Szczęściarz
18 sierpnia 2016
Szacowany czas lektury: 21 min
Jakieś wyciągnałem z szuflady.
Andrzej był szczęściarzem. Szczęściarzem podwójnym. Minęło już wiele lat od tragicznych wydarzeń na ziemi, ale skutki odczuwalne były do dziś. Dla niektórych te skutki były cokolwiek pozytywne. Nie wszyscy mężczyźni umarli. Co dziesiąty przeżył epidemię wirusa. Co dziesiąty miał odpowiedni gen chroniący przed jego wpływem. Co dziesiąty, nie umierając znalazł się w... raju.
To był kolejny nudny dzień w biurze. Andrzejowi jak zwykle nie bardzo chciało się pracować, ale jego szefowa mogła go tylko uprzejmie upominać. Zresztą jak jej się co nie podobało, to w każdej innej pracy wszędzie go chętnie zatrudnią ze względów prestiżowych. Jak większość mężczyzn po dawnej katastrofie, nie zajmował wysokiego stanowiska. Nie chciało mu się. Nie miał parcia na sukces, nie był on mu potrzebny. To kobiety rywalizowały niemal rzucając się sobie do gardeł, wydrapując oczy nawzajem. Mu, jak i wielu innym mężczyznom, wystarczyła pensja za którą mógł sobie kupić kolejną porcje gier do swojej konsoli i kolejny wydech do motocykla. Miał tam jakąś obskurną kawalerkę, ale zastanawiał się czasem po co. Zawsze jakiś dach dla niego na noc by się znalazł u tej czy u tamtej, a i jedzenia by nie zabrakło.
Szefowa cicho zapukała do jego biura. Andrzej obgryzając jabłko popatrzył na nią leniwym wzrokiem. Była dojrzałą, starszą o kilka od niego i bardzo przebojowa kobietą. Podziwiał czasem jej pracoholizm dziwiąc się jej po co tyle zapieprzać. Była także inna od większości kobiet. Mimo jego uprzywilejowanej pozycji, nie odpuszczała mu we wszystkim. Potrafiła nawet czasem zmobilizować do jakiegoś wysiłku.
- Nie wiem czy pamiętasz ale ten raport co miałeś w tamtym tygodniu zrobić naprawdę jest potrzebny – powiedziała spokojnie, starając się utrzymać poważny ton.
- Tak wiem. Sorry no. Jakoś nie miałem głowy do tego Lidka
Szefowa popatrzyła na niego z lekkim wyrzutem. W końcu Andrzej westchnął
- No dobrze. Obiecuję że do końca tygodnia zrobię – odpowiedział zmęczonym tonem, niezadowolony z czekającej go pracy.
- Trzymam cię za słowo – odpowiedziała Lidia i odwróciła się. Jednak zatrzymała się przy wyjściu nad czymś myśląc gorączkowo.
- To może... – wydusiła z siebie – skoro masz takie problemy z tym... to może - w końcu zdobyła się na odwagę – może wpadnij dziś do mnie. Ja ci pomogę z tym po pracy – powiedziała po czym szybko dodała
– Naprawdę na tym raporcie mi zależy.
Andrzej uznał że to w sumie nie jest zła myśl. Nie chciał jej zawieść, a wiedział sam dobrze że ma czasem problemy z zmobilizowaniem się. Tak czy siak będzie miał to z głowy.
- No spoko. I tak nie mam nic do roboty.
- To będę czekać. O której bądź ci pasuje – odpowiedziała Lidia z lekkim zadowoleniem i wyszła.
Andrzej zerknął do komórki i znudzonym wzrokiem przejrzał wszystkie smsy które dostał od koleżanek w czasie tej krótkiej rozmowy.
***
Drzwi otworzyły się przed Andrzejem. Zobaczył w nich zaskoczoną twarz Lidii
- Myślałam że nie przyjdziesz – odpowiedziała poprawiając włosy.
Była idealnie uczesana. Jej makijaż wyglądał jakby właśnie wyszła od stylistki. Miała na sobie ładną czarną obcisła sukienkę w której uroczo prezentowały się jej krągłe biodra i kształtne piersi. Wyglądała całkiem nieźle jak na swoje lata. W każdym razie kobieco.
Na stole czekała przygotowana kolacja.
- Może jesteś głodny przed pracą? – Zapytała Lidia opiekuńczo.
- A spoko. Może coś wrzucę – Mówiąc to usiadło do stołu i bezceremonialnie zaczął wcinać nie czekając na gospodynie – Pychota - Powiedział – a Ty nie jesz?
Lidia uśmiechnęła się gdy usłyszała pochwałę.
- Nie... ja staram się trzymać linię. – To pojedz sobie, a ja się wykąpie i wrzucę coś wygodniejszego do pracy.
- Spox, nie pali się – odpowiedział Andrzej zajęty jedzeniem.
Minęła dłuższa chwila. Gdy Andrzej kończył dojadanie swej kolacji, Lidia owinięta w sam ręcznik weszła do pokoju i zaczęła szukać czegoś w szafce. Andrzej leniwie ją obserwował i stwierdził że nawet fajnie mu się patrzy na jej opalone, jędrne uda. Krople wody na jej skórze dodawały uroku. Stała tak tyłem do niego i grzebała w ciuchach dyskretnie falując biodrami. Po chwili wyciągnęła krótki szlafrok do połowy ud i wróciła do łazienki.
Dopiero gdy wróciła ubrana w niego, Andrzej zwrócił uwagę że nie ma on guzików ani paska wiec Lidia musi przytrzymywać go ręką żeby się nie rozsunął.
- No dobrze – powiedziała szefowa – to teraz ta mniej przyjemna część – choć do gabinetu.
Andrzej westchnął na widok komputera gdy wchodził do pokoju. Lidia uśmiechnęła się tylko.
- No już nie bądź taki marudny – powiedziała - Zrobimy to i będzie z głowy.
Usiadła obok niego na krześle, ciągle trzymając szlafrok zawinięty w koło siebie. Andrzej wyciągnął się i położył ręce za głowę.
- Nie ma tak gagatku. Mówiłam że tylko pomogę. Łapy do klawiatury – powiedziała szefowa uprzejmym ale stanowczym tonem.
Andrzej znowu westchnął, ale położył ręce na stole
- Jak mus to mus – powiedział.
- No więc dobrze. To zaczynamy – zakomunikowała Lidia i przystąpili do pracy. Nie było to ciężkie zadanie ale wymagało trochę skupienia i dużo klikania. Andrzej przenosił dane i tabelki wg wskazówek Lidii. Czasem nawet jak nad czymś się głowiła, sam rozwiązał ten czy inny problem w sprytny sposób z czego był bardzo dumny. Nawet nie wiedział ile frajdy może przynieść uporanie się z różnymi sprawami.
- Widzisz jaki spryciarz z ciebie – chwaliła go Lidia – ech żeby ci się tylko chciało – westchnęła. Ale w sumie co cię ma mobilizować.
Praca posuwała się powoli do przodu. W pewnym momencie Andrzej dostrzegł że szlafrok Lidii rozchylił się. Po paru poruszeniach zobaczył w rozwarciu pierś szefowej. Przyglądał się jej chwilę. Musiał stwierdzić że jest bardzo ładna i kształtna. Lidia zauważyła jego wzrok ale nie zareagowała. Andrzej co pewien czas odrywał wzrok od ekranu i przyglądał się odsłoniętej piersi. W sumie widział już ich i dotykał miliony, ale cycek szefowej w jakiś dziwny sposób przykuwał jego uwagę.
- No zajmij skup się na pracy – skarciła go z lekkim zadowoleniem Lidia, ale nie zakrywała się.
W końcu jednak musiał skomentować.
- Fajnie jak kobieta jest równomiernie opalona na całym ciele – powiedział - o tu – dodał po cym bezceremonialnie pogładził pierś szefowej – to tak miło jak nie ma tu żadnego paska.
Lidia oczywiście zadowolona była z uwagi mężczyzny. Obserwowała jak jego dłoń gładzi jej miękkość w pobliżu lekko nabrzmiałego sutka.
- Napuchnął trochę – zauważył Andrzej – co wam kobietom tak one pęcznieją – mówiąc to ponownie bez większej refleksji, jakby to było coś najnormalniejszego w świecie uchwycił jej sutka palcami.
- Tylko delikatnie poproszę – była to jedyna reakcja Lidii – zresztą daj ta klawiaturę.
Szefowa kontynuowała pracę gdy Andrzej z zainteresowaniem bawił się jej sutkiem. Co pewien czas dla żartów pociągał go gdyż spodobały mu się jej westchnienia, w trakcie robienia tabelek.
- Ufff - powiedział Lidia – już niedużo, chyba się z tym szybko uwiniemy – po czym dodała – zresztą wszędzie jestem równomiernie opalona. Sam zobacz – mówiąc to rozsunęła swój szlafrok na boki. Andrzej popatrzył na jej odsłonięte uda i brzuch. Zauważył niewielką kępkę ładnie przystrzyżonych włosków między zaciśniętymi udami szefowej.
- O loczki – powiedział chwytając je w palce
- A co? Nie podobają ci się? – Zapytała lekko stremowana Lidka.
- Nie. właśnie fajne bo coś innego – powiedział gładząc palcami jej wystający brzeg czuprynki - i jeszcze ta równomierna opalenizna.
- No tak... - odpowiedziała Lidia – zresztą taki jest mój styl – daj, pokaże ci – mówiąc to odsunęła dłoń Andrzeja i pochyliła się do tyłu. – O tak ..ale tylko na chwilę bo teraz całą moją cipkę widać – powiedziała starając się zachowywać naturalnie. Andrzej popatrzył. Rzeczywiście włoski były w sam raz, bo na tyle długie ze można je było pociągnąć, a na tyle krótkie że prześwitywała przez nie szparka szefowej – Tak ogólnie to możesz doradzić po koleżeńsku czy tak jest ok?
Andrzej położył swą dłoń na nagim biodrze Lidii tuż obok jej odsłoniętego przed nim trójkącika.
- Całkiem przyjemnie - powiedział po czym dla żartów, przesunął dłoń i rozszerzył lekko szparkę Lidii
- Aj no .. - westchnęła i poruszyła się, co rozweseliło Andrzeja – no co mi robisz? – zapytała z miną zbitego pieska.
- Oj takie tam – powiedział uśmiechnięty Andrzej po czym ponownie palcami dla dowcipu przejechał po wargach szefowej wywołując u niej kolejne niekontrolowane drygnięcia – ech kobiety – powiedział.
Lida udając lekki oburzenie na twarzy, wyprostowała się zakrywając się z powrotem szlafrokiem.
- No dobrze bo nigdy nie skończymy – powiedziała i wzięła się do dalszej pracy.
Gdy już uporali się z robotą Lidia zaproponowała.
- To co będziesz wracać do domu? U mnie możesz spokojnie się zdrzemnąć. Albo może TV pooglądamy?
Andrzej chwile pomyślał po czym odpowiedział.
- No dobrze. W sumie czemu nie.
Lidia ponownie opatulając się szlafrokiem zaprowadziła Andrzeja do sypialni. Ten położył się na świeżej pościeli jak stał. Nawet nie chciało mu się łachów ściągać. Lidia włączyła mu film i wyszła ze słowami.
- To ja się przebiorę w coś wygodnego na to oglądanie
Andrzej był w najlepsze zajęty oglądaniem filmu gdy jego szefowa wróciła. Miała na sobie tylko obcisłą bluzeczkę do pępka i wełniane skarpetki.
- To ja sobie z gołą pupą pohasam – zwróciła się do Andrzeja – mam nadziej że nie masz nic przeciwko temu?
Andrzej obserwował ją jak odwrócona tyłem szuka czegoś w półce.
- Spoko – powiedział Andrzej – z goła dupcią ci fajnie.
- A ty gdzie tam patrzysz? – powiedziała Lidia zasłaniając nieudolnie tyłek – filmem się zajmij.
Jedną ręką nieudolnie zasłaniała pośladki a drugą ciągle czegoś szukała.
- No pokaż że mocniej ten tyłek.
Lidia znieruchomiała na moment.
- Może ociupinę szacunku wobec szefowej? – powiedziała, po czym wystawiła na pupę w stronę Andrzeja.
Ten patrzył z zainteresowaniem między jej pośladki.
- Starczy? – zapytała po chwili? – nie będę przecież tak stała. To trochę krępujące? Może jednak założę te majtki...
- Eeeee - powiedział Andrzej – fajnie tak jak jesteś z goła dupeczką – powiedział bez głębszej refleksji.
Lidia po chwili wahania odwróciła się.
- No niech ci będzie. Ale nie wiem czy to tak wypada – powiedziała. Podciągnęła w dół koszulkę choć nie za wiele to jej dało, gdyż była dość krótka i jej cipka ciągle pozostawała widoczna. Podreptała w stronę łóżka i usiadła na nimi i dopiero tam schowała swój skarb.
Jednak Andrzej miał ochotę trochę podokuczać.
- Czy mogła byś – powiedział – bardzo cię proszę, trochę ten telewizor przekręć w tą stronę bo się lampki w nim odbijają.
Lidia wiedziała że nie chodzi o żaden telewizor. Bawiło go że tak z gołym tyłkiem przed nim hasa. Westchnęła tylko i podniosła się z łóżka. Idąc myślała jaki on ma fajny widok obserwując teraz jej nagie pośladki w ruchu. Lekko przekręciła telewizor. Wracając widziała jak obserwuje z zadowoleniem tym razem jej cipkę.
- No co? – zapytała - Kierowniczki nie widziałeś?
Była lekko stremowana swym strojem. Andrzej to dostrzegł i z uśmiechem powiedział.
- Chodź no tu na chwilę – Lidia zbliżyła się do niego i stanęła obok. Mężczyzna usiadł na łóżku, obrócił ją tyłem do siebie – no nie bądź taka wstydliwa. Naprawdę masz ładny – powiedział podciągając jej koszulkę z tyłu z powrotem do góry, po czym poklepał jej nagie pośladki. Gładził je chwilę z zainteresowaniem. Na koniec, zadowolony dał je solidnego klapsa.
- Ała no – Lidia odwarknęła z wyrzutem – film mieliśmy oglądać. – dodała.
- No jasne. To kładź się obok – powiedział przyjacielsko Andrzej.
Położyła się obok niego. Jej uda zachodziły lekko na siebie. Dłoń położyła mimowolnie na cipce, ale nie zakrywała jej całej. Leżała tak chwilę patrząc na niego jak w obrazek. Ten zajęty był jeszcze filmem ale od czasu do czasu jego wzrok padał na miejsce gdzie zbiegały się jej uda. W końcu położył swą dłoń na jej loczkach i zaczął bawić się jej owłosieniem łonowym.
- Zabawkę sobie znalazłeś? – powiedziała Lidia po chwili wzdychając.
- A no... nie widziałem twojej wcześniej jeszcze. Poza tym na krześle. Masz takie fajne wargi w porównaniu do innych. – Lidia nie za bardzo chciała słuchać o innych w tym momencie. Choć jej się ten wywód nie spodobał to dalej pozwalała się zajmować jego dłoni jej włoskami. – A poza tym wszystkie się teraz golą do zera. To dla mnie ciekawe to sobie pobuszuję trochę w tej gęstwinie jeśli pozwolisz.
- Tak... oczywiście – odpowiedziała Lidia bo co miała odpowiedzieć. – tylko delikatnie proszę. – dodała patrząc jak jego palce leniwie zagłębiają się w jej owłosieniu. Andrzej oglądając tak film bawił się Lidią. Raz dla żartów znowu musnął palcem jej szparkę.
- Au no... znowu wyprawiasz – Poskarżyła się.
- Nic no tam. Oglądaj film - odpowiedział zadowolony.
Gdy zaczęły się reklamy Andrzej popatrzył na jej nogi.
- Ale w sumie muszę powiedzieć że masz świetne. – powiedział podnosząc się i kładąc dłoń na jej kolanie.
- Dziękuję – odpowiedziała Lidia – nie obijam się po pracy i treningi nie idą na marne.
Rzeczywiście jej uda nie dość że opalone, były także ładnie ukształtowane. Andrzej włożył dłoń pod jej kolano i uniósł je sobie. Gładził jej udo z wyraźnym zadowoleniem.
- Jest takie gładkie - powiedział. Oglądał je i dotykał ze wszystkich stron poruszając nim dłońmi. Skupił się na wnętrzu jej uda. Odsunął je na bok nie przejmując się że rozkracza swoją szefową. Jej szparka rozsuwała się przed nim ukazując swe czerwone wnętrze.
- No co mnie rozkraczasz? – Lidia pożaliła się z wyrzutem. Nie patrz tam tak po czym po chwili zasłaniała się dłonią.
Andrzeja jednak rozbawiło to.
- No i czego się tak ciągle wstydzisz? – powiedział – tu? Połaskotał ją między udami tuż obok zasłaniającej jej cipkę dłoni.
- To raczej nie są zbyt przyzwoite zabawy - odpowiedziała.
- A to ja znam jedną taką zabawę – odpowiedział Andrzej tajemniczo. Po czym dodał – zabawa w „idzie kominiarz po drabinie” - mówiąc to palcami udawał kroki po jej udzie, przesuwając dłoń co raz bliżej jej sromu.
- Oczywiście – odpowiedziała Lidia – fiku miku i w kominie?
- No to odsuń łapkę bo się nie da komina zrobić – powiedział Andrzej.
- Chcesz sobie z mojej cipki komin zrobić. Też masz pomysły. – odburknęła Lidia ciągle zasłaniając się między rozwartymi przed Andrzejem udami.
- E tam. Ze szparki. O twojej dupce myślałem – odpowiedział Andrzej.
- Jeszcze lepiej – żachnęła się Lidia – A to może sobie komin zrób. Też masz.
Andrzej skrzywił się z niesmakiem.
- Jaaa? - żachnął się - W życiu bym sobie nie dał tam nic wsadzić - Po chwili jednak spojrzał na swą szefową i uśmiechnął się - Ale w twojej chętnie się zagłębie. To może być nawet interesujące. Jest taka...
- Tak. Wiem jaka smakowita – westchnęła - widziałem jak za nią patrzyłeś – ale wiesz że wkładanie w tyłek to nie należy do planów zajęć przy takich spotkaniach z wiązanych z pracą.
Andrzej znowu się uśmiechnął
- Powiedziałaś już swoje?
- Taaak. Myślę że tak.
- No to teraz starczy pitolenia – Andrzej uśmiechnął się - rozkracz się,podkurcz nogi i dupka w górę. Ma być wszystko na wierzchu.
Lidia zawahała się. Popatrzyła na kolegę chwilę. Ale co jej pozostało skoro dokładnie Andrzej wyartykułował co ma zrobić. Zabrała dłoń z cipki i łapiąc się pod kolana przyciągnęła swe uda do siebie , trzymając je szeroko. Teraz rzeczywiście wszystko miała na wierzchu przed Andrzejem. Parę minut temu starała się ukryć swój tyłek, a teraz jej obie dwie dziurki były wulgarnie wystawione i obnażone przez jego wzrokiem.
- Oj wstydzę się tak – poskarżyła się wzdychając.
- No nie przejmuj się – powiedział Andrzej. – Naprawdę jesteś tu piękna. Sama popatrz - dodał a jego palce zaczęły gładzić jej otworek między pośladkami.
- Och proszę no... – Lidia sapnęła patrząc spięta na to jak jej kolega zajmuje się jej najintymniejszym miejscem.
- Ale o co prosisz? – Andrzej znowu uśmiechnął się – O „idzie kominiarz?” – ubawił go najwyraźniej jego dowcip.
- Nie no... - odburknęła Lidia – to już nieprzyzwoite. Proszę no...
- Skoro nalegasz... - Andrzej był ciągle zadowolony z siebie. – idzie kominiarz po drabinie - mówił dreptając palcami po jej pośladku – no uda szeroko, szeroko. O tak, więc – kontynuował – „idzie kominiarz po drabinie fiku miki już w kominie” – kończąc wyliczankę wsadził jej palec w wystawioną dla niego pupę.
Lidia westchnęła głęboko. Andrzej z zainteresowaniem wciskał palca we jej tyłek, poruszając nim i okręcając. Lidia głęboko oddychała. Na jej twarzy widać było mieszaninę przerażenia i błogości.
- Tak uroczej szefowej masaż tyłka się należy porządny – powiedział Andrzej po czym zapytał poruszając palcem głęboko w jej wnętrzu – Należy?
- Należy, należy – odpowiedziała głęboko oddychając. Kręciła biodrami sama nadziewając się na jego palec. Widać było jakie to dla niej intensywne przeżycie będąc tak penetrowaną przez mężczyznę
- No popatrz popatrz. A taka sztywna się wydawała - Andrzej drażnił się – a tu ukryta amatorka masaży tyłkowych.
- No nie dokuczaj mi – powiedziała ciągle delektując się jego palcami w sobie.
- Grzeczna dupa grzeczna – Andrzej kontynuował penetrację swojej szefowej - Aż przyszła mi ochota na małe figielki – powiedział wyciągając z niej palec, co zabrzmiało w uszach Lidki jak obietnica – ale takie tam.
Lidia westchnęła po przeżyciach które przed chwilą przeszła po czym zapytała.
- To znaczy? – Zapytała Lidia z zaciekawieniem?
- No lampionik - Kobiecie zaświeciła się czerwona lampka na słowo lampionik, ale także pojawiło się odrobinę zaciekawienia. Andrzej wziął świeczkę z nocnego stolika na którym stało kilka i powiedział - Na czworaczki i odwróć dupkę do mnie.
- A... le po co? – zapytała Lidka łamanym głosem patrząc na świeczkę w dłoni Andrzeja.
- No odwróć się będzie zabawnie. Widzę że lubisz takie zabawy – Lidka powoli zaczęła się odwracać a Andrzej kontynuował – Wadzę ci tą świeczkę w tyłek i będziesz lampionkiem – powiedział zadowolony z siebie.
- Co to za pomysł??? – protestowała, ale kontynuowała obracanie się. Gdy już była wypięta powiedziała stremowana – weź no Andrzej, nie miałam nigdy nic w tyłku poza twoim palcem. Będę się czuła dziwnie.
- Ale nie bądź marudna. Zobaczysz będzie extra – Andrzej miał ochotę na zrobienie tego co chciał.
- Nie rób mi tak. Bardzo cię proszę – powiedziała. Jednak Andrzej już zbliżył dół świeczki do jej tylnej dziurki.
- Teraz się nie wierć bo się złamie.
- Ale serio ja nie chcę – powiedziała. Na nic były jednak jej protesty, Andrzej położył koniec świeczki pomiędzy jej pośladkami i zaczął delikatnie ale stanowczo napierać.
- No nie zaciskaj tak! – skarcił szefową – bo się połamie!
Pośladki rozluźniły się i świeczka pomimo delikatnych pojękiwań Lidki zaczęła się w nią wsuwać. W końcu gdy już była niemal w 2/3 w środku Andrzej zaprzestał dociskania. Zobaczył jej lekko załzawione oczy i przejęty wzrok.
- Weź no Lidka nie panikuj. Jest ok.
Lidia tylko zacisnęła zęby po czym odwróciła się ciągle wypięta do Andrzeja.
- I co teraz?
- Teraz będzie lampion – odpowiedział jej podwładny zapalając koniec świeczki znajdującej się w jej tyłku – o mówiłem że będzie miło – dodał zadowolony z siebie – jeszcze tylko pomachaj nowym ogonkiem żeby pokazać jak się cieszysz.
Lidka pomachała niepewnie tyłkiem. Andrzej jednak nie do końca był zadowolony.
- O wiem – powiedział podciągając do góry koszulkę Lidki odsłaniając jej nagie piersi – o... teraz zadyndaj ogonkiem i cyckami z radości – Lidka znowu spełniła jego prośbę, nie do końca zadowolona z sytuacji. Jednak gdy zobaczyła że sprawia mu radość, poczuła taką dziwną ulgę z tego powodu.
Tymczasem Andrzej położył się znowu wygodnie i powrócił do oglądania filmu. Po chwili Lidia odwróciła głowę w jego stronę.
- I tak mam sterczeć? – zapytała.
- Tak. Jest dobrze – odpowiedział Andrzej.
Mijały kolejne minuty. Co pewien czas Andrzej odrywał wzrok od telewizora i poruszał dla zabawy świeczką, ciesząc się z reakcji szefowej.
W końcu położył dłonie pod głowę i westchnął.
- Tak jest właśnie jest miło – sapnął – no to już chyba mi się oczy zaczynają kleić. Chyba zaraz odjadę.
Lidka słysząc to posmutniała. Opuściła głowę. W jej głowie kotłowało się, ale nie śmiała nic powiedzieć. Złość, oburzenie, żal... wszystko to atakowało jej umysł. Mimo tych wszystkich żalów sterczała posłusznie wypięta ze świeczką w tyłku. Jedyną oznaką tego co dzieje się w jej głowie był smutek na jej twarzy i jedna łza która spadła na czystą pościel.
Andrzej tymczasem leżał sobie z zamkniętymi oczyma spokojnie oddychając. Dopiero po chwili uśmiechnął się i otworzył oko.
- Obróć się tu do mnie – wyszeptał – buzią... ale powoli żeby świeczka nie zgasła.
Lidia niepewnie, nie wiedząc na co znowu Andrzej wpadł, ostrożnie odwróciła się w jego stronę.
- Bliżej. – powiedział. Lidia przybliżyła swoją twarz do jego twarzy. On leżąc położył dłoń na jej szyi i przyciągnął do siebie. Kobieta nie mogła uwierzyć w swoje szczęście gdy ich usta złączyły się. Andrzej powoli wsunął swój język do jej buzi. Dotykał nim delikatnie jej wnętrza a ona swoim odwzajemniła ten dotyk. Gładzili się nawzajem czule i długo. Oboje odczuwali jak bardzo się przyciągają. Andrzej nie przestając całować się z szefową sięgnął dłonią do świeczki, złapał ją i zaczął delikatnie poruszać. Wcześniej nie było to dla niej zbyt przyjemne. Jednak teraz czując jego język w ustach, to co jej robił z tyłu zaczęło jej sprawiać niesamowitą rozkosz. Widziała że daje mu masę przyjemności gdy tak się nią bawi i te jego emocje przenikały na nią. Dodatkowo to wcześniejsze uwieranie w tyłku zmieniło się w ekscytujące rozpychanie. Całowali się jeszcze długo. Oboje nie wiedzieli ile czasu minęło.
W końcu gdy ich usta rozdzieliły się Andrzej tylko sapnął.
- Uffff - powiedział – nie uwierzysz ale, dawno się nie całowałem.
Gdy Lidia usłyszała te słowa przeszły ją ciarki. Zrobiła się cała czerwona ze wzruszenia. Spojrzała błagalnie na Andrzeja. Zdołała wypowiedzieć tylko jedno słowo.
- Proszę... – Jej wzrok mówił wszystko. Całkowicie oddawała się jego opiece. Jeden jego gest mógł wynieść ją pod niebiosa albo strącić na dno piekieł. Otworzyła przed nim we najgłębsze ja.
Andrzej uśmiechnął się. Pogłaskał ją po policzku. Po czym podniósł się uklęknął za nią, wyciągnął świeczkę i zaczął rozpinać rozporek. Lidia niemal płacząc traciła zmysły nie wierząc jakie szczęście ją spotyka. Nie mogła się doczekać na moment gdy jego penis zostanie uwolniony na nią. Gdy to się stało niecierpliwie przesunęła się do tyłu próbując nadziać się na niego.
- Spokojnie, powoli – powiedział Andrzej – nie ucieknie ci. Nie tobie.
W tym momencie poczuła jak w nią wnika. Tak dawno nie miała w sobie penisa. Wiele lat temu i tylko dwa razy. Teraz znowu był w środku. Znowu była nadziewana. Wszelkie emocje, wielomiesięczne planowanie, sny o Andrzeju znalazły ujście w tym momencie. To co ja porwało to był niemal wodospad. Sama nadziewała się na niego nie oczekując od Andrzeja wysiłku. Mógł być dziś z milionem innych kobiet. Ale to ją rżnął. Rżnął... dlaczego tak trudno było namówić tych nielicznych mężczyzn do rżnięcia? Rżnął ją i na dodatek dawała mu ona przyjemność. Jego ciężki oddech był jak muzyka dla jej uszu. Prowadził ją do rajskiego ogrodu, dając więcej niż mogła sobie wyobrazić. Osiągnęła to szybko, na długo przed nim. Zniknęła gdzieś na chwilę w otchłaniach rozkoszy. A przebudzenie było tak cudowne. On dalej ją rżnął. Teraz mogła się skupić na doświadczaniu tego, jak jego penis w niej pęcznieje co raz bardziej, jak ocierając się o jej delikatne wnętrze, doświadcza także rozkoszy. Doświadcza jej właśnie w niej. W końcu poczuła w sobie jak okazuje to co właśnie czuje. To jego pulsowanie za każdym razem gdy kolejne porcje nasienia lądują w jej wnętrzu, dostarczało jej takich emocji o których dawano nie śniła. W końcu padli oboje.
Jego szybko zmógł sen. Lidia patrzyła jak zasypia wtulając się w niego. Była tak szczęśliwa, że się nie odsuwał.
Kolejny dzień w biurze Lidia chodziła rozpromieniona. Każdy już po kilku sekundach dostrzegał, że coś się przydarzyło. W końcu w pracy pojawił się Andrzej. Wziął gazetę do ręki i zaczął leniwie przeglądać. Lidia wiedziałam, że w świecie w którym żyła nie spodziewa się niczego od niego więcej. Jednak gdy podeszła i stanęła obok niego nalewając sobie kawę, on podniósł wzrok z nad gazety. Wsunął jej dłoń z tyłu pod sukienkę i położył ją od dołu na jej majtkach. Jej koleżanki popatrzyły na to spode łba. Lidia wiedziała, że w tym momencie zdychają z zazdrości. Była to dodatkowa przyjemność jaką jej sprawił. Małe a cieszy. Na dodatek, co bardzo ją ucieszyło, głaszcząc ją przez majtki po cipce przy wszystkich, zapytał na głos:
- I jak po wczorajszym? Ok? Nic nie boli?
- Jest dobrze, byłeś cudowny – oczyma duszy widziała jak koleżanki szlag trafia i noc mają parę nocy nieprzespanych.
- No to dobrze – powiedział Andrzej i zabierając dłoń wrócił do swej gazety.
Oczywiście wieść obiegła cała firmę z szybkością błyskawicy. Ale tak naprawdę miała tylko jedną przyjaciółkę, czasem kochankę z którą mogła o tym porozmawiać. Ta wparowała do jej biura zachwycona.
- Opowiadaj wszystko. Najdrobniejsze szczegóły chce.
- Nie to najważniejsze... wiesz... miałam dni płodne. Sam środek... Teraz mam przejebany kolejny tydzień w oczekiwaniu czy się udało. Ale wczoraj to zaczęło się od cudownej kolacji... Były świece i takie tam...