Utracona skromność - Julia (I)
10 lipca 2019
Utracona skromność
Szacowany czas lektury: 8 min
Mały debiut autorski na tym portalu. Historia studentki w klasycznym motywie.
Miłej lektury
Stojąc przed gabinetem, Julia nerwowo poprawiła wełniany sweter. Ciepły dotąd obszerny materiał teraz wydał się jej zaciskać na ciele. Spróbowała uspokoić oddech, szukając sposobu, jak rozpocząć dyskusję z doktorem. Potrzebowała odwagi, by zapukać w stare drewniane drzwi ozdobione tylko pozłacaną tabliczką. Po cichu mając nadzieję, że uda jej się odsunąć tę rozmowę na inny termin i chociaż odsunąć ją nieco w czasie. Zerknęła na ekran telefonu. Zbliżała się godzina siedemnasta, a po opustoszałym korytarzu snuła
się tylko stara sprzątaczka. Kobieta na chwilę przystanęła i z zamyśleniem wyciskała mopa. Julia czuła na sobie jej wzrok.
– Konsultacje, co?
– Tak, konsultacje – kobieta jeszcze przez chwilę przygląda się Julii, po czym kończy wyciskanie mopa i wraca do sprzątania.
– Długo was trzymają. – Uśmiechnęła się. Julia miała wrażenie, że z lekką drwiną – Powodzenia.
– Dziękuję, to tylko konsultacje.
– Konsultacje? Dobre sobie, moja droga. Trochę już żyje – odkasłuje – ale nic. O tej godzinie… – milknie na chwilę, po czym wraca do sprzątania kręcąc głową.
Ta dziwna kobieta tylko spotęgowała nerwy Julii, a jej dziwne życzenie powodzenia i te ostatnie słowa. Lekki dreszcz przeszedł po ramionach dziewczyny. „Weź się w garść” – powiedziała do siebie i zapukała w ciemne drewno, po czym nacisnęła na klamkę
Odgarniasz niesforny kosmyk ciemnych blond włosów opadający na czoło i poprawiasz zsuwające się okulary z grubą oprawką. Przez chwilę myślisz nad tym, by się wycofać, przyjść w innym momencie. „Przeklęte zaliczenie” – powtarzasz sobie, coraz bardziej sobie uświadamiając, w jaki kanał wpadłaś. Zawaliłaś cytologię, to znaczy, że w przyszłym roku czeka cię 2 razy więcej pracy niż zwykle. O ile uda ci się zebrać pieniądze na warunek, a to już wątpliwa kwestia. Może chociaż dziekan uda się ubłagać, by rozbiła ci to na raty. Może kredyt, czy coś podobnego. Masz ochotę przeklinać, ale zaciskasz tylko w złości palce.
Jeszcze nic straconego, tylko spokojnie. Otwierasz drzwi, wchodząc do środka. Gabinet jest duży, obszerny, pamiętając czasy, gdy zimna stal i szkło nie były modne. Miękkie światła popołudniowego słońca wpada przez lekko przysłonięte okna. W środku w szerokim biurowym fotelu siedzi wykładowca. Ubrany, jak zwykle w ciemną marynarkę i nienaganną koszulę jest czymś wyraźnie zajęty. Przerywa jednak na chwilę pracę przy komputerze i unosi wzrok ku stojącej przed nim młodej studentce.
– Dzień dobry – zaczynasz.
– W czym mogę pomóc? – Julia czuje jego spojrzenie. Po chwili spojrzenie szarych oczu ponownie pada na monitor.
– Pisałam do pana wczoraj, chodzi o wynik ostatniego kolokwium z tkanek mięśniowych – mimowolnie palce uciekają ci do włosów, by jej poprawić.
– Tak, co z nim nie tak? – uśmiecha się. To jeden z tych eleganckich typów. Wymagający posłuchu. O szarobłękitnych oczach i lekko przyprószony siwizną. Julia poczuła się jak owca w oczach wilka.
– Chciałam prosić o możliwość jeszcze jednej poprawy.
– Obawiam się, że to może być niemożliwe. Mówiłem już na początku roku, jest tylko jedna poprawa. To byłoby nieuczciwe dla innych prawda?
– Tak, ale – głos drży – od tego zależą moje studia.
– Są zapomogi, warunek to nic strasznego.
– Warunek, strata stypendium. Nie pogodzę tego z pracą. Naprawdę nie da się, by pan jeszcze raz przejrzał moją pracę?
– Zobaczmy. Pani Julia tak?
– Tak – zasycha ci w gardle. Patrzy na ciebie, ocenia. Po chwili otwiera szufladę i zaczyna kartkować prace.
– Proszę sobie usiąść – wskazuje to na fotel, to na sofę – napije się pani czegoś?
– Nie dziękuję.
– Na pewno? Proszę sobie nalać wody i siadać. Niepotrzebnie się pani tak denerwuje. Wspólnie znajdziemy jakieś rozwiązanie.
Podchodzisz do stolika i wlewasz wodę do stojącej z boku szklanki. Czujesz na sobie jego spojrzenie. Po chwili decydujesz się na fotel. Lekko zaskoczona zapadasz się w miękkim meblu. Uśmiechasz się zażenowana. Wypijasz kilka łyków wody, czujesz przy tym rumieniec.
– Hmm, faktycznie. Ciężko będzie coś z tego wyciągnąć. Szkoda – odstawiasz drżącą ręką szklankę na biurko. Czujesz bijące mocno serce i krew uderzającą do głowy – ale w porządku. Mam jeszcze jedną rzecz do przejrzenia, a pani zastanowi się nad argumentami za pani stroną.
– Argumentami?
– Przyszła tu pani, licząc na co? Litość – żachnął się – dobre sobie. Proszę się zastanowić nad tym, zaraz wrócę do pani, proszę wybaczyć – wstał i podszedł do niej bliżej. Przyjrzał się dokładnie najpierw włosom, potem ubiorowi – ten sweter zupełnie do pani nie pasuje – rzucił, po czym wyszedł z gabinetu.
Jakie argumenty? Co ja mu powiem? O co chodziło z tym swetrem – nerwowo zacisnęła dłonie na udach skrytych pod długą spódnicą. Przyszło jej na myśl najstarsza sztuczka. Warto spróbować, co może się stać. Rozpięła sweter i zsunęła go na fotel, odsłaniają białą, prostą zapinaną bluzkę.
Po chwili wrócił. Usiadł po przeciwnej stronie biurka. Przyglądał się przez chwilę Julii. Zwłaszcza kształtnym piersią, ukrytym pod białą bluzką.
– O wiele lepiej pani teraz wygląda. Znacznie bardziej przekonująco – o cholera, przemknęło jej przez myśl – skąd pani jest?
– Z Rzeszowa.
– To szmat drogi, mieszkasz w akademiku?
– Nie, na stancji.
– Rozumiem, tak jest zapewne wygodniej. Chociaż do dzisiaj wspominam miło te – zapatrzył się na coś na regale, po czym wrócił spojrzeniem do Julii.
– Jakie masz jeszcze argumenty hmm? – zagadnął, dotarło do niej, że łagodnie przeszedł na ty. Argumenty? Palant – Jeśli wolisz taką formę dyskusji oczywiście.
Sięgnęła zawstydzona do bluzki i rozpięła pierwszy guzik. Forma dyskusji, o ile striptiz można uznać za dyskusję.
– Kontynuuj – potem kolejny, skinął głową, by kontynuowała. Po chwili ukazała mu się krawędź prostego bladoróżowego stanika. Wtedy wstał i podszedł do niej. Odsunął pustą szklankę stojącą przed Julią na bok i wygodnie oparł się plecami na biurku z szerzej rozsuniętymi nogami. Julia przez moment wpatrywała się w szaroniebieskie oczy za okularami o srebrnej, delikatnej ramce, okolone ciemnymi gładkimi brwiami. Nie potrafiła oderwać wzroku od ostrych rysów twarzy mężczyzny, kształtujących się pod delikatnym zarostem.
– Bardzo ładnie. Jesteś pojętną studentką. Faktycznie szkoda byłoby, byś porzuciła studia – odgarnął blond kosmyk z jej czoła po czym, dotknął jej policzka. Julia błądziła myślami o tym, co się teraz dzieje. O jego dużych dłoniach na jej policzku – kontynuuj – powiedział z naciskiem, a Julia posłusznie rozpięła kolejne guziki, odsłaniają piersi przed nim. Wtedy wepchnął dłoń w jej stanik. Czuła, jak bawi się jej sutką.
– Nie – próbowała go powstrzymać, choć czuła, że poszło to za daleko. Wtedy zamknął jej usta, przytykając kciuk do warg. Zbliżył się, wpatrując się w oczy dziewczyny, po czym uśmiechnął się, lekko przekrzywiając głowę na bok. On ma rzeczywiście coś wilczego w sobie, zdała sobie sprawę Julia. Podniecało ją to.
– Nie? – zapytał. Sięgnęła dłońmi do jego ręki, jednak po chwili wahania zabrała dłonie. Wtedy wsunął dłonie na plecy dziewczyny i delikatnie rozpiął jej stanik.
Uwolnione duże piersi o ciemnoróżowych sterczących sutkach opadły nieco w dół. Zacisnął palce na jej podbródku i pochylił się nagle, składając silny pocałunek na jej wargach.
Sięgnął po jej dłoń i położył sobie na kroczu, drugą rękę przenosząc z podbródka na stojący sutek i dużą pierś. Bawił się nią przez moment.
– Twoja kolej – wyszeptał, po czym delikatnie ścisnął pierś dziewczyny.
Rozpięła mu niezdarnie spodnie, w czym po chwili sam jej pomógł. Zsunęła delikatnie wypełnione naprężonym penisem bokserki w dół, odsłaniając gruby członek. Nie należała do dziewczyn, o bujnym życiu erotycznym. Tego chciał? Była przerażona. Wcześniej podobne scenariusze znała z czytanych po kryjomu erotyków i oglądanego jeszcze rzadziej porno. Wzięła jego członek w dłoni i masowała go przez chwilę. Stał się jeszcze grubszy i bardziej zaczerwieniony.
Przez moment masowała go. Wtedy sięgnął do jej ust i rozsunął jej wargi kciukiem.
Otworzyła usta i zaczęła delikatnie lizać żołądź. Potem pocałowała ją, potem znowu nieco niżej. Dalej lizała. Z każdym pocałunkiem słyszała jego westchnienia, czuła jego palce zaciskające się jej na karku. Jak z każdym pocałunkiem przestaje rozgarniać jej włosy i zatrzymuje się na chwilę. Jej Rozprowadziła ślinę po główce. Otworzyła usta szerzej i wzięła tak dużo , jak mogła. Jej ślina otaczała jego penis. Był gorący, niemal parzył jej usta. Cały czerwony i nabiegły krwią. Posuwała głową to w przód to w tył. Delikatnie. Wtedy on niespodziewanie przycisnął ją mocniej, krztusząc dziewczynę. W ostatniej chwili odepchnęła go i mogła chwycić oddech. Po kilku wdechach jednak chwyciła jego członek i zaczęła go szybciej masować, wreszcie przyciągnęła i wzięła do ust. Całując i liżąc go. Słyszała westchnienia podnieconego mężczyzny i jego silny dotyk na karku. Czuła, jak sięgnął i zacisnął palce na jej dużej piersi. Zadrżała, gdy ból rozpłynął się od ściskanego sutka. Pchnął ją mocno w głąb fotelu i pochylił się nad nią. Pocałował ją mocno, czuła jego silny chwyt oraz mocne usta. Zarost ocierający się delikatną szyję, gdy składał kolejny pocałunek niżej i jeszcze niżej. Wreszcie ssał jej pierś. Wtedy odepchnęła go od siebie i uklękła, biorąc penis do ust. Masowała go mocno, mocniej i szybciej. Po chwili z głośnym westchnieniem wystrzelił do jej ust. Wtedy wstała i spojrzała mu w oczy.
– Myślę, że pani zaliczyła. Masz plany w weekend?
– Nie – powiedziała, ścierając z ust krople spermy.
– Muszę cię chyba dopytać – uśmiechnął się chytrze – odwieźć cię? Zgodzimy się, że potrzebujesz więcej nauki – rzucił, wpatrując się w jej duże, powoli unoszące się piersi, to na jej bladą długą szyję i wąskie różowe usta wciąż jeszcze ze śladami białych kropel.
– Nie trzeba, poradzę sobie – uśmiechnęła się. Poszło całkiem nieźle, podobało jej się – myślę, że dodatkowe pytanie to dobry pomysł – odpowiedziała zaskoczona śmiałością i zaczęła zapinać stanik.