Rozbieżności
13 lutego 2018
Szacowany czas lektury: 8 min
1.
Nigdy nie lubiłem, kiedy musiałaś wyjeżdżać na delegację służbową. Przychodziłem wtedy do pustego mieszkania, w którym nie czekały ani twoje pachnące piersi, ani różowe fałdki twojego łona. Kiedy otwierałem drzwi zamknięte na dwa zamki, w przedpokoju było całkowicie ciemno. Czasami akurat, gdy wchodziłem do mieszkania, na korytarzu klatki schodowej gasło światło, i tak, zanim jeszcze zapaliłem lampkę, znajdowałem się w podwójnej ciemności. Żadnego słowa, żadnego uścisku, żadnego pocałunku. Byłem zrozpaczony. W myślach zmagałem się z tym, że może właśnie teraz któryś z twoich kolegów z pracy kładzie na tobie swoje pożądliwe spojrzenie. Żeby o tym nie myśleć sięgałem do lodówki po zgrzewkę zimnego piwa i rozluźniałem krawat. Uczucie ulgi po całym dniu napięcia i stresu wraz z rozluźniającym działaniem alkoholu pobudzało szemranie między moimi udami. Czułem pulsowanie krocza, które przyzwyczajone było do twojego widoku o tej porze. Czasami otwierałaś mi drzwi w samej bieliźnie, a ja szybko je zamykałem, żeby przypadkiem na korytarzu nikt nie zobaczył twojego kuszącego ciała. Zrywałem z ciebie jednym ruchem stringi i gwałtownie wsuwałem rękę pod miseczki stanika przypierając cię do ściany. Bywało też, że witałaś mnie w łóżku, zakopana pod kołdrą i udająca śpiącą, ale gdy odsłaniałem pościel odkrywałem, że jesteś zupełnie naga i przesuwasz palcem między wilgotnymi wargami swojego łona. Teraz jednak nie witałaś mnie ani na jeden ani na drugi sposób, a mi pozostawało tylko wspominać cię, niespełnionym i złaknionym.
2.
Nigdy nie lubiłam, kiedy musiałam wyjeżdżać na delegację służbową i nie mogłam odmówić mojemu szefowi. Wolałam zostawać w domu i witać cię, kiedy przychodziłeś z pracy. Zanim się zjawiałeś, chodziłam po mieszkaniu w samych stringach, bo zawsze przecież mogłeś wejść, i przygotowywałam kolację. Byłam padnięta po całym dniu, ale mimo to znajdywałam jeszcze siłę. Zapachy smażonego łososia i gotującego się sosu podniecały mnie równie bardzo jak oczekiwanie na ciebie. Czasami zdarzało się też tak, że kolacja była już gotowa a ciebie jeszcze nie było. Wtedy rozbierałam się z resztek bielizny i wsuwałam swoje ciało pod kołdrę. Byłam taka spragniona, że nie mogłam już dłużej czekać, zapach łososia i myśli o tobie pobudzały mnie do tego, żeby rozchylać swoje wargi sromowe i pieścić je palcem. Ty jednak szybko się zjawiałeś i kończyłeś to, co ja zaczynałam. Teraz jednak pozostawało mi to tylko wspominać, czując na sobie wzrok kolegów z pracy, którzy oddaliby wszystko za szybki numerek ze mną. Ja też czułam wzrastające pożądanie, moje ciało przyzwyczajone było do tego, że o tej porze kocham się z tobą do nieprzytomności...
3.
Kiedy wyjeżdżałaś na delegację zwykle nie wytrzymywałem napięcia twojej nieobecności i wychodziłem podniecony z mieszkania, żeby zapukać do sąsiadki. Była to młoda, dwudziestoletnia studentka, która zawsze stanowiła dla mnie ratunek w takich sytuacjach. Mieszkała obok nas, a więc słyszała wszystkie nasze miłosne igraszki, twoje jęki i skrzypienie łóżka, kiedy kochałem twoje boskie ciało. A ta studentka miała ciało może nawet piękniejsze od twojego. Nie była jednak tak wyćwiczona w sztuce miłosnej, dlatego korzystała chętnie z każdej okazji, kiedy cię nie było i mogłem jej potajemnie uczyć kunsztów erotyki. Czy wobec tego naprawdę nie lubiłem, kiedy musiałaś wyjeżdżać? Nie, to było tylko to, co mówiłem ci, kiedy wracałaś. Żeby znowu cię posiąść trzeba mi było urządzić pokaz tęsknoty i rozpaczy za utraconą nocą bądź dwiema. Ale tak naprawdę tylko czekałem na to, aż wyjedziesz ze swoimi adoratorami z pracy i będziesz się z nimi pieprzyć po kolei w jakimś hotelu, podczas kiedy ja będę posuwał młodą, młodszą od ciebie studentkę o gładkich piersiach i krągłych pośladkach. Kładłem swojego penisa między i jedne i drugie. Ponieważ była to studentka języków śródziemnomorskich, uczyłem jej miłości hiszpańskiej i greckiej, i nie było miejsca na jej ciele, gdzie nie trysnąłbym ciepłą i intensywnie pachnącą spermą.
4.
Kiedy wyjeżdżałam na delegację, zwykle nie wytrzymywałam napięcia twojej nieobecności, które dopełniała obecność moich współpracowników. Byli oni wszyscy pięknymi i przystojnymi mężczyznami i patrzyli na mnie, jak gdybym była ostatnią kobietą na ziemi. A ja od zawsze byłam kokietką, więc bawiłam się z nimi, rzucając spojrzenia spod wydłużonych rzęs, dotykając niby przypadkiem podczas rozmowy ich torsów, okręcając swoje loki wzdłuż palca, rozchylając tym samym palcem swoje wilgotne wargi, poprawiając cały czas swój dekolt. A oni wszyscy, kiedy jechaliśmy razem samochodem chcieli się na mnie rzucić, kierowca nawet o mało co nie spowodował kilku wypadków. Dlatego kiedy zatrzymywaliśmy się na noc w jakimś hotelu przy autostradzie, ja wiedziałam już co się zdarzy, że będą przychodzić do mnie po kolei, wkładać te swoje prezerwatywy i rżnąć mnie, każdy do obfitego wytrysku, a ja z nowym facetem będę pogłębiała swoją rozkosz, będę się coraz bardziej rozpływała, nie wiedząc już ani kto, ani gdzie, ani kiedy mnie posuwa. Więc czy naprawdę nie lubiłam wyjeżdżać na te firmowe delegacje? Muszę cię rozczarować, dzióbku, to była tylko wersja oficjalna, stworzona dla ciebie, kiedy wracałam do mieszkania, a ty wyglądałeś tak żałośnie jak pies, który nie dostał raz swojego obiadu, że z litości dawałam ci dupy jeszcze tej samej nocy. Byłeś słaby, myślę, że nawet ta studentka, którą posuwałeś, kiedy mnie nie było, musiała z zażenowaniem patrzeć na twojego penisa, który był zbyt miękki, żeby wytrzymać naprawdę długo w dwudziestoletniej waginie i dlatego kładł ci go między piersi, a ja w tym czasie przeżywałam orgazm za orgazmem, tak jak nigdy przy tobie.
5.
Już dawno cię nie było... Jeździsz na delegację za delegacją a ja przez cały miesiąc pukam do drzwi naszej sąsiadki, która już zbrzydła mi z tymi jej językami obcymi. Tęsknię za miękką wyściółką twojej pochwy, gdzie jesteś? Dzień w dzień czekam na ciebie z twoim ulubionym łososiem, ale ty nie wracasz, a ja kończę wieczór przerzucając na internecie strony z erotyką i wzdychając za twoimi, jedynymi prawdziwymi piersiami. Proszę, nie bierz dosłownie tego, co mówiłem poprzednio, to tylko z tęsknoty za tobą. To z braku twojej obecności zaczęła mi się podobać ta dwudziestka, przy tobie nie wytrzymałaby nigdy porównania. Ma zimną i suchą waginę, dlatego wolę kończyć na jej lśniących piersiach albo pośladkach. Ale nawet to nie zastąpi mi twojego wilgotnego, lubieżnego łona, jedynego na świecie, z którym dane mi było przeżywać najwyższe rozkosze, które wyczerpywało mnie do ostatka sił, wyciskało ze mnie ostatnią kroplę spermy, tak, że padałem na łóżko i przesypiałem całe lata, przy tobie, tylko przy tobie. Ale domyślam się tego, pewnie byłem niewystarczający dla ciebie. Po twoich seansach bywałem wyczerpywany przez całe tygodnie i nie byłem na tyle twardy, żeby cię zaspokoić. A ty potrzebowałaś orgazmu codziennie, nawet nie jednego, kilku. Robiłem co mogłem, oblizywałem twoje wargi i pieściłem językiem twoją łechtaczkę, wsuwałem tam swoje palce. Lubiłaś to, kiedy to robiłem, twoje ciało unosiło się do góry a twoje usta rozchylały. Ale wiem, dobrze wiem, że nic nie mogło ci zastąpić porządnego penisa. Nie byłaś stworzona dla jednego mężczyzny i dawno już pogodziłem się z tą myślą, ciesząc się, gdy tylko wybierałaś mnie jako jednego z nich.
6.
O Boże, co za rozkosz! Kilku facetów jeden po drugim przez cały miesiąc kocha się z me mną, gdy jeden pada, przychodzi następny, a ja wspinam się coraz wyżej i wyżej. Zapomniałam już dawno o tobie, mój mały, biedny. Uroczy byłeś, chłopczyku, kiedy przychodziłeś z pracy tak zachłannie mnie kochałeś. Właściwie to powinnam być ci wdzięczna za to, że uświadomiłeś mi raz na zawsze, że nie jestem stworzona dla jednego. Ty natomiast tak i dlatego nie mogliśmy być szczęśliwi. Żegnaj, ja już odchodzę do swojego haremu, gdzie zawsze będzie na mnie czekał gorący, napalony kutas, zawsze zdolny przeprowadzić mnie na drugą stronę. Ale nie bój się, czasami cię odwiedzę, może akurat będziesz zdolny, żeby mnie zaspokoić. Nie zostanę jednak na noc, będę musiała ruszyć dalej, żeby szukać mężczyzn zdolnych dać mi jeszcze i jeszcze więcej. Gdy jeden będzie wyciągał ze mnie swój zmęczony członek, zaraz w kolejce będzie czekał drugi, już podniecony i zaraz włoży mi go do rozpalonej pochwy i będzie szarżował znowu, coraz bardziej pogłębiając moją rozkosz. Czuć nieprzerwany wzwód w swoim łonie, o tym marzę, o tym śnię, to czuję w dzień i w nocy, po to są te moje delegacje, tak delegacje, bo ty dobrze o tym wiesz, jestem prostytutką, dziwką, kurwą, która jednego dnia zapragnęła ni stąd ni zowąd nie seksu za pieniądze, tylko miłości o której tyle czytała i chciała spróbować, dowiedzieć się co to jest, i postanowiła zakochać się w tobie, tym nieśmiałym chłopczyku, który przyszedł kiedyś do niej i drżącymi dłońmi zakładał prezerwatywę. I wprowadziłam się do ciebie, gotowałam ci, kochałam się przez pewien czas z tobą i tylko z tobą, ale od początku wiedziałam, że to coś, co czego przekonuję się na siłę, że to nie dla mnie, że dla mnie jest doznawanie anonimowych ekstaz, zachodzących na siebie tak, że nie wiadomo już która wydarzyła się kiedy. Ale wdzięczna ci jestem, tak, wdzięczna za to, że dzięki tobie uświadomiłam sobie raz na zawsze jak chcę kochać i być kochana – przez wielu. Bo kiedy kończyłeś we mnie to czułam pustkę, pustkę, którą mógł wypełnić jedynie potężny, lśniący kutas. Żegnaj, z tobą jedynym poczułam tą pustkę i wiem, że nie chcę już nigdy do niej wrócić, więc cały czas będę goniła za tym, co daje mnie szczęście i daje mi rozkosz. Za takim seksem, jaki może poznać tylko oddana swojej pracy całym sercem i całą cipką kurwa. Adieu!