Ilustracja: Gabriel Bastelli

Urlop z matką

12 listopada 2020

Szacowany czas lektury: 32 min

Uwaga! Poniższy tekst zawiera kontrowersyjne sceny!

Wnętrze hotelowego pokoju uderzyło gorącym, stojącym powietrzem o zapachu wypranej pościeli. Rozejrzałem się za panelem klimatyzacji, ale znajdującym się zaraz przy drzwiach przełącznikiem udało mi się uruchomić tylko ogromny wentylator, zwisający z sufitu nad szerokim, małżeńskim łożem. Stolik, dwa tapicerowane krzesła i wnękowa szafa z ogromnym, rozsuwanym lustrem dopełniały architekturę wnętrza.

– Wspólne łóżko?  – skrzywiła się mama – Nie da się go rozsunąć?

Nie dało.

Trzy pensje pospolitego doktoranta na uczelni musiałbym odłożyć, żeby kupić wakacje na Kanarach. Ale trafiła mi się okazja, którą bez zastanowienia wykorzystałem, rezerwując wczasy prawie z rocznym wyprzedzeniem. To miał być prezent na drugą rocznicę dla mojej żony. Teneryfa to było nasze wspólne marzenie, jeszcze sprzed ślubu, ale wcześniej nie było nas na to stać. Aż tu nagle rocznicowy prezent przestał mi być potrzebny… Moja żona, Monika wniosła o rozwód. Była moją studentką. Dzięki mnie obroniła dyplom i dzięki moim kontaktom wyjechała do stanów na świetny kontrakt… gdzie uznała, że nasze małżeństwo nie ma dłużej sensu! Nie byłem może zupełnie bez winy: w trakcie szybkiej rozprawy rozwodowej udało się jej wywlec moją paskudną fascynację filmami porno z udziałem dojrzałych kobiet… Nie przypuszczałem wcześniej, że odkryła tę tajemnicę!

To był cios, na który zupełnie nie był przygotowany taki facet po trzydziestce jak ja. W mojej głowie zapanował chaos i ani się spostrzegłem, jak stanęły przede mną spakowane walizki; zabrałem co miałem i wróciłem do rodzinnego domu. Matka była zapracowaną lekarką, a ojciec zamiast osiąść na emeryturze zajął się na stare lata polityką i całymi dniami był poza domem. A ja byłem jedynakiem.

– Weź urlop, polecimy razem na Teneryfę! – zaproponowałem mamie któregoś dnia i tak znaleźliśmy się w końcu na Wyspach Kanaryjskich.

*

– Chodźmy na drinka. Zobaczymy co dają w tym all inclusive – zaciągnęła mnie wieczorem do hotelowej knajpki.

Knajpka to może mało adekwatne słowo, dla kawiarni wielkiego turystycznego molocha. Przestronne i mało przytulne wnętrze, przypominające nasze domy weselne, wypełnione było wielonarodowym gwarem. Wolnych stolików nie było. Z samego środka lokalu szerokie kręte schody prowadziły w dół, do drugiej sali, skąd dochodziła głośna muzyka. „Pora dansingowa” – pomyślałem, ale ponieważ i tak nie było gdzie usiąść, zeszliśmy na dół. Zanurzyliśmy się w ciemność dyskoteki, wypełnionej migoczącym światłem, dymem i kołyszącym się w rytmie salsy bezosobowym tłumem. Na podświetlonej scenie kapela na żywo wygrywała latynoskie melodie. Wzdłuż ścian ciągnęły się pluszowe loże, a w rogu połyskiwał kolorowymi flaszkami niewielki bar. Wszystkie miejsca były jednak zajęte. Muzyka ogłuszała tak bardzo, że nie dało się rozmawiać, a pulsujące światło wręcz oślepiało.

Wtem ktoś złapał matkę za rękę.

– Aneczka? – zagadnęła ją niewysoka blondyna, o bujnych lokach, której wydekoltowana, brokatowa sukienka eksponowała ponętny, obfity biust. Mogła być w wieku mamy. Towarzyszył jej przynajmniej dziesięć lat młodszy, łysiejący facet, o umięśnionej posturze byłego zawodnika rugby.

– Jolka? Kochana… Co za spotkanie! – zawołała matka, składając usta do pocałunku.

No super – pomyślałem. Babka okazała się być znajomą ze studiów mamy, też lekarką i podobno żoną ordynatora warszawskiego szpitala, którego wiek i stan zdrowia nie pozwalał już jednak na wakacyjne wojaże.

– A Czesiek… – klepnęła w umięśnioną pierś swego partnera – jest przyjacielem rodziny. Pilnuje mnie, żebym nie wpadła w jakieś kłopoty – roześmiała się. – A kim jest ten dżentelmen? – wskazała na mnie – Nie przyleciałaś tu z mężem?

– To jest Wojtek. – Matka uśmiechnęła się tajemniczo, nie przyznając, że jestem jej synem.

Ani się spostrzegłem, jak minęła północ. Chciałem wyjść, ale po prostu się nie dało. Towarzyszyłem matce niczym mrukliwa przyzwoitka do późnej nocy, cierpiąc coraz bardziej z każdym kolejnym drinkiem i każdą kolejną salwą śmiechu. A kiedy wreszcie towarzystwo ruszyło do wyjścia, okazało się, jakby tego było mało, że przyjaciele matki zamieszkali drzwi w drzwi z naszym pokojem. Zmęczeni wypitym alkoholem szybko wylądowaliśmy w łóżku i wtedy się zaczęło. Przez cienkie hotelowe ściany z pokoju naszych sąsiadów zaczęły atakować nasze uszy coraz głośniejsze dźwięki bezwstydnego seksu. Ochom, achom i skrzypieniom sprężyn łóżka nie było końca. Nie mogłem zmrużyć oczu, wybity ze snu tak hałasem, jak i podnieceniem, które rozpaliło moje wyposzczone zmysły. Matka też długo wierciła się w łóżku, aż w końcu wstała i żeby ich zagłuszyć włączyła telewizor.

*

Nazajutrz, kiedy niewyspani opuszczaliśmy pokój, natknęliśmy się oczywiście na naszych nowych znajomych. I ani się spostrzegłem, jak wciągnęli nas w wir swojego życia. Poczułem, że radość z urlopu zaczyna niebezpiecznie uciekać gdzieś między palcami.

– Kochana, ubierasz się jak zakonnica! – Jola zwróciła się przy śniadaniu do mojej matki – Proszę cię, masz figurę i ciało trzydziestki, powinnaś to wyeksponować. Musimy ci kupić coś seksi, zabieram cię dziś na szoping.

I tak w końcu zostałem sam. Mama wróciła późno, bo szoping z Jolą oczywiście musiał zakończyć się drinkiem, a od tego stronić nie zamierzała.

– Popatrz, co ta wariatka mi kupiła! – rzekła, wyciągając z torby, z logiem ekskluzywnej marki, jakiś lekki ciuszek. Było to plażowe pareo z ramiączkami. Mama stanęła przed lustrem i owinęła się nim niczym hinduska – To chyba nie tak! – zaśmiała się sama do siebie. Odłożyła pareo na poręcz krzesła, po czym ściągnęła przez głowę swoją skromną, sięgającą za kolano sukienkę w kwiaty, stając przed lustrem w samej koronkowej bieliźnie. 

Zerknąłem na nią ukradkiem. Długie, farbowane na rudo włosy spływały poniżej ramion. Miała dobrze zbudowane, silne nogi, szerokie i krągłe biodra, ale jej plecy i talia były szczuplutkie. Przełożyła rękę przez jedno ramiączko, owinęła się wokół zwiewnym materiałem i krzyżując go sobie pod biustem założyła na drugie ramię.

 – Hm… tak nie może być! – mruknęła pod nosem, poprawiając swój biały stanik z szerokimi fiszbinami, podtrzymujący jej dosyć duży, w stosunku do drobnego tułowia biust. Westchnęła, po czym bez wahania rozpięła biustonosz i wprawnymi ruchami wydostała go spod wdzianka. – I jak ci się podoba? – spytała, odwracając się niespodziewanie w moją stronę. Jej duże, jasne oczy aż błyszczały spod zaczesanej na bok, rudej grzywki. Odbijało się w nich zadowolenie, że odważyła się kupić sobie taki ciuch. Pareo opinało jej nad wyraz jeszcze zgrabne i wysportowane, jak na swoje pięćdziesiąt kilka lat ciało, zwisając na cienkich ramiączkach i zakrywając ledwie połowę umięśnionego uda. Przez wyjątkowo zwiewny materiał prześwitywały krągłości jej nagich piersi i duże, ciemne brodawki. W naszym pozbawionym klimatyzacji pokoju zrobiło się nagle jeszcze goręcej, niż wskazywały termometry. Głośno przełknąłem ślinę, która zastygła mi w gardle w czasie, gdy z rosnącym podnieceniem przyglądałem się przebierankom własnej matki.

Najlepsze, że w jej zachowaniu nie było niczego nienaturalnego, czy grzesznego. Po prostu wróciła z zakupów, przebrała się w to odważne pareo i była ciekawa mojej opinii. Odparłem, że wygląda super, pięknie i młodo, po czym poszła wziąć prysznic, przebrała się i weszła do łóżka. Kątem oka patrzyłem na mamę, jak zagrzebuje się w naszej wspólnej pościeli. Była w cienkiej, nocnej koszuli, która ledwo przykrywała majtki. Poczułem, jak do mojego ciała wlewa się jadowity ferment, który niczym mocny i słodki trunek rozpalił mnie do czerwoności. 

I z całą siłą rzuciły się na mnie zapomniane upiory młodości, karmiące się moim pożądaniem, skierowanym w stronę własnej matki. Wstyd się przyznać, ale były takie momenty w moim życiu, kiedy fantazje erotyczne na temat mojej mamy odbierały mi rozum i próbowałem, używając najbardziej szalonych podstępów ją podglądać. Pamiętam, jak wróciłem kiedyś ze studiów na weekend, ojciec wyjechał wtedy do babki i zostaliśmy sami w domu. Był duszny majowy wieczór. Zapaliliśmy sobie grilla i piliśmy piwo, po którym zaproponowała, że mnie ostrzyże, bo mam bardzo zaniedbane włosy. Zaprowadziła mnie do łazienki, posadziła przed lustrem i kazała zdjąć koszulkę. Śledziłem ją wzrokiem, jak z szafki wyciągała przybory do strzyżenia. Miała na sobie krótkie szorty i luźny t-shirt, pod którym nie nosiła stanika. Zauważyłem to w lustrze, kiedy pochyliła się nade mną, w jej szerokim dekolcie zatańczyły nieskrępowane niczym piersi. Mimo czterdziestu kilku lat i lekkiej nadwagi, którą wtedy miała, była po prostu seksowną kobietą. Obcinała mi włosy, a ja nie myślałem o niczym innym tylko o tym, że czuję każdy jej dotyk, jak opiera się łonem o moje plecy, jak muska koniuszkami piersi mój kark, jak gdyby to była gra wstępna. Chciałem, żeby dostrzegła, jak podniecenie rozsadza mi rozporek spodni… Dlatego poczułem niedosyt, kiedy skończyła. Miałem nadzieję, że ten wieczór będzie miał swój ciąg dalszy, ale nie wiedziałem co mam zrobić, gdy odeszła do swoich zajęć. Kiedy zatem tylko usłyszałem, jak poszła się kąpać, zakradłem się pod drzwi łazienki i wsunąłem pod nie lusterko. Leżąc na podłodze, mogłem dzięki temu dostrzec, jak matka rozbiera się do kąpieli. Po chwili zniknęła w kabinie prysznicowej, a ja odleciałem z dłonią zaciśniętą w kroku. Całą noc marzyłem wtedy, że w końcu przyjdzie do mojego łóżka… Wyobraźnia doprowadzała mnie do szaleństwa.

Od tamtego dnia rozpoczęła się moja obsesja na punkcie filmów porno z udziałem „mamusiek”. One rekompensowały mi moje niezaspokojone pragnienia.

A teraz mama leżała obok, na wyciągnięcie ręki i spokojnie spała, cicho oddychając. W mojej głowie coś się jednak już wydarzyło, coś się zmieniło. Ja byłem już innym człowiekiem, z bagażem doświadczeń dorosłego faceta, a jednak uległem fantazji.

*

Kolejnego dnia zostaliśmy zaproszeni do wyjazdu na „ekskluzywną” plażę, jak to enigmatycznie określiła Jola. Wiedziałem, o co chodzi: zaciszne miejsce, gdzie elitarni panowie i szukające zagubionej dawno młodości panie mogą się nago poopalać. Stanowczo zaprotestowałem, ale matka była zdecydowana jechać. Miałem nawet wrażenie, że poczuła ulgę, że zostanę w hotelu. Może wiązała jakieś nadzieje z tym wyjściem, a może po prostu się przede mną wstydziła? Ta myśl, że planuje zrobić coś o czym, nie chciała, żebym wiedział, mocno mnie dotknęła. Dlatego postanowiłem jednak pojechać. Piękna plaża, ukryta przed wzrokiem ciekawskich w ciasnej zatoczce, otoczonej wysokimi czarnymi ścianami, do której lazurowy ocean naniósł na kształt złotego półksiężyca łachę piasku, nie była plażą nudystów, choć tak jak się spodziewałem, dominowało tu roznegliżowane towarzystwo w mocno dojrzałym wieku. Panował tu duch nieskrępowanej wolności, tak że obok kompletnie bezwstydnych naturystów, spore grono odpoczywało sobie w znacznie bardziej cenzuralnych strojach plażowych. Jak chociażby i ja: w sportowych szortach, których nie zamierzałem zdejmować. Moja matka ulokowała się właściwie pośrodku tej statystyki. Ubrana jedynie w plażowe pareo zakrywała wprawdzie ciało, jednak prześwitujący materiał, opinający dość mocno biust, zdradzał całą jego nagość. Trochę niefortunnie ulokowałem się pomiędzy leżakiem mamy i Joli, które zaczęły trajkotać jak najęte, przerzucając się nade mną słowami. Dlatego, jak tylko zobaczyłem, że Czesiek zabrał się za przyrządzanie jakiegoś posiłku, postanowiłem wstać i mu pomóc.

Czesław, mimo wysokiego czoła i średniego wzrostu wyglądał niezwykle męsko ze swą owłosioną, muskularną klatą, szerokim karkiem i wyraźnie wypinającymi luźne szorty jajkami; pomyślałem, że należy do facetów, którzy podobają się kobietom. Szczególnie że zauważyłem, jak matka wodzi za nim powłóczystym spojrzeniem. Tymczasem Jola, żeby być bliżej swojej przyjaciółki, przeniosła się na mój leżak:

– A jak to jest z wami? – usłyszałem jej pytanie – Długo się spotykacie?

Czy ja dobrze słyszę? – W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. – Czy ona sądzi, że my z mamą jesteśmy parą… kochanków? Czy ona nie wie, że to moja mama? Z drugiej strony, skąd mogła wiedzieć! Nikt nie kwapił się, żeby wyprowadzić ją z błędu! Spojrzałem na Jolę, starając się wyłowić więcej słów. Siedziała na leżaku topless, nachylając się w stronę mamy. Miała rozpuszczone blond loki, opadające na opalone ramiona i wielkie rubensowskie piersi, wiszące nad zaskakująco płaskim brzuchem. Była taką seksowną „mamuśką” jak w moich ulubionych seriach porno. Tymczasem matka, dotychczas rozgadana jak papużka, zaczęła kręcić się w zeznaniach, dociskana ciekawskimi pytaniami Joli. Słuchałem tego z niedowierzaniem.

– A jaki on jest… no wiesz, w łóżku? – dociekała – Bo Czesiek to prawdziwe zwierzę! Mam nadzieję, że nie krępuje cię taka bezpośredniość, ale przecież nie jesteśmy pruderyjnymi mieszczkami. Seks to tylko rozrywka. W zeszłym roku, jak byliśmy tu z Cześkiem, poznaliśmy się z pewnym małżeństwem. Byli kilka lat od nas starsi, a wiesz, co się wydarzyło? Tak się zaprzyjaźniliśmy, że dla zabawy postanowiliśmy spać ze sobą na zmianę. Facet był emerytowanym wojskowym, przystojnym, wyprostowanym, ale w łóżku, przeciwieństwo Czesława. Pieścił mnie jak dziecko – roześmiała się. – Czesław, a jak ci było z Baśką? – Jola zawołała prowokacyjnie do swojego partnera – Kiedy udało się ich namówić na czworokącik, mogłam się napatrzyć do woli Czesiu, jak ją rżnąłeś. 

– Stara pudernica – skrzywił się Czesław – nie to, co nasza nowa przyjaciółka, delikatna i efemeryczna jak syrenka

– Zawstydzasz mnie – roześmiała się mama.

– Jesteś piękną kobietą Aniu – brnął dalej – i jeśli nie miałabyś nic przeciwko temu, chciałbym zrobić ci kilka ujęć – zaproponował, wyciągając nagle z futerału profesjonalny sprzęt fotograficzny.

Coś nagle i niespodziewanie napełniło mnie bolesną zazdrością, że ten facet próbuje podrywać moją mamę, a jej sprawia to przyjemność.

– Bardzo mi schlebiasz – spojrzała na niego lekko zawstydzona, po czym odwróciła się w kierunku Joli – ale co na to twoja muza?

– Kochana – odparła Jola – co poradzisz na artystę! Artysta musi być wolny jak ptak. Skoro znalazł w tobie natchnienie, to mogę tylko rozłożyć ręce.

– Może chodźmy na tamte skały – wskazał skalisty cypel,  omywany przez leniwe fale. 

Nie było tam żadnych plażowiczów, dlatego całą czwórką ruszyliśmy w ich kierunku.

– Piękne miejsce! – stwierdziła mama. 

W czasie, kiedy Czesiek uruchamiał aparat, zdążyła się już wdrapać na szczyt kamieni. Usiadła, wyciągając przed siebie zgięte w kolanach nogi i skłoniła do słońca twarz. Rozpuściła swoje długie, rude włosy, które zaczesała dłońmi na ramiona.  Zwiewne pareo, opinające jej ciało, podkreślało wszystkie krągłości. 

– Syrena, po prostu syrena! – Czesiek słodził jej, jak wytrawny donżuan – Widziałbym cię na na tej skale w pozie syreny.

– To znaczy? Mam sobie przyczepić rybi ogon? 

– Syrenka, jak ta w Kopenhadze. Byłaś w Kopenhadze? Zaimprowizujemy jakąś draperię z chusty Jolanty, będzie udawała rybi ogon. No i oczywiście u góry musisz być naga.

– Mam się tutaj…  – matka położyła dłonie na biuście – …rozebrać? – zaśmiała się, a ja dostrzegłem w jej oczach ten sam błysk, co wczoraj, kiedy pokazała mi się w zakupionym kostiumie: zadziorna i zadowolona z własnej odwagi.

Jej zawahanie było jednak tylko grą, bo po chwili zgodnie z prośbą rozwiązała swoje pareo i opuściła je na biodra. Niczym dzieciak zagapiłem się na jej jędrne piersi, zupełnie białe, w porównaniu ze spieczonym słońcem dekoltem, zwieńczone wyjątkowo dużymi otoczkami ciemnych brodawek. Nie licząc epizodu podglądania przez szparę w drzwiach, wiele lat temu, po raz pierwszy zobaczyłem mamę nago.

Odniosłem jednak wrażenie, jakby zupełnie zapomniała o mojej obecności, zahipnotyzowana komplementami Czesława. A Czesiek tymczasem zabrał Joli jej kwiecistą chustę plażową, którą miała zarzuconą na ramiona i zaczął wdrapywać się do matki na skałę.

– Zaraz ci pokażę, jaką masz przyjąć pozycję. – Owinął chustą jej łydki, po czym wziął jej dłonie i tak oparł na skale, że twarz i biust matki zwrócone były w przeciwnym kierunku do zwisających poza krawędź skały nóg. Stałem wystarczająco blisko, żeby dostrzec, jak niespodziewanie dotknął palcami jej piersi – Są naturalne i piękne!

– Jesteś niegrzecznym chłopcem! – skarciła go, odsuwając jego dłoń, ale widziałem w jej oczach, że jest przyjemnie nakręcona.

Nie mogłem znieść widoku matki, flirtującej z Czesławem. Moje serce zalała jadowita kropla zazdrości. Matka ewidentnie leciała na Cześka, który dwoił się, żeby ją uwieść. Chciałem przestać myśleć już o niej, jak o obiekcie seksualnym, którego pożądam i o który robię się zazdrosny.  Wtedy spojrzałem na Jolę i jakiś wewnętrzny głos krzyknął mi do ucha –  Człowieku! Oglądasz się za własną, rodzoną matką, a na wyciągnięcie ręki masz Jolę! Bo czyż właśnie Jola nie była tą „dojrzałą” kobietą z moich fantazji? Nie pociągały mnie szczupłe nimfy, nie potrafiłem nawiązywać kontaktów z rówieśniczkami. Od lat kochałem się tylko w takich podstarzałych „mamuśkach”.

– A to, co? – Jola zagadnęła wesoło, wskazując palcem namiot, w który niepostrzeżenie zmieniły się moje spodenki, rozciągnięte niekontrolowanym wzwodem – Zakisisz się w tych szortach! – zaśmiała się – Tutaj możesz je spokojnie zrzucić. Jesteś małomówny i nie potrafię cię jeszcze rozgryźć, ale to mnie pociąga… – dodała kładąc mi dłoń na pośladku, a jej naga, rozgrzana słońcem pierś, oparła się o moje ramię.

*

Zauważyłem, że tego dnia na tradycyjnego drinka matka zdecydowała się wystroić wieczorowo. Przed pójściem pod prysznic wyciągnęła z szafy elegancką, czarną sukienkę, której dotychczas jeszcze nie widziałem, musiała więc być nowym nabytkiem. Zdjęła również z wieszaka moją jedyną koszulę z kołnierzykiem, której ani razu jeszcze na sobie nie miałem.

– Załóż ją proszę – usłyszałem z jej ust, zanim zniknęła na dłużej w łazience.

Długie spodnie i elegancka koszula to nie był mój styl. Wziąłem ją jednak i podszedłem do lustra, ubierając się tak jak tego chciała. Z lustra spojrzał na mnie wysoki, szczupły mężczyzna o którym nie wiedziałem już co myśleć. Zupełnie nie miałem pojęcia, czy jest to ktoś, kto może się podobać kobietom. Chciałem jednak chociaż podobać się mamie, dlatego zapiąłem guziki koszuli, wpuściłem ją do spodni i zapiąłem klamrę paska. Jeszcze raz spojrzałem w lustro i zobaczyłem w nich matkę. Stała za moimi plecami w samej bieliźnie, z przewieszoną przez rękę sukienką i przyglądała mi się z aprobatą. Zrobiłem jej miejsce przed lustrem, spoglądając kątem oka, jak zakłada ją szybkim, wprawnym ruchem.

– Zasuniesz? – poprosiła, odwracając się do mnie plecami.

Sukienka była szykowna, ale bardzo krótka i mocno dopasowana, tak że nie bez trudu dosunąlem do końca zamek błyskawiczny. Tymczasem wyjęła z szuflady pończochy i opierając stopę o krawędź łóżka, zaczęła naciągać je najpierw na jedną, a potem na drugą nogę. Dopóki się nie wyprostowała, spod sukienki widać było krawędzie ich koronkowych manszetów. Wreszcie kiedy założyła szpilki, podeszła stukając obcasami i poprawiając mi kołnierzyk spytała:

– Co myślisz o Joli? 

– Rozrywkowa babka… – odparłem.

– Zauważyłeś, że leci na ciebie? – spojrzała mi prosto w oczy, a kiedy nic nie odpowiedziałem, szepnęła mi do ucha – Możesz ją tu przyprowadzić. To ci dobrze zrobi! – dodała i cmoknęla mnie w policzek – A teraz chodźmy już.

Ze schodów prowadzących na dansing dobiegała głośna, taneczna muzyka. Zajęliśmy pustą lożę i zamówiliśmy drinki, ale w wypełnionej ciemnością, dymem, oślepiającymi błyskami kolorofonów i ogłuszającą muzyką wnętrzu zupełnie nie dało się porozmawiać. Chyba, że krzycząc sobie wprost do ucha, tak jak Czesław, który przykleił się do mojej mamy i nieustannie jej coś nawijał. Matka co chwile wybuchała smiechem, a on niemalże wgniatał ją w róg loży, ciągle nachylony nad jej uchem. Wtedy dostrzegłem jego dłoń na kolanie mamy. Widziałem, jak jego palce wślizgują się pod jej sukienkę, jak ściskają jej udo, które po chwili drgnęło, odchylając się od drugiego uda, a jego dłoń  bezczelnie wsunęła się jeszcze głębiej. 

Matka stanowczym ruchem odepchnęła jednak jego zbyt pewną siebie rękę, ale szepnęła mu coś do ucha i poszli zatańczyć. Z głośników płynęła akurat jakaś smętna ballada i z zazdrością spostrzegłem, jak zarzuciła mu na szyję ramiona, a on przycisnął ją do siebie, bezczelnymi dłońmi szukając jej pośladków… 

Przetańczyli tak kilka kawalków, a potem zniknęli. Nie wrócili już do stolika. Po prostu wyszli.

– Czesław pożyczył sobie chyba twoją dziewczynę! – Jola krzyknęła mi do ucha.

– Niczego mu nie pożyczałem! – odparłem poważnie – Chodźmy! – wypaliłem, sam nie wiedząc, czemu to mówię, ale zazdrość i gniew nakazywały mi wyjść jak najprędzej.

– Poczekaj! – położyła mi dłoń na udzie, nie pozwalając wstać – Niech robią, co chcą. Niczego ci Ania nie mówiła? Postanowiłyśmy dziś zamienić się facetami. Co ty na to? 

Jej palce nagle powędrowały w górę uda, gdzie nakręcany moją przeklętą wyobraźnią członek, wyrywał się ze spodni i zaczęła go delikatnie masować przez nogawkę. Podniecenie mieszało mi w głowie. Nie wiedziałem już, o co tak naprawdę mi chodzi, czy o matkę, czy o tego pieprzonego uwodziciela Czesława, czy po prostu o Jolę, napaloną milfetkę, z którą mogłem iść się przespać. Potrzebowałem seksu jak umierający powietrza, dlatego wziąłem ją pod rękę i poszliśmy na górę. 

Już sięgałem po klucz do pokoju, gdy coś podszepnęło mi, żeby minąć moje drzwi i pomaszerowałem prosto pod ich pokój. Jola nawet się nie zorientowała. Dopiero kiedy nacisnąłem klamkę i wepchnąłem ją do środka, stanęła jak rażona prądem. Czesław siedział w  fotelu, a matka klęczała między jego kolanami i robiła mu loda. Miała na sobie tylko czarne figi i kabaretki. Jej gołe piersi dyndały luźno pod schyloną sylwetką.

– Czesław! – Jola podniosła głos, na dźwięk którego matka zerwała się na równe nogi i w pośpiechu włożyła na siebie sukienkę. Ale Czesław roześmiał się tylko, chowając do spodni swoje atrybuty i rzucił jowialnym głosem:

– Wchodźcie do środka!

Wtedy Jola chwyciła mnie za rękę i ciągnąc za sobą, fuknęła z oburzeniem w głosie:

– Dlaczego nie czekaliście na nas?

– Jolanto! – skarcił ją Czesiek. – Spokojnie, to dla nich coś nowego. Zajmij się Wojtkiem, a my z Aneczką damy sobie sami radę.

Serce zaczęło mi nerwowo bić na widok tego, co się działo wokół mnie. Z głośników popłynęła muzyka, ktoś rozlewał Martini… Spojrzałem na matkę, szukając w jej oczach odpowiedzi, ale dostrzegłem w nich tylko ilość wypitych drinków.

– To na czym, pani doktor, skończyliśmy? – usłyszałem jeszcze głos Cześka, który usiadł w fotelu i ponownie rozpiął spodnie. 

Wypiłem duszkiem całą szklankę i to dopiero mnie uspokoiło. Moje spojrzenie spotkało się z szukającym mnie wzrokiem Joli, która podeszła i oparła się o mnie. Pod opiętą sukienką zafalowały jej piersi, na widok czego ogarnęła mnie taka żądza, że nie mogłem jej dziś już wypuścić z rąk.

– I po co było się tak długo opierać? – szepnęła mi do ucha, ciągnąc mnie na łóżko, na którym rozsunęła mi rozporek. 

Trzewiami wstrząsnął dreszcz, kiedy wprawnymi ustami objęła penisa i zaczęła go delikatnie ssać. Krew pulsowała w lędźwiach, a w głowie przyjemnie szumiał wypity alkohol. Gdy przestała, podniosłem się na łokciach, patrząc jak podciąga brzeg krótkiej sukienki, pod którą nie miała nawet bielizny i dosiada mnie zachłannie. 

Szybko jak w mgnieniu oka zdążyłem jeszcze zobaczyć, że matka też pozbyła się majtek i wspięła się na siedzącego w fotelu Czesława.

Tymczasem Jola oparta dłońmi na moim torsie zarzuciła do tyłu swoje bujne, blond loki i z leniwego bujania się przeszła w cwał. Jej roztańczone, wielkie piersi zasłoniły mi cały widok. Sięgnąłem po jej biust i przyssałem się do sutka. Z pewnym rozczarowaniem stwierdziłem jednak, że cycki są sztuczne. Silikonowy implant sprawiał wrażenie, jakbym bawił się gumową lalką.

Odszukałem wzrokiem lustrzane drzwi szafy, w których odbijał się profil mamy, siedzącej Cześkowi na kolanach. Zrozumiałem, że też nie próżnują. Patrzyłem, jak Czesiek ściąga jej przez głowę sukienkę i mocno obejmuje umięśnionymi ramionami jej ciało, które przy rubensowskiej obfitości Joli, wydawało się wręcz szczuplutkie. Zagapiłem się na jej jakże bardziej naturalne piersi, które zaczął miętosić w swoich łapskach. Patrzyłem z zazdrością, jak lubieżnie liże je i gryzie.

Matka zapiszczała, aż Jola odwróciła się z zainteresowaniem. Oboje spojrzeliśmy, jak Czesław wstał z krzesła, opleciony ramionami i udami mojej mamy, i niczym nadzianą na kij marionetkę, przeniósł przez pół pokoju, sadzając na toaletce, obok butelek alkoholu. Rude, zmierzwione włosy zakryły jej niemal twarz, tak że widać było tylko szeroko rozchylone, głośno łapiące powietrze usta. Widziałem, jak pot leje się mu po szerokim karku, kiedy brutalnie ściągnął ją z blatu i odwrócił tyłem do siebie, kładąc jej dłonie na krawędzi toaletki, a wypiętą pupę nadział na swojego penisa. Raz, raz, raz mlaskały jej pośladki w rytm jego ruchów.

– Chodźcie tu do nas! – zawołała go Jola, zdejmując przez głowę sukienkę, która już tylko niczym strzęp materiału, zwijała się pod obnażonym biustem. 

Zeszła ze mnie i rozkładając szeroko uda położyła się w poprzek łóżka, robiąc miejsce dla Cześka. Czesiek posłuszny jej słowom, porwał matkę na ręce, niczym małą dziewczynkę i położył ją obok nas. Zazgrzytały sprężyny, kiedy wgramolił się za nią i chwytając pod kolanami jej szeroko rozchylone nogi, zaczął posuwać ją szybkimi pchnięciami, aż zatrzęsło się całe łóżko.

– A ty na co czekasz?!  – ponagliła mnie. 

Nie dałem się prosić i po chwili też pędziłem na całego, jakbym chciał dogonić Czesława. Wreszcie złapaliśmy wspólny rytm i z zadowoleniem patrzyłem jak wielkie implanty Joli i okrągłe brodawki mamy podskakują w górę i w dół, w zgodnym tempie.

Twarz mamy była rozanielona od rozkoszy, a może też od ilości wypitego alkoholu. Zapatrzyłem się na jej rozchyloną i czerwoną od seksu waginę, z zanurzonym w niej wielkim penisem malarza. Coś mnie ścisnęło  poniżej brzucha i… wypaliłem. 

Czesław chyba pożałował, że pierwszy przekroczyłem metę, bo zaczął stękać jak zarzynany niedźwiedź, a po chwili światło dzienne zobaczyła jego wypełniona spermą prezerwatywa… Patrzyłem jak złazi z łóżka z długą, obwisłą kiszką między nogami i ubiera szlafrok. 

Zrozumiałem, że impreza dobiega końca…

Ubraliśmy się i wyszli. Kiedy byliśmy już w naszym pokoju, matka złapała mnie za rękę i spojrzała mi w oczy pytającym wzrokiem.

– Nie powiesz niczego ojcu?

– A jak myślisz? – uspokoiłem ją.

Uścisnęła mnie mocno i z zadowoloną miną poszła do łazienki. Postanowiłem jeszcze przejść się na plażę.

Powietrze było ciepłe, wilgotne i ciężkie, tak że o mało nie zemdlałem. Dopiero jak wszedłem do wody, chłodna fala oceanu uspokoiła moje rozdygotane ciało. Pływałem chyba całą wieczność… A kiedy wróciłem do pokoju, matka już spała i wszystko, co przeżyliśmy wydało mi się tylko jakimś dziwnym, narkotycznym snem.

Ten tekst odnotował 111,685 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.44/10 (105 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (9)

+1
0
Rzuciłem tylko okiem, ale to wystarczyło, aby zauważyć masę błędów, szczególnie „przecinkowych”.

po prostu wku***ny
K***a! Co robisz dziwko?!


Nie rozumiem, co tu robią gwiazdki.
Jednak pierwsze, co musisz zrobić, to opanować sztukę pisania dialogów, na przykład przy pomocy tego poradnika, bo jest tragicznie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Indragor zgadzam się ze wszystkimi Twoimi uwagami, ale... ale... Może to sprawka dzisiejszego mojego nastroju, może pory dnia, a raczej wieczoru, może... może... Tych może pewnie znalazłoby się sporo. Powiem tak. Kiedy zaczęłam wchodzić na Pokątne, trafiłam na autora (już Go nie ma 🙁 ), którego opowiadania CZYTAŁAM nie myśląc o niczym innym. Dzisiaj zdarzyło mi się to pierwszy raz od tamtego czasu. Widziałam masę błędów, źle postawione przecinki, czy ich brak, widziałam te gwiazdki w słowach i wiele innych rzeczy, ale wszystko to było w ,,GŁĘBOKIM TLE". Pierwszy raz od dawna, ani razu nie miałam ochoty przenieść do komentarza jakiegoś cytatu, aby go potem wytknąć. Ogromnie żałuję, że nie funkcjonuje jeszcze (mam nadzieję, że będzie) opcja ,,warsztat", i że autor nie zaznaczył jej przy swoim tekście. Sam temat (żeby nie było) nie jest moim wiodącym i nie dlatego tak wysoko go oceniam, chociaż przyznaję, skusił mnie tag ,,dojrzała", ponieważ o małolatach, ich pierwszym razie, opowiadań jest tu zatrzęsienie.
Podsumowując... Autorze, dzięki wielkie za dostarczone emocje i za nie należy Ci się ode mnie 10 pkt. Musiałabym jednak obniżyć tę ocenę o wszystkie minusy, dlatego poczekam na poprawę (oby jak najszybszą).
Pozdrawiam i zgłaszam swoją chęć pomocy Krystyna 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Czytałem to opowiadanie milion lat temu.
Nie wiem czy dokładnie to samo, ale koncept był identyczny.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Autorze, któryś wrócił z zaświatów 😉 - ogarnij przecinki, popraw nieco podział zdań i przejrzyj powtórzenia i będzie ci najmniej nieźle.

Ale nawet w obecnej wersji - sio z poczekalni! 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Po korekcie.
To bardzo stare opowiadanie
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Ciekawe rzeczy się tu dzieją. Opowiadanie datowane na 12.11.2020 a komentowane już trzy lata temu (9.12.2017). Wow!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@MrHyde Opowiadanie było w poczekalni przez 3 lata.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
Nie wiem dlaczego w tym całym zapamiętaniu nie da matce spełnienia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Nie po to taguje opowiadania incest, matka, syn, żeby tracić pół godziny na opowiadanie otagowane w taki sposób, a w którym nie ma tego, co tagi sugerują. Za to 1 gwiazdka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.