Sierpniowy urlop
25 kwietnia 2009
Szacowany czas lektury: 17 min
Maj, czerwiec i połowę lipca miałam wyjątkowo ciężką i gdy się już przewalił ten nawał pracy miałam chęć pójść na urlop. Szef mój powiedział mi, że jego znajomy ma działkę w Borach Tucholskich, gdzie są pokoje do wynajęcia i że mogłabym tam pojechać. Wykonał odpowiedni telefon i okazało się, że w połowie sierpnia, na tydzień mogę tam pojechać. Nawet faksem otrzymałam mapkę, jak trafić. 14 sierpnia, w sobotę wsiadłam w samochód i po kilku godzinach dojechałam do pewnego miejsca, ale rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana i od głównej drogi jechałam, będąc pilotowana przez telefon. Podjechałam do wskazanego mi miejsca i zaczęłam się rozglądać, gdzie ja jestem. Po zapoznaniu się gospodarz wskazał mi mój pokój.
I tutaj kilka słów dotyczących "działki". Było to kiedyś wiejskie siedlisko gospodarcze, które młodzi ludzie przekształcili w gospodarstwo agroturystyczne. Powiedzenie "działka" jest umowne, bo ogrodzony teren wynosi 11 hektarów, natomiast cała własność gospodarza to 140 hektarów pól, łąk a przede wszystkim lasów. Południową granicę działki, na długości 4,5 km stanowi koryto rzeki Wdy.
Gospodarze mieszkają w "Starym domu", to znaczy w domu postawionym na obrysie starego domu, ale ze starym domem nie ma to nic wspólnego. Jest to normalny współczesny dom, z pełnym standardem. Niedaleko domu gospodarzy jest "Obora". I znowu to samo. Ze starą oborą ma to tyle wspólnego, że stoi w tym samym miejscu. Jest tam kuchnia, jadalnia dla turystów, w której stał drewniany stół, przy którym mogło zasiąść 12 osób oraz duży węzeł sanitarny.
Dalszy obiekt to "Stodoła" przerobiona na pokoje gościnne. Dwa pokoje dwuosobowe na dole, dwa na górze, każdy z własnym węzłem sanitarnym. Ponadto były dwa domy gościnne dla 10 osób każdy oraz dwa domki kempingowe typu "Krokus", również wyposażone w węzeł sanitarny. Całość dopełniała okrągła wiata z paleniskiem na środku i otworem w dachu, częściowo osłonięta ze stołami, przy których mogło usiąść około 20 osób.
Oprócz tego na terenie gospodarstwa był urządzony kort tenisowy, boisko do siatki i basen o wcale nie małych wymiarach 12 x 6 m.
Ja zostałam zakwaterowana sama w Krokusie, co mi zupełnie odpowiadało. Rozpakowałam się, odpoczęłam i o określonej godzinie poszłam na kolację. Okazało się, że w stołówkowej "Oborze", oprócz mnie jedzą tylko goście z jednego domu oraz wczasowicze ze "Stodoły". Pozostali goście prowadzą własne gospodarstwa. Natomiast po kolacji, przy ognisku spotkaliśmy się wszyscy. Wówczas dowiedziałam się, że w domach są małżeństwa z dziećmi, stodołę też zamieszkują pary w różnym wieku, natomiast drugiego "Krokusa" zamieszkiwało dwóch studentów, którzy dorabiali sobie w Nadleśnictwie.
Gospodarz przynosząc kiełbaski na ognisko, bardzo ładnie mnie przedstawił, ja widząc, że inni przynieśli ze sobą inne zaopatrzenie też poszłam do domku i przyniosłam pół litra wódki.
W trakcie trwania biesiady ja jakoś wylądowałam pomiędzy studentami. Podczas rozmowy okazało się, że są z jakiejś tam uczelni i zadaniem ich jest chodzenie po lesie i identyfikowanie, jak to uczenie powiedziano "specjalnych tworów przyrodniczych", chodzi o bobry, które zostały w ten obszar przeniesione i nie mając naturalnych wrogów plenią się w sposób niekontrolowany, powodując poważną dewastację środowiska. Dalej rozmowa toczyła się o wszystkim i o niczym, a ponieważ ja byłam trochę zmęczona podróżą, w pewnym momencie podziękowałam i poszłam spać. Następny dzień, niedziela upłynął w błogim lenistwie i wylegiwałam się w słoneczku na tarasie. Wzięłam ze sobą kilka książek, więc się nie nudziłam. Wieczorem znowu ognisko, ja już trochę zaprzyjaźniona z towarzystwem, znalazłam się ponownie w grupie "Studenckiej", wypytując ich o szczegóły ich pracy. To, co mówili zaczęło mi się podobać, penetrując wyznaczone przez Leśniczego kwartały lasu, dokumentując to, co znajdują. Zainteresowało mnie to i zapytałam, czy nie mogła bym z nimi pójść.
Zgodzili się i umówiliśmy się, że następnego dnia pójdę z Karolem i Markiem, bo tak się nazywali. Obaj byli wysokimi, dobrze zbudowanymi młodymi mężczyznami.
Rano, odpowiednio ubrana, przyszłam na miejsce zbiórki i prawie cały dzień włóczyliśmy się po lesie. Wróciliśmy do domu po południu, a na wieczór zaprosiłam ich, aby im podziękować za mile spędzony dzień. Usiedliśmy przy drinku, nawiązała się sympatyczna atmosfera, podczas której zaproponowałam im mówienie sobie po imieniu. Pijąc symbolicznego bruderszafta cmoknęłam się z Karolem, ale Marek przypiął się do moich ust mocno i poczułam merdanie jego języczka. Ale na tym się skończyło i o stosownej porze rozeszliśmy się, aby być wypoczętym na następny dzień.
Wtorek minął tak samo, ale wieczór już był bardziej "weselszy". Po powrocie z lasu wzięłam natrysk i przebrałam się w bluzeczkę z dosyć dużym dekoltem oraz w krótką, zwiewną spódniczkę. Po wypiciu drinka, w ramach regeneracji utraconych sił, chłopcy siedząc obok mnie na łóżku zaczęli mnie pieścić. A to głaskali po plecach, a to po ramionach, aż doszli do kolan i jakby od niechcenia próbowali podsunąć do góry spódniczkę.
Ja jednak wzięłam w znaczący sposób rękę Karola, prosząc, aby nalali do szklaneczek. Jakby moment przerwy, ale chłopcy nie rezygnowali i ponownie zaczęli zwiedzanie mojego ciała. W tym momencie zaczęło mi to sprawiać przyjemność, więc nie protestowałam, gdy Marek wsunął mi rękę za dekolt, chwytając w swoje duże dłonie moje piersi. Zorientował się, że nie jest mu zbyt wygodnie, bo ją wyjął i wsunął od dołu bluzki. Jednocześnie Karol wsunął swoją dłoń między nogi próbując dojść do samego końca. Gdy ręka jego doszła do majteczek poczuł, że są one w odpowiednim miejscu mokre, więc spojrzał na mnie i lekko mnie popychając do tyłu położył na łóżku.
Czując się już mocno podniecona, odsunęłam rękę jednego i drugiego, mówiąc - poczekajcie, rozbiorę się. Rzeczywiście, wzięli ręce, ja wstałam, rozebrałam się, położyłam się na łóżku, mówiąc im jednocześnie, że dzisiaj tylko pieszczoty. Chyba zrozumieli, bo Marek całując mnie intensywnie pieścił moje piersi, natomiast Karol długo gładząc mój brzuszek doszedł do miejsca, kiedy mógł wsunąć swoją dłoń między moje nogi i dotknąć całej Cipki. Takie pieszczoty spowodowały, że ich pałeczki zrobiły się i duże i twarde. Wówczas usiadłam na łóżku, oni stanęli przede mną, ja chwyciłam ich pałeczki i biorąc je do ust, raz jedną, raz drugą, dalej ich podniecałam, aż przyszedł moment, że nie wytrzymali i prosto na mnie spłynęły dwa ciepłe strumienie.
Podziękowałam im, mówiąc, że czas spać, bo jutro też jest dzień i czas obowiązków. Ale ta środa już była inna. Owszem, rano poszliśmy do lasu, ale gdzieś po dwóch godzinach, akurat była to jakaś przecinka, chłopcy stanęli, Karol za mną, Marek przede mną, położył mi ręce na ramionach i zaczął całować. Karol chwycił mnie za biodra, przesunął ręce do przodu, odpiął guzik od spodni, rozsunął zamek i zaczął je systematycznie zsuwać w dół. Prawdę mówiąc, już wczoraj miałam na nich chęć, toteż dzisiaj się nie broniłam. Marek cały czas trzymając mnie w ramionach całował, abym nie mogła nic powiedzieć, a Karol delikatnie wsunął rękę między nogi, szukając stosownej dziurki, a gdy ją znalazł wypełnił ją swoim palcem.
Poczułam go głęboko, a gdy zaczął nim coraz mocniej napierać robiło mi się coraz przyjemniej. Aż przyszedł moment, kiedy Cipka puściła swoje soki, więc odsunęłam rękoma się od ust Marka, mówiąc - dajcie mi zdjąć spodnie. To poskutkowało, przytrzymali mnie, ja zdjęłam buty, zdjęłam spodnie, ponownie założyłam buty i opierając się rękoma o dosyć wysoki pieniek wystawiłam im swoje biodra. Pierwszy wszedł Karol, poczułam go mocno, bo pomimo młodego wieku, jego pałka nie należała do najmniejszych. Czułam, jak się dobija do mojej szyjki ulegając coraz większemu podnieceniu, aż przyszedł moment, kiedy mocno jęknęłam, czując, że on też dochodzi.
Wsunęłam w krocze podpaskę, kilka mam ich zawsze w swoim plecaczku i poprosiłam o chwile oddechu, ażeby czegoś się napić. Rzeczywiście łapczywie wypiłam kilka łyków wody, którą mieli ze sobą i tak samo wystawiłam się Markowi. Ta krótka przerwa spowodowała, że moja Cipka też odetchnęła, a przez to czułam go równie dobrze, jak Karola.
W tej leśnej ciszy słychać było tylko obijanie się jego bioder o moje, moje pojękiwanie i jego przyspieszony oddech, aż przyszedł moment spełnienia. Ja mocno jęczałam, on prawie krzyknął i wlał we mnie całą zawartość swojej pałki. Chwila oddechu, ubieranie i poszliśmy dalej, oni wykonywać swoje obowiązki, a ja spacerować z nimi, robiąc dla siebie co ciekawsze zdjęcia.
Wróciliśmy do domu, zjedliśmy obiad i ja poszłam się położyć. Kontrast po miejskim powietrzu, atrakcje "lasu" spowodowały, że się nawet zdrzemnęłam. Obudzili mnie na kolację, a po niej znowu wylądowaliśmy u mnie.
Ponieważ było ciepło, przyszli tylko w koszulkach i szortach. Tym razem ja przejęłam inicjatywę, poprosiłam Karola, aby się położył na łóżku, ale dosyć wysoko, oparłam się na jego biodrach rękoma regulując sobie głębokość zanurzania jego pałki w ustach. Na Marka nie trzeba było długo czekać. Poprawił trochę ustawienie moich bioder, rozsunął lekko nóżki i już siedział we mnie. Tego chciałam, co Marek pchnął mnie z tyłu, to głębiej lądowała w moich ustach pałka Karola. On leżąc swobodnie na łóżku ręce swoje położył na moich ramionach tak, abym przypadkiem nie wypuściła jego pałki z ust. Tym sposobem czułam obu, ale niezbyt długo, bo Marek szybko się podniecił, poczułam jak tężeje, zrobiłam się też mocno podniecona i za moment poczułam jak we mnie leje zawartość swojej pałki.
Karol był mocno podniecony, ale mnie się nie chciało podnieść z łóżka, więc pozwoliłam mu wstać, poprosiłam, aby sięgnął z półki w łazience krem, posmarował się i wszedł w moją Pupę. W pierwszej chwili był zdziwiony, ale gdy go pogoniłam, że szkoda czasu, uwinął się migiem i za moment poczułam, jak delikatnie smaruje moja dziurkę, po to, aby po chwili dostawić do niej swoją pałkę. Marek mu pomógł, rozciągnęli pośladki na boki i po chwili już napierał na moją dziurkę.
W pierwszej chwili stawiała opór, ale niewielki i wpuściła go do środka. Czułam go bardzo mocno, jak się we mnie rozpycha, rozległ się charakterystyczny dźwięk uderzających o siebie bioder, po których poczułam, jak wypełnia mnie wypuszczona z jego pałki sperma. Pomogli mi się podnieść, dostali po dużym buziaku i poszli do siebie spać.
Na czwartek ja zamówiłam sobie leniuchowanie bierne. Prawie cały dzień przeleżałam czytając i opalając się. Po obiedzie przyszedł gospodarz, usiadł na schodkach i zaczęliśmy rozmowę właściwie o wszystkim i o niczym, jak mi jest, jak mi się podoba. Wiedząc, że mam jeszcze jakieś zapasy zaproponowałam, aby wszedł i wypił ze mną po kieliszku wódki. Zgodził się, ale od razu zastrzegł, że później przyjdę do nich na ich wódeczkę. Wziął ode mnie butelkę, nalał do kieliszków, wypiliśmy po jednym. Na jednej nodze to tylko bocian umie stać, więc wypiliśmy po drugim. Uznałam, że jest miło i sympatycznie, więc zaproponowałam bruderszaft, zaznaczając, że z żoną wypije później. Zgodził się, nalał do kieliszków, wypiliśmy i oboje wystawiliśmy usta do symbolicznego pocałunku.
Ale tutaj niespodzianka. Gospodarz objął mnie ramieniem i jak się przypiął do moich ust, tak nie puszcza. Odstawił swój kieliszek na stół, następnie mój i mając wolną jedną rękę szybko spuścił ją na moje pośladki, mocno je do siebie przyciskając. Postanowiłam nie być mu dłużna i spuszczając swoją rękę w dół sprawdziłam stan jego "posiadania". Ponieważ przyszedł w podkoszulce i szortach kontrola okazała się być skuteczna, odsuwając delikatnie jego usta od moich ust stwierdziłam - trzeba się rozebrać i położyć na łóżko. Nie było żadnej dyskusji, za nim ja zdjęłam bluzkę i spódniczkę, on stał już nagi, ukazując gotową do boju swoją pałkę. Zdjęłam majteczki, staniczek i wsunęłam się na łóżko, on po chwili był już na mnie a za moment poczułam jak wdziera się we mnie jego "argument".
Był to rzeczywiście argument dojrzałego mężczyzny, co znowu przy mojej budowie dało wyjątkowo dobre wrażenie. Czułam go niesamowicie mocno, a każde jego pchnięcie dochodziło bardzo głęboko. Ten stan rzeczy spowodował, że moja Cipka szybko puściła soki, a ja cała ulegałam systematycznemu podnieceniu, osiągając wyjątkowy poziom podczas jego strzału. Chwilę na mnie poleżał, po czym wstał i powiedział - jeszcze się spotkamy. Po takiej uczcie nie bardzo miałam ochotę wieczorem na chłopaków, ich to trochę zmartwiło, ale umówiliśmy się na następny dzień, że pójdę z nimi.
Piątek, znowu "żarówa" lała się z nieba, ja wyszłam w bluzce, którą zaraz za płotem zdjęłam i w luźnych szortach. Po wejściu w las, wzięłam ich za ręce mówiąc, że mam chęć nadrobić wczorajszy wieczór i życzę sobie szybka sztafetę. Reakcja była błyskawiczna i za moment już nie było na mnie nic tekstylnego. Akurat znalazło się właściwe miejsce, na którym mogłam bezpiecznie przyklęknąć, umożliwiając chłopcom wejście we mnie od tyłu. Trzeba przyznać, że spisali się dobrze, Karol doprowadzając mnie do orgazmu, Marek ten orgazm powtórzył. Po tych "ćwiczeniach" musieliśmy chwile odpocząć i poszliśmy dalej.
Chłopcy ogłosili konkurs na najładniejszą szyszkę świerkowa. Szyszki świerkowe mają taki wydłużony, cylindryczny kształt, są dosyć długie i grube. Nie zastanawiając się głębiej nad sensem tego konkursu dalej chodziliśmy po lesie, oni notowali swoje spostrzeżenia, ja próbowałam zrobić jakieś ciekawsze zdjęcie no i zbierałam te szyszki.
W ten sposób doszliśmy do miejsca, gdzie miał bardzo ładne zakole leśny strumyk. Postanowiłam się w nim opłukać, chłopcy zresztą też, ale później trzeba było się wytrzeć. Najpierw chłopcy wytarli mnie, a później siebie. W tym ich wycieraniu postarałam się wziąć aktywny udział. W miejscu, gdzie, można powiedzieć, biwakowaliśmy był duży kamień, na którym ja usiadłam, tym sposobem mogłam mieć przed sobą ich obu, a właściwie ich wiotkie jeszcze w tym momencie pałeczki.
Ale mój języczek okazał się na tyle sprawny, że po chwili ich pałeczki nabrały właściwych kształtów i sytuacja się zmieniła. Wykorzystując wysokość tego kamienia mogłam się o niego wygodnie oprzeć rękoma, wystawiając w odpowiedni sposób biodra. Tym razem Marek był pierwszy rozpychając się w mojej cipce bardzo mocno, co spowodowało głośne moje pojękiwanie narastającego podniecenia, aż poczułam jak pęcznieje i dochodzi do wytrysku. Skwitowałam to głośnym krzykiem.
Woda była blisko, więc szybko podmyłam się, aby pałka Karola nie straciła swojej mocy, ale tym razem położyłam się na kamieniu plecami, co dało trochę więcej swobody Karolowi, a przez to mocniej go czułam, tym bardziej, że pode mną był twardy kamień. Każde jego pchnięcie czułam bardzo głęboko, przez co moje podniecenie przyszło dosyć szybko, a gdy tylko poczułam, jak tężeje przed końcowym skokiem, oboje wydaliśmy z siebie okrzyk uniesienia i zadowolenia.
Już później doszliśmy spokojnie do domu. Wieczorem przyszli z własnym zaopatrzeniem, to znaczy przynieśli kilka opakowań piwa. Ja na nich popatrzyłam pytając, gdzie ich szyszki, przecież była umowa, że czyja ładniejsza ten wygrywa, a pozostali stawiają piwo. Popatrzyli na mnie stwierdzając, że oni uznali, że moje szyszki wygrywają, więc oni stawiają piwo.
No dobrze, w takim razie jaki sens był, abym ja targała po lesie kilka szyszek. Stwierdzili, że mi to zaraz wyjaśnią, póki co, poszło po jednym piwie. Otóż rozłożyli te szyszki na stole, kazali mi wybrać dwie, wybrałam z nich dwie najdorodniejsze. No i tu wyszło szydło z worka. Chłopcy oświadczyli mi, że wybrane przeze mnie szyszki będą dzisiaj służyły nam do wzmocnienia naszych pieszczot, wyjmując z kieszeni kilka opakowań prezerwatyw. Z reguły to ja miałam zawsze z sobą najróżniejsze gumki, bo nigdy nie wiedziałam, kiedy i co mnie spotka.
Widząc moje zdziwienie Karol pierwszy sięgnął po jedną z szyszek, rozpakował paczkę i zaczął na nią nakładać, najpierw jedną, następnie drugą prezerwatywę. Po chwili marek zaczął to samo, tyle tylko, że Marek końcówkę swojej szyszki mocno naciągnął i skręcił tak, jak skręca się nadmuchany balon, po czym wyjął z kieszeni kilka centymetrów sznurka typu szpagat i pokazał mi, abym w tym miejscu ją obwiązała.
Po takich przygotowaniach zapytali mnie, kto ma zaczynać pierwszy, wskazałam na Karola, bo był bliżej. On poinformował mnie, że poprzedniego wieczoru zaproponowałam mu pieszczoty w Pupę, on tego nie kwestionuje, dzisiaj ma też ochotę na takie same, ale wcześniej ubrana przez niego szyszka ma się znaleźć w mojej Cipce. Spojrzałam na niego, ale on już podał mi rękę, abym mogła wstać od stołu, położyłam się w poprzek łóżka, a on, nachylając się nade mną, zaczął mnie pieścić swoimi ustami, zsuwając się coraz niżej. Przyszedł moment, kiedy usta jego znalazły się przy Cipce a język jego rozchylał wejście do tego gniazdka. Bardzo mnie to podnieciło, czego efektem było puszczenie przez Cipę soków namiętności.
Wówczas Karol sięgnął po swoją szyszkę, przyłożył ją do gniazdka i tym grubszym końcem zaczął ją wsuwać. Cipka moja jest dosyć skromna, więc tej wielkości szyszka to było dla niej duże wyzwanie i bardzo mocno czułam, jak się w niej rozpycha, aż weszła prawie cała. Wówczas Karol podłożył mi pod biodra zwiniętą poduszkę, rozsunął mocno nogi układając w pozycji "na pagony" i zaczął wsuwać się w Pupę. Jego pałka napierała bardzo mocno, wejście Pupy puściło i zaczął wsuwać się do środka. Czułam, jak się rozpiera, jak wsuwa się coraz głębiej, aż biodra jego znalazły się, przy moich. Wówczas rozpoczęło się "ładowanie pieca", każde jego pchnięcie czułam gdzieś wyjątkowo głęboko, aż poczułam jak wypełnia się tam przestrzeń wystrzelona z jego pałki.
Powolutku wysunął się, wyjął też swoją "zabawkę", a ja mogłam chwile odpocząć. Umyłam się, usiadłam, aby się napić, wówczas Karol poinformował mnie, że następnego dnia, w sobotę zapraszają mnie na spływ kajakowy Wdą od Wdeckiego Młyna aż do Tlenia. Rano gospodarz nas zawiezie na miejsce wypłynięcia, po południu przyjedzie nas odebrać z Tlenia. Bardzo mi się ta propozycja spodobała, ale w tym momencie Marek skwitował krótko, spływ jutro, ale teraz to kolej na mnie i pokazując mi swoją szyszkę, tę "na uwięzi", stwierdził, że ona ma chęć znaleźć się w mojej Pupie.
Domyślałam się tego, więc weszłam na łóżko i wystawiłam Pupę do góry, Marek ją dobrze nasmarował, po czym, na szczęście tym węższym końcem zaczął ją wsuwać. Napierając silnie Pupa puściła i zaczął mi ją wsuwać do środka. Nie da się ukryć, była zdecydowanie większa, niż pałka Karola, wchodziła ciasno i bardziej wypełniała przestrzeń Pupy. Gdy już ją całą wsunął poprawił się i przystawił swoją pałkę do Cipki. Ta, mając już koleżankę u góry wpuszczała pałkę Marka z dużymi oporami. Mocno pojękiwałam, kiedy się wsuwał, ale gdy już wszedł czułam go doskonale. Każdy jego ruch, każde pchnięcie kwitowałam pojękiwaniem, które przechodziło w coraz to wyższe tony, kiedy narastało nasze podniecenie, aż zaczęłam krzyczeć, dochodząc do orgazmu.
Padłam kompletnie wyczerpana. Marek delikatnie wyciągnął swoją "zabawkę", daliśmy sobie po buziaku i chłopcy poszli spać do siebie. Ja jeszcze chwilę leżałam, ale też zaraz umyłam się i poszłam spać.
Następnego dnia z rana pojechaliśmy na umówione miejsce, chłopcy wypożyczyli dwa kajaki, po drodze nabyli kilka opakowań piw i ruszyliśmy w drogę. Rzeczywiście, było to coś wspaniałego, fragmentami wręcz dziewicza przyroda, nietknięta ręką człowieka. Na początku ja płynęłam z Markiem, gdzieś w połowie drogi było piękne zakole i piaszczysty brzeg, to zrobiliśmy sobie dłuższą chwile na opalanie, dalej płynęłam z Karolem. Późnym popołudniem dopłynęliśmy do stanicy PTTK w Tleniu, zdaliśmy kajaki, a na parkingu czekał na nas już gospodarz, aby zawieść do domu.
W pewnym momencie wjechaliśmy w las, ponieważ jechałam tą droga pierwszy raz, nie bardzo wiedziałam którędy jedziemy, aż gospodarz skręcił w bok, na leśny parking. Zatrzymał się, chłopcy zaczęli wysiadać, mówiąc, że matka natura ich wzywa. Rzeczywiście, po drodze wypiliśmy po kilka piw, więc zasadnym było "pójść na stronę". Widząc, gdzie oni idą, ja poszłam w przeciwną, znacząco oddalając się od samochodu. Wracając, podeszłam do samochodu, a tutaj chłopcy stoją jeden obok drugiego, jakby na coś czekali. Ja spojrzałam na nich, ale w tym momencie usłyszałam z ust gospodarza - sama zdejmiesz majteczki, czy Ci je mamy zdjąć - wskazując jednocześnie na stojący obok niewysoki stół.
Popatrzyłam, a tam stół przykryty ręcznikiem Karola już na mnie czekał. Zdjęłam posłusznie majteczki, podeszłam do stołu i się na nim położyłam. Chłopcy przyciągnęli mnie bliżej krawędzi, tak, że unosząc moje nóżki, mieli swobodne wejście w Cipkę.
No i mi doładowali. Pierwszy zaczął Marek, gdy dochodził byłam też mocno podniecona i głośno pojękiwałam. Gdy wszedł Karol dostałam orgazmu już nie jęcząc, a pokrzykując. Na koniec załadował się gospodarz ze swoim niemałym argumentem, ja już tylko krzyczałam w obłędnej ekstazie. Skończyli, ja owinęłam się w ręcznik i tak dojechaliśmy pod mój dom. Tam wysiadłam, podziękowałam za spływ i "zakończenie turnusu", mówiąc jednocześnie, że ja już z domku nie wychodzę i wstaję dopiero na śniadanie.
Weszłam do domku i padłam na łóżko. Nie da się ukryć, że takie trzy strzały, jeden za drugim mocno czułam. Dopiero po chwili wstałam, umyłam się i położyłam spać. Długo nie mogłam usnąć, czując cały czas w sobie ten potrójny szturm, aż w końcu usnęłam.
Obudziłam się rano w zupełnie dobrym nastroju, co nie oznacza, że jeszcze nie czułam "wspomnień wczorajszego dnia". Poszłam na śniadanie, po czym zarządziłam sobie błogie lenistwo do obiadu. Po obiedzie spakowałam rzeczy, pożegnałam się, wsiadłam w samochód i wróciłam do domu. Żegnając się z gospodarzami wyraziłam swoje podziękowanie za gościnę, mówiąc jednocześnie, że będę chciała jeszcze kiedyś do nich przyjechać.
Po powrocie do domu zaczęłam pewnego rodzaju analizę. Kiedyś słyszałam, że kobiety używają różnych "zabawek", aby się podniecić podczas różnych pieszczot. Ja do tej pory tego nie stosowałam i trzeba było pojechać w Bory Tucholskie po to, aby dwaj młodzi chłopcy pieścili się "ekologicznymi zabawkami" z dojrzałą kobitą, Udowadniając jej, że to też daje przyjemność.
I jeszcze jedno standardowe już stwierdzenie. Opowiadania moje są relacją moich osobistych doznań i są prawdziwe. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.