hierarchii na pewno nie był niczym przyjemnym. Ale mimo odruchów żalu, nie mógł odmówić sobie tej przyjemności.

A naprawdę czuł jak coś takiego miło łechtało jego samopoczucie, gdy widział jak Laura idzie na jego polecenie. Na dodatek ta jej uległość znowu przywołała obrazy tego, co wczoraj widział. To jej smukłe ciało i jej piersi, i ta jej bezbronna szparka między udami. Siedząc tak myślał coraz intensywniej o Laurze i wiercił się przy tym. Mijały chwile, które zdawały się być coraz dłuższe i coraz bardziej niecierpliwie wyglądał dziewczyny. Znowu mu siusiak sterczał i nic nie mógł na to poradzić. Było mu bardzo nieswojo, że jej nie ma obok.

W końcu gdy ją zobaczył, poczuł ulgę. Wstał i patrzył jak się zbliża. Laura widząc jego wzrok coraz bardziej zwalniała kroku. Tomek jednak przywołał ją do siebie.

- Ręce – zakomenderował z satysfakcją naśladując wcześniejsze zachowanie dziewczyny.

-To durne – powiedziała Laura, ale wyciągnęła dłonie. A gdy chłopak zobaczył jej posłuszeństwo, jego oddech lekko przyśpieszył. Nie wiedział, czy to z emocji, że to ona przed nim teraz musi pokazywać czy dobrze umyła, czy też było to coś innego.

- A jak ty mi sprawdzałaś to nie było durne? – zapytał. Dotknął jej dłoni. Były takie drobne. Gdy je trzymał w swoich, wydawały się niewielkie, a jednocześnie każdy ich fragmencik był niemal idealny. Tomek uchwycił jej nadgarstki i pogładził jeszcze wyżej. Czuł pod palcami, że Laura ma gęsią skórkę.

- Bo ja nie jestem fleja jak ty, którą trzeba pilnować – odburknęła pod nosem Laura. Tomek patrząc na jej odsłonięte dla niego nadgarstki, znowu poczuł jak bardzo jest ona teraz słaba i bezbronna. Jak nie mógłby jej skrzywdzić. Ale jednocześnie nie potrafił nie delektować się swą władzą wobec niej. Położył jej dłoń na szyi. Nie mógł sobie odmówić tego, o czym pomyślał:

- Ucho! - powiedział. Widział jej konsternację i zawahanie, ale gdy przekręciła głowę i odsłoniła posłusznie ucho wstrzymał oddech. Oglądał jej odsłoniętą do niego szyję gładząc ją i choć podobała mu się ta sytuacja, to jednak nie potrafił zrozumieć, czemu tak mało w niej woli walki. On kiedyś, gdy był mniejszy, to przynajmniej choć czasem próbował ją ugryźć albo choć wyzywać, zanim dostał kijem po plecach i obiecał, że będzie grzeczny. Natomiast jej niemal całkowita kapitulacja sprawiała, że jego respekt wobec Laury jako do przeciwnika całkowicie zaniknął. To, jak poddawała się jego rozkazom sprawiało, że resztki jej autorytetu malały w zastraszającym tempie. Patrzył na nią z góry odciągając ucho tak, by mógł zajrzeć jak ona mu zaglądała. I nawet nie wiedział za bardzo na co patrzeć, ale samo to trzymanie ją za małżowinę było takie ekscytujące. Jednak miejsce poważania jej jako dotychczasowego przeciwnika zajmowało co innego. Patrzył na jej szyję, jej oczy wpatrzone w niego, jej drobny nosek, jej czerwone, tak pełne usta. To wszystko było cudownie słodkie. Tak, że niemal miał ochotę to zjeść. A jej uległość jeszcze potęgowała to uczucie.

- Jeszcze stopy – powiedział kucając powoli. Laura bezsilnie westchnęła. Tomek złapał ją za piętę i bezceremonialnie uniósł jej nogę do góry. Przecież z kimś tak żałośnie pokornym nie można było się cackać. Ale gdy ją tak trzymał, nie potrafił przestać jej dotykać niemal z nabożną czcią. Dziewczyna miała na sobie szorty, wiec dolna cześć nogi była odsłonięta. Skóra łydki i na kolanie przyciągała jego dotyk tak, że nie potrafił przestać jej gładzić. Trzymał jedną dłonią jej drobną stopę. Łapał jej malutkie paluszki i z troską je ugniatał. Były takie milutkie. Drugą dłonią głaskał jej kolano i czuł, jak coraz bardziej Laura spina się. Ale przyciąganie było tak silne, że bezwiednie przysunął swą twarz i zaczął dotykać ustami jej łydkę. Poczuł dłonie Laury na głowie, które jakby bez przekonania odpychały go.

- No co robisz? Wystarczy już – usłyszał szept dziewczyny.

Ale było już za późno. Uchwycił ją mocno i kucając spojrzał jej w twarz.

- Wszystko sprawdzę! – powiedział zdeterminowany. Czuł jak Laura oponuje, ale nie miał litości dla tak szybko poddającego się wroga. Złapał ją za ściągacz szortów i pociągnął w dół. I znowu odkryła się przed nim ta kraina cudowności. A on chciał wtargnąć w tę krainę jako zwycięzca totalny. – Weź łapska! – powiedział takim tonem, że przestała próbować naciągnąć szorty powrotem. To jej kolejne poddanie sprawiało, że ostatnie hamulce puszczały. – Będziesz cała naga, a spróbuj choć odrobinę się stawiać! Rozbiorę cię do rosołu.

Nie przejmował się już ani trochę jej zaszklonymi oczyma, przyśpieszonym oddechem. Po prostu rozbierał ją niecierpliwie niemal zrywając z niej ubranie. A gdy już nie miała na sobie niczego, popatrzył na nią. Zawstydzona zasłaniała się, ale stała przed nim jak na posłusznego poddanego przystało. Tomek oglądał ją zapamiętale wodząc dłońmi po jej tali, biodrach. Dostrzegał znowu jej wstyd, ale sprawiało to, że czuł jeszcze większą przyjemność. Złapał ją w nadgarstkach i powoli, ale zdecydowanie odsunął jej ręce na boki.

- Dlaczego mi tak robisz? – zapytała Laura przez łzy.

- Bo... – sam nie wiedział czemu – bo... to... tu wszystko jest takie... piękne – w końcu powiedział patrząc na jej odsłonięte, dziewczęce ciało. Znowu kucnął, objął ją i zaczął zapamiętale całować jej brzuch. Nie mógł się nasycić jej smukłym, bezbronnym torsem. Czuł jej coraz głębszy oddech, który sprawiał, że jego także przyśpieszał.

- Muszę, po prostu muszę i nie wywiniesz się – powiedział, ciągle ją całując po brzuchu i wyżej i wyżej. Poczuł jej dłonie jak oplatają mu głowę.

- Bo ty mnie ciągle rozbierasz... – usłyszał jej pełen wyrzutu szept. To było dziwne, ale koniecznie chciał złapać jej sutek ustami. A gdy poczuł w buzi to coś tak niesamowicie miękkiego, niemal odpłynął.

- ...Tomek ...nie rób mi tak... Tooomek nooo... - słyszał ciągle jej szepty i czuł dłońmi jej pupę. Teraz już bezceremonialnie wtargnął w nią palcami biorąc co swoje. Nie przejmował się konwulsjami, jakie przechodziły jej ciało. Po chwili przekręcił ją na bok, pochylił i zaczął całować zapamiętale jej pośladki trzymając ją za biodra. Trochę dziwiło go, że Laura nie potrafi się postawić i tak bez walki godzi się na bycie nagą zabawką w jego dłoniach. Jednak najgorsze było to, co czuł w spodniach. Tak cholernie mu przeszkadzał materiał, bo dostrzegł, że czuł przypływy przyjemności za każdym razem, gdy potarł sterczącego pod nim siusiaka. W końcu rozpiął spodnie i zsunął je. Laura spojrzała na niego dyskretnie i dostrzegła jak napręża się, jakby patrzał na nią swym jednym okiem.

- Schowaj to – powiedziała – proszę.

- Ale co zaś? – Zapytał Tomek przytrzymując się tam.

- Boję się go, proszę – jej głos naprawdę zdradzał strach.

- Weź przestań no – powiedział Tomek – przecież nic ci to nie zrobi – dodał. Nie wiedział, jak się mylił mówiąc to. Gdy dotarło do niego jak ona go się boi, naszło go takie niepohamowane pragnienie, by właśnie akurat tym postraszyć Laurę. Położył ją na ziemię i dotknął swoim nabrzmiałym penisem jej uda.

- Nie, proszę – powiedziała Laura – weź to ode mnie.

Ale Tomek coraz mniej panował nad sobą. I mimo że nie chciał jej krzywdzić, to nie mógł się opanować, by nie terroryzować nim Laury.

-Spokojnie... jeszcze tylko tu... zobacz, nic ci nie robi... Wytrzymaj - cedził przez zęby patrząc niemal w amoku jak jego penis dotyka jej brzucha, jej piersi. A im bardziej Laura oponowała, tym większy czuł przypływ przyjemności. W końcu gdy zauważył przestraszony wzrok dziewczyny skierowany na jego penisa wędrującego po jej ciele i jej rozwarte usta, nie potrafił się opanować. Zapragnął tego tak bardzo, że nic już nie było w stanie go zatrzymać. Czuł, że robi coś cholernie nieprzyzwoitego i nawet było mu trochę głupio, ale to pragnienie było zbyt silne. Przybliżył go do jej ust. Patrzył na jej nabrzmiałe wargi i po prostu musiał ich nim dotknąć. Pogładził je jego czubkiem, w jedną i w drugą stronę. Chciał tylko troszeczkę, bo wolał nie myśleć, co teraz Laura czuje, ale nie mógł przestać. Nie mógł przestać, a wręcz nie potrafił się opanować, by nie pójść dalej.

- Tylko trochę... otwórz – czuł, że chce tam wtargnąć mimo jej przerażenia.

- Nie... proszę... – szeptała. - Nie rób mi takich rzeczy...

Ale było już dawno za późno. Wsunął go w jej pełne usta. Poczuł tam ciepło i ich miękkość. Trzymał go w niej i samo to w sobie było tak ekscytujące, że niemal odleciał. Delektował się każdą chwilą. Popatrzył z góry na jej piękną buzię z jego penisem w ustach. Wyglądała raczej żałośnie, co potęgował fakt, iż wypchał czubkiem jeden z jej policzków. Ten widok był nawet zabawny, ale z drugiej strony Tomek czuł, że to musi być uwłaczające dla Laury, co go nieco strapiło. Już chciał przestać ją męczyć, ale patrząc tak na buzię Laury z tkwiącym w niej penisem, przypomniał sobie te setki wyzwisk, jakie wydobyły się z tych ust. A teraz były one tak cudownie nim zatkane i słodycz z tego powodu przeważyła nad troską o jej samopoczucie. Zauważył nawet, że gdy ociera czubkiem o jej wnętrze buzi, przyjemność jeszcze bardziej rośnie. Jednak widząc jej przestraszoną minę chciał być delikatny i bardzo powoli poruszał nim w jej ustach. Delektował się tym widokiem wspominając te wszystkie "gamonie" i "ofermy" wypowiadane pod jego adresem. To było takie okropne co robił, ale jednocześnie tak ekscytujące - mieć go w buzi Laury - niezależnie od tego, co ona musiała teraz przeżywać.

- Jeszcze tylko troszkę... wytrzymaj - wyszeptał, bo koniecznie musiał czubkiem pogładzić po jej miękkim języczku.

Chwilę delektował się tym odczuciem, a gdy to robił, emocje w nim niemal oszalały. W końcu nieco nasyciwszy się tym czego pragnął, pomyślał, że da jej już spokój. Wyciągnął penisa z jej ust i położył się na niej przylegając całym ciałem jak najmocniej. Trochę z wyrzutów sumienia, trochę z tego jak go przyciągało ciało, zaczął Laurę znowu przytulać i całować. Jednak nagle dostrzegł, że jego siusiak otarł się o jej szparkę i cały jego plan, że już jej trochę odpuści, spalił na panewce. Przypomniał sobie wtedy o tym ciepełku, jakie wyczuł palcem między udami dziewczyny. Znowu poczuł tę dziwną potrzebę męczenia jej. Wiedział, jakie zawstydzenie powoduje u Laury, gdy jej szparka jest odsłonięta. Czuł podświadomie, że to miejsce szczególne, że to jej najskrytszy sekret. Coś bardzo intymnego... i właśnie to coś sprawiło, że zapragnął zbliżyć swojego tak strasznego dla niej siusiaka w te rejony. Tak jakby "plugawiąc" jej świątynię, zabrałby od niej wszystko. A pragnął wziąć, ile tylko zdoła, skoro nie mógł Laury zjeść.

Trochę nie na rękę było Tomkowi, że tym razem Laura nie zasłużyła na żadną karę i skrupuły dawały mu się we znaki ale i tak było już na nie trochę za późno. Gdy dotykał swym czubkiem jej dziewczęcą szczelinkę, gdy widział z jakim przerażeniem ona to odbiera, jak mocno musi ją trzymać i jak niemal traci oddech, jego chęć by tam być, ocierać się o nią, rosła coraz bardziej. Patrzył na to zafascynowany. Rzeczywiście, jego sterczący w pełnej krasie, twardy penis wyglądał jak jakiś złowrogi intruz wobec miękkiej, delikatnej szczeliny, o którą ocierał się koniuszkiem. To było takie przyjemne robić jej w takim miejscu tak wstrętne rzeczy. Delektował się patrząc jak jej miękka skórka i wargi poddają się pod każdym naciskiem jego naprężonego penisa. W końcu nie wytrzymał i bezwiednie naparł. Stało się coś dziwnego... wszedł w nią głęboko. Najpierw się przestraszył, bo Laura aż zawyła przeciągle. Ale ta intensywna rozkosz była zbyt silna, by wychodzić. Z wielką trwogą popatrzył na Laurę, której ciało przechodziły konwulsje. Widząc to pomyślał, jak wielką musi jej krzywdę robić. Przeraził się tym wszystkim, ale... ale mimo tego jak bardzo był zatrwożony tym, co dzieje się z Laurą, musiał dopchnąć choć jeszcze jeden raz. Obiecał sobie jeszcze, że tylko ten jeden. Ale potem był kolejny. I kolejny. Słyszał jej jęki zagłuszane przez szum morza, które rozchodziły się po plaży przy każdym jego naporze, ale nie potrafił się powstrzymać. Niewyobrażalna przyjemność, którą tam odczuwał była silniejsza od niego i jego oporów.

- Ciiii proszę... wytrzymaj...- przytulał ją niemal przez łzy i całował, ale dopychał i dopychał. To ciepło, jej ciasnota... i to coś, co w nim rosło i rosło. Laura jęczała coraz głośniej, a Tomek choć już niemal tracił zmysły ze strachu co jej się dzieje, przytrzymując ją mocno napierał coraz bardziej i coraz szybciej. W końcu poczuł, jakby niemal miał w niej pęknąć. Delektował się tą przyjemnością płynącą z tkwiącego w dziewczynie penisa i nagle pośród jej jęków to nieznośne ciśnienie gdzieś eksplodowało przynosząc niesamowitą ulgę. Jakby jakieś złe jady, zatruwające umysł wyszły z niego. Wysunął się i położył na plecach. Na szczęście Laura, mimo tego co jej zrobił, cały czas oddychała, co uspokoiło go trochę i mógł zapaść w sen.

Gdy się obudził, Laury nie było obok niego. Przeraził się, czy coś jej się nie stało, ale uspokoił się widząc jak siedzi nad oceanem gapiąc się w niego i rzuca kamienie do wody.

Przypomniał sobie wszystko co zaszło i poczuł się okropnie. Te wszystkie straszne rzeczy, które jej robił. To jak ona pod nim jęczała, na pewno z cierpienia, a on podły nie potrafił przestać, tylko robił te okropne rzeczy.

Złapało go wielkie poczucie winy. Wiedział, że już raz sobie postanowił, że nie będzie jej tak robić, a wyszło jeszcze gorzej. Teraz obiecał sobie uderzając czołem o kolano, że już nigdy, przenigdy, choćby go skręcało. Przez następne dni nie gnębił Laury w żaden sposób. Sam, bez poganiania, chodził polować na ryby, po kokosy i inne owoce. Nawet sam wodę przynosił.

Gdy patrzył na Laurę czuł, że złe jady znowu się tam w nim na dole gromadzą. Na dodatek dziewczyna ubierała się chyba bardziej nonszalancko od tamtego czasu, gdy zrobił jej tę straszną rzecz. Zawsze jakieś guziki miała poodpinane, szorty krótsze niż zwykle. Ale Tomek twardo stał w swym postanowieniu, a wyrzuty sumienia ciągle były silniejsze od złych jadów.

Starał się na wszystkie sposoby rekompensować Laurze to, jak ją skrzywdził. Choć czasem go nadepnęła albo szturchnęła mocno w przejściu, to nie strofował jej. Gdy któregoś dnia udało im się znowu złapać ptaka, odkroił jej o wiele większy kawałek niż sobie. Patrzył z zainteresowaniem jak Laura je ze smakiem i cieszył się jej radością. To było takie dziwne... czerpać radość z czyjegoś zadowolenia. I wtedy znowu złe jady zaczęły dawać się we znaki. Wiedział, że dobrze działa na nie kąpiel w strumieniu. Wstał więc i poszedł tam, zanim będzie za późno.

Gdy wrócił zobaczył coś strasznego. Laura bezczelnie patrząc mu w oczy, siedziała sobie pod drzewem i wcinała porcje ptaka odłożoną na później. Na dodatek wiedział, że wcale nie była aż tak głodna. Butnie patrząc na Tomka, z nonszalancją i ani trochę się z tym nie kryjąc obgryzała powoli ostatnią kosteczkę.

- Ufff – powiedziała – myślałam, że nie dam rady, bo już taka napchana jestem. Ale od biedy zjadłam.

Tomkowi szczęka opadła nad tym jak Laura postępuje z ich największym delikatesem odłożonym na następny dzień i to wcale się z tym nie kryjąc. Dodatkowo to jej bezczelne spojrzenie w jego stronę z jawnym dowodem zbrodni w ręku...

Wściekłość, jaką wtedy poczuł sprawiła, że wszelkie hamulce, jakie miał do tej pory puściły. Ukarał ją. Ukarał ją mocno i długo.

Jednak niewiele to Laurę nauczyło. Kolejne dni, tygodnie, miesiące pokazały, że potrafi być bardzo krnąbrna. Musiała być często karana, bo często na to zasługiwała przez swoje zachowanie.

Tak pośród jej przewinień i kar upłynęło kilka miesięcy, aż w końcu nadszedł ten dzień, gdy zobaczyli na horyzoncie żagle. Ale to już całkiem inna historia .

Ten tekst odnotował 78,684 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.92/10 (138 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (11)

+1
0
Ciekawe opowiadanko, inne, świeże czekam na kolejne 🙂 szkoda że nie będzie więcej części o ich odkrywaniu się, albo wersji wydarzeń ze strony dziewczyny.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
>Dlatego polecam pokazanie tekstu przed dodaniem komuś do korekty. Najlepiej pięknej kobiecie - jakie pole do dyskusji na wiadome tematy!

No wlasniie korekte mi robi w czynie spolecznym piekna kobieta, na dodatek po polonistyce. Z tego co wiem to zgrzyta potem zebami czytajac komentarze w ktorych wypunktowane sa bledy. Teraz to juz chyba peknie ze zlosci🙂

Ale jako usprawiedliwienie powiem tylko ze jestem dyslektyk i moje oryginaly wygladaja tak tragicznie i jest tyle roboty przy poprawiianiu ze sie wszsystko miesza i kupa baboli przechodzi. Pewno by trzeba bylo od poczatku napisac zeby nic sie nie przeslizgnelo.

a i meryorycznie tez cenne uwagi dostaje. Tu np scena z buzia byla nieco przebudowana po slusznej uwadze. a i w innych miejcach tez bylo pare zmian.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Opowiadanie strasznie przewidywalne (po minucie czytania wiadomo jaki będzie przebieg całej historii).

Jak można nazwać nietuzinkowym coś, co jest wałkowane od dawien dawna (vide - nakręcony wiele lat temu film 'Błękitna Laguna' )? Dwoje rozbitków na bezludnej wyspie, chłopak i dziewczyna. Bardzo to oklepane, aczkolwiek, w porównaniu z innymi opowiadaniami daje radę😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@seaman
Zawodowcy w osobie "pięknej polonistki", czyli wychodzi na to, że mojej, byliby wdzięczni za szczegółową informację w sprawie tych przecinków, gdzie są źle (tutaj albo może lepiej na priva, żeby nie zaśmiecać).
Staram się, ale jak widać nie zawsze wychodzi. Kiedy kilka razy czyta się ten sam tekst, to potem już nad najprostszymi rzeczami człowiek się zastanawia. Mamy nawet z Markiem taką teorię, że najwięcej błędów zostawiam w najgorętszych momentach 😉 No i uciekają babole, a potem zostaje już tylko zgrzytanie zębami 😉
A opowiadanie od początku mi się podobało, uważam, że to jedno z lepszych w Marka dorobku. Wyszło wreszcie świeżo - po tym jak w ostatnich tekstach ktoś zarzucał, że się powtarza - i słodko i tak, że mimo iż doskonale wiadomo, co będzie dalej, to chce się czytać.
Poza tym, chyba po raz pierwszy w opowiadaniach tego Autora historia opowiedziana jest z perspektywy faceta. Zawsze byłam pełna podziwu dla jego imponującej znajomości kobiecej psychiki i pewnych "babskich" mechanizmów. Tutaj w podobny sposób Marek pokazuje chłopaka i podoba mi się ten obraz - trochę naiwnego, trochę egoistycznego, niezważającego na odczucia kobiety, ale w sumie o dobrym sercu młodzieńca.
Czytając ten tekst miałam jednak cały czas wrażenie, że można było odrobinę więcej z tego tematu wycisnąć.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Fajne, jak to z reguły bywa.
Trzymasz się jednego wątku, ale przedstawiasz go w różnych interesujących sytuacjach. Ciekawe co będzie dalej. Kolonizacja Marsa i testowanie uległości Marsjanek?🙂. Może niewolenie Angeli Merkel przez, hm... Hollande'a, czy Camerona?🙂.
Ale czekam na z utęsknieniem na zapowiadany wcześniej pojedynek nauczycielsko-uczniowski🙂.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
>Ale czekam na z utęsknieniem na zapowiadany wcześniej pojedynek nauczycielsko-uczniowski.

To niestety jeden z tych tematow odlozonych do szuflady zeby nie spieprzyc, bo musi wystarczajaco dojzec, i bo cos jeszcze mi nie pasuje. I tak pare najlepszych (w moim mniemaniu) tematow w szufladzie sobie lezy i lezy 🙂
Nawet juz pierwsze rozdzialy sa dla wielu, ale dla mnie wyszly za obiecujco i strach przed zarznieciem nie pozwlala kontynuowac :/
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Piękne 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Treść całkiem przystępna - gratuluje,ale...ale można by poprawić literówki, także proszę oto one:

"[...]Złapała ją mocno i... zaczął nacierać jej uszy[...]" - czyli Tomek to ona?

"[...]krzyczał Laura.[...]" - A ona to on?

"[...]takie dziwne ciarki, jakich wcześniej nie doświadczał.[...]" - ył - czepianie

"[...]to Laura także było do niczego[...]" - a teraz ona/on to ono?

"[...]Na co była mu ta władza skoro i tak musiał dalej najcięższe rzeczy sam?[...]" - brak orzeczenia

"[...]odezwał się Laura.[...]" - a jednak to on 😛

"[...]jej miejsca tak są przyciągające[...]"- czepianie, ale dziwna składnia, ogólnie to jest kilka razy - nie wiem, może to ja jestem dziwny

"[...]i czekać, aż łaskawie coś mu da[...]" - [sugestia]odstąpi było by lepsze imo

"[...]Gdy już stał nad nią nie wiedząc, co robić potulnie obróciła się bokiem ściągając spodnie na tyłku.[...]" - interpunkcja oraz "z tyłku"

"[...]- To dotknij – powiedziała, co kazał jej instynkt.[...]" - "to" bez kontekstu, raczej miało być no

"[...]Nie wiedział się z nim stało, [...]" - zgubione co

"[...]jak bardzo się mylił. [...]"- raczej myli (czas teraźniejszy)

"[...]naciągnąć szorty powrotem [...]"- powrotem?

Tyle udało mi się wyhaczyć - mam nadzieję, że to poprawisz i innym będzie się czytać przyjemniej to całkiem ciekawe opowiadanko. Pozdrawiam!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne, bardzo mi się podobało 🙂 Mimo wszystko delikatne ale i ciekawe
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
zgadzam sie, bardzo fajne, daje 9
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Może życzysz sobie dwie osoby do sprawdzania tekstów? Bo wiadomo, że jednej niektóre literówki czy błędy mogą umknąć.
Co prawda na studiach polonistycznych nie jestem, ale moja kultura językowa jest nieźle rozwinięta. 😉
Co do moich pobudek. Tak, o, z dobrego serca, a i sama bym się przy tym szkoliła.

Daj znać jeżeli jesteś zainteresowany.
Mail: judciewidzi@gmail.com
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.