Przypadkowi znajomi
11 lutego 2013
Szacowany czas lektury: 10 min
Nigdy nie miałam problemów z nagością, lubię nagość i akceptuję swoje ciało. Często zdarza mi się chodzić po domu w stroju Ewy i jest to dla mnie stan tak naturalny, że muszę się mocno pilnować, żeby przez przypadek nie otworzyć komuś drzwi w takim właśnie negliżu albo nie wyjść na balkon podlać kwiaty, czy zapalić papierosa. Być może dlatego zgodziłam się niemal bez wahania na pomysł Tomka, żeby, podczas jednego z naszych wspólnych wyjazdów nad morze, wybrać się na plażę nudystów nieopodal osławionych Chałup.
Spodobało nam się to do tego stopnia, że spędzaliśmy tam każde przedpołudnie naszego dwutygodniowego urlopu, dopóki zbyt silne słońce albo głód nie wyganiały nas z powrotem do hotelu, w którym wynajmowaliśmy skromny, ale całkiem przytulny pokoik. Sytuacja była o tyle komfortowa, że nie było wówczas zbyt wielu amatorów tego typu rozrywek, więc plaża była praktycznie pusta, gdzieniegdzie tylko stały parawany, za którymi chowali swoją nagość podstarzali panowie z brzuszkami i ich żony o pogniecionej jak papier skórze. Na ich tle musiałam prezentować się bardzo apetycznie: zgrabna, dwudziestoczteroletnia blondynka z jędrnym biustem i tyłkiem, od którego trudno oderwać wzrok nawet gdy nie jest odkryty... W takim mniemaniu przynajmniej utwierdzał mnie Tomek.
Niejednokrotnie, kiedy szliśmy wykąpać się w morzu, szturchał mnie delikatnie łokciem, mówiąc: "Czujesz, jak oni na ciebie patrzą? Normalnie pożerają cię wzrokiem..." Podobało mu się to. Był chyba na swój sposób dumny z tego, że obcy faceci patrzą na mnie i zazdroszczą mu tego, co, jak sobie zapewne wyobrażali, robimy, kiedy jesteśmy sami. Nie powiem, mnie również sprawiało to przyjemność i delikatnie łechtało moją kobiecą próżność.
Tamtego pamiętnego dnia, krótko przed naszym powrotem do domu, również spędzaliśmy przedpołudnie na plaży. Pogoda była wspaniała, więc postanowiliśmy, że zostaniemy jak najdłużej, by nacieszyć się słońcem. Leżałam na brzuchu wsparta na łokciach i czytałam czasopismo, kiedy nagle ktoś zasłonił mi słońce.
Odwróciłam głowę. Tuż przy kocu stał mężczyzna w ciemnych okularach, dość dobrze zbudowany, siwiejący nieco brunet z kilkudniowym zarostem, na oko gdzieś pomiędzy 35 a 40 rokiem życia.
- Bardzo przepraszam, że państwu przeszkadzam - zaczął trochę nieśmiało - ale zauważyłem, że palicie, a nam - wskazał skinieniem głowy na parawan niedaleko nas, zza którego przyglądała się nam kobieta w wieku zbliżonym do niego, o ile można było wywnioskować z tej odległości - popsuła się zapalniczka... Poratujecie?
- Jasne - powiedział bez wahania Tomek - Ewka, ty masz chyba gdzieś na wierzchu ogień, no nie?
Miałam. Usiadłam na kocu przodem do niego i sięgnęłam po torebkę. Kiedy szukałam zapalniczki, czułam, jak mi się przygląda, jak jego wzrok prześlizguje się po moim nasmarowanym olejkiem do opalania ciele. Wyciągnęłam zapalniczkę i ze zdawkowym "Proszę" podałam mu ją do ręki. Kiedy się po nią zbliżył, nie mogłam nie zauważyć jego delikatnie nabrzmiałego penisa.
- Dzięki. Za chwilę oddamy - powiedział i ruszył w stronę swojego parawanu, a ja wróciłam do lektury.
Po kilku minutach przyszła z zapalniczką jego żona. Była drobną kobietą przeciętnej urody z krótkimi czarnymi włosami. Pierwszą rzeczą, zwracającą uwagę były jej wydatne usta i piękne białe zęby, które odsłaniała w zniewalającym uśmiechu. Przynajmniej mnie to zaintrygowało, bo Tomek wydawał się zainteresowany innymi szczegółami. Zauważyłam, jak przyglądał się jej wydepilowanemu wzgórkowi przedzielonemu wąskim paseczkiem włosów łonowych, zgrabnym opalonym nogom i niezbyt dużym piersiom ozdobionym malutkimi brodawkami i uroczo sterczącymi sutkami.
- Uratowaliście nam życie - powiedziała uśmiechając się. - Wiecie co, średnio tak co chwilę chodzić do was po ogień... Nie mielibyście nic przeciwko, żebyśmy rozłożyli się obok? W ramach rewanżu za zapalniczkę proponuję piwo, zostało nam kilka puszek...
Spojrzeliśmy z Tomkiem po sobie.
- Nie ma sprawy - powiedział. - Towarzystwo zawsze mile widziane, a jeszcze jak do tego częstujecie piwem, to w ogóle nie można odmówić!
Chwilę później nasze parawany były już połączone, a my rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Sławek i Justyna, bo tak się nazywali, okazali się bardzo sympatycznymi i otwartymi ludźmi. Nie czuć było zupełnie bariery wieku, jaki nas dzielił i, co najważniejsze, żadne z nas nie wydawało się zakłopotane tym, że jesteśmy nadzy. Wręcz przeciwnie, to właśnie nagość pozwalała nam być ze sobą zupełnie szczerymi i sprawiała, że rozmawiało nam się naprawdę przyjemnie i wesoło. Było to dla całej naszej czwórki coś jak najzupełniej naturalnego.
Tomek poszedł wykąpać się w morzu, a ja zostałam z naszymi nowymi znajomymi. Sięgnęłam po krem do opalania i wycisnęłam trochę powyżej piersi. Nie zdążyłam zacząć go rozsmarowywać, gdy usłyszałam ciche "Oj...", które wymsknęło się z ust Sławka. Spojrzałam na niego i zauważyłam jak mi się przygląda. Jego penis momentalnie stwardniał i sterczał teraz w pełnej okazałości prezentując się naprawdę imponująco. Justyna też to dostrzegła.
- Daj spokój - powiedziała uśmiechając się - przecież to tylko krem...
- Wiem - odpowiedział Sławek - wiem, wiem... ale wygląda tak, że... zdrowy mężczyzna musi zareagować - ostatnie zdanie powiedział już bardziej zdecydowanym głosem nie odrywając ode mnie wzroku.
- Niegrzeczny - wyszeptała Justyna i objęła ręką jego penisa, ściągnęła do końca napletek i patrząc mi w oczy pochyliła się nad nim i wsunęła sobie do ust samą główkę, a potem okrężnymi ruchami języka oblizała ją dokładnie. Zamurowało mnie.
- Krępuje cię to? - zapytała ze swoim rozbrajającym uśmiechem, nie wypuszczając go z dłoni.
- Nie, nie... - odpowiedziałam szybko, bo tylko to przyszło mi do głowy. - Nie przeszkadzajcie sobie, pójdę się wykąpać.
- Dobrze - powiedział Sławek przesuwając dłoń po poliku Justyny - ale jeśli chcesz, możesz też zostać...
Nie wiedziałam, co robić. Z jednej strony chciałam jak najszybciej biec do Tomka i powiedzieć mu, co się tutaj właśnie dzieje, z drugiej - ten widok zaczął mnie w jakiś dziwny sposób podniecać. Nigdy nie widziałam, jak ludzie robią to na żywo. Widziałam co prawda z Tomkiem kilka filmów pornograficznych, ale to nie to samo. Perspektywa całkiem nowego doświadczenia sprawiła, że zamiast wstać, zostałam na kocu i zaczęłam wcierać krem w swoje ciało i przyglądać się jak penis znów znika w ustach Justyny. Moje sutki stały się szybko twarde i poczułam znajome ciepło między nogami.
Justyna pieściła go sprawnie, delikatnie, a jednocześnie drapieżnie i namiętnie, spoglądając na mnie od czasu do czasu. Sławek patrzył cały czas. Siedziałam na kocu z podkurczonymi nogami i nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. W pewnej chwili Sławek wyciągnął rękę i kładąc ją na moim kolanie delikatnie dał do zrozumienia, żebym rozsunęła nogi. Poddałam się temu gestowi i opierając się na łokciach, w pozycji półleżącej, rozsunęłam uda. Lekki wiatr uzmysłowił mi, że byłam już bardzo wilgotna. Podniecenie potęgowało dodatkowo to, że czułam, jak jego wzrok wbija się w moje najbardziej intymne miejsca.
Nie zauważyłam nawet, że Tomek zdążył już wrócić. Stał oniemiały przy parawanie i przyglądał się zastanej sytuacji. Nietrudno było zauważyć, że go to bardzo podnieciło. Jego wzrok przeskakiwał spomiędzy moich rozsuniętych ud na idealnie wyeksponowany tyłek Justyny, która klęcząc między udami Sławka dawała z siebie wszystko. Kiedy dostrzegła Tomka bezpruderyjnie przesunęła się lekko w lewo, dzięki czemu miał bardziej dokładny widok. Bezwiednie zaczął się powoli masturbować. Nie przerywając tej czynności usiadł obok mnie na kocu i oboje w kompletnej ciszy patrzyliśmy na tę mocno namiętną scenę.
Nagle Justyna przerwała. Podniosła głowę i pocałowała Sławka w usta, a następnie zaczęła przesuwać się na czworakach w naszą stronę. Wyglądała jak kotka, która czai się na swoją zdobycz. Przechodząc obok mnie pocałowała delikatnie moje kolano i uśmiechnęła się. Sekundę później jej ręka obejmowała już nabrzmiałego do granic możliwości penisa mojego chłopaka. Chciałam spojrzeć na Tomka, żeby zobaczyć, jak zareaguje na ten nagły zwrot akcji, ale nie zdążyłam dostrzec jego twarzy. Justyna sprawnym ruchem wsunęła sobie głęboko w usta jego penisa i niemal w tej samej chwili usiadła okrakiem tak, że twarz Tomka zniknęła między jej udami. Zdążyłam tylko zauważyć, jak ręce Tomka zaciskają się na jej pośladkach.
Wtedy poczułam na swoich ustach usta Sławka. Pocałował mnie delikatnie, potem nieco śmielej, a po chwili wsunął mi w usta swój język. Czułam jak jego dłoń przesuwa się w górę po udach, by dotrzeć ostatecznie do tego miejsca, które sprawia, że dostaję gęsiej skórki. Jego palce zaczęły masować wargi, by zaraz skupić się na nabrzmiałej już łechtaczce. Jego ruchy były zdecydowane i pewne. Poddałam się im. Wsunął we mnie palec, a nie napotykając oporu i czując moje podniecenie po chwili dołączył do niego drugi. Całowaliśmy się coraz namiętniej, chociaż trudno było w tym momencie nazwać już to pocałunkiem, lizaliśmy się jak oszalali, a jego palce poruszały się we mnie coraz szybciej i coraz głębiej. Nagle wsunął swoje dłonie pod moje pośladki, uniósł je lekko i zszedł niżej, a ja poczułam, jak jego usta zasysają łechtaczkę, całują wargi, to znów jak jego język wsuwa się między nie. Robił to doskonale. Nigdy wcześniej nikt nie potrafił mi zrobić tego tak dobrze.
Spojrzałam na Tomka dokładnie w tym momencie, kiedy wydał z siebie przeciągły jęk, a jego biodra wykonały kilka spazmatycznych ruchów. Czując w sobie język Sławka patrzyłam jak z ust Justyny, które jeszcze obejmowały penisa mojego chłopaka wypływa spora ilość gęstej spermy. Kiedy wysuwała go z ust gęsta biała maź łączyła ich jeszcze razem. Jej język tańczył na oślinionej główce zlizując wszystko, czego nie udało jej się połknąć. Patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy i było w tym coś szalenie podniecającego i perwersyjnego. Kiedy skończyła, jakby nigdy nic wstała, sięgnęła z torebki papierosa i zapaliła. Tomek leżał na plecach i dochodził do siebie, jego twarz i usta były wilgotne od jej śluzu. Oddychał ciężko.
Ja podobnie. Język Sławka coraz intensywniej pieścił moją łechtaczkę i czułam, że zostało niewiele czasu zanim zaleje mnie fala rozkoszy. Z cichego mruczenia przechodziłam w głośniejsze z każdą chwilą jęki aż przerodziły się w jeden przeciągły krzyk, a moim ciałem zaczęły targać spazmatyczne skurcze. Sławek chwycił moje ręce i docisnął je do koca tuż nad moją głową, ukucnął nade mną i pewnym ruchem wszedł w moje usta. Nie mogłam się ruszyć. Czułam jak wypełnia mnie jego męskość. Z każdym pchnięciem był coraz głębiej, a ja jęczałam na przemian z braku tchu i dzikiej przyjemności. Ślina wymieszana z jego sokami zaczynała ściekać mi po brodzie i policzkach. Zwarłam ręce w pięści, a on pieprzył moje usta jak dzikie zwierzę. Kiedy wszedł za głęboko nagle zaczęłam się krztusić. Zauważył to i wyciągnął go z moich ust, puścił mi ręce i usiadł mi na brzuchu ocierając penisa o twarde jak kamień sutki. Z trudem łapałam powietrze, a on siedząc na mnie okrakiem, zaczął się masturbować. Złapał kciukiem moją brodę i odciągnął ją lekko na dół. Czekałam z otwartymi ustami mając przed sobą dużą, lśniącą główkę jego męskości i rękę, która pracowała na niej teraz chyba z prędkością światła. Po chwili eksplodował. Żaden z moich dotychczasowych partnerów nie miał tak obfitego wytrysku. Gęsta gorąca sperma lądowała raz po raz w moich posłusznie otwartych ustach, na twarzy, włosach, a ostatnie krople spływały teraz po rowku między piersiami. Dysząc ocierał resztki spermy o moje sutki. Zszedł ze mnie i położył się obok, a ja leżałam oddychając ciężko pokryta jego spermą.
Wtedy spojrzeliśmy na siebie z Tomkiem. Nie wiem, co sobie myślał, ale widziałam, że znów ma erekcję.
Sławek wstał, wziął dwie puszki piwa, otworzył i podał jedną Tomkowi, a Justyna, z papierosem w dłoni, przykucnęła nade mną i otwierając paczkę chusteczek higienicznych zaczęła mnie wycierać patrząc na przemian na moje zmęczone ciało, to znów w oczy. Uśmiechała się cały czas tak samo zniewalająco, jak wcześniej, gdy przyszła oddać zapalniczkę. Klęczała obok mnie, pomagając mi doprowadzić się do porządku i momentami ocierała się o mnie w taki sposób, że zaczynały przechodzić mnie dreszcze. Panowie pili piwo w milczeniu, obserwując jak co jakiś czas, niby przypadkiem, nasze piersi stykały się na moment, by po chwili znów trzymać bezpieczną odległość.
Justyna usiadła obok Sławka i wtuliła się w niego, a on przerwał krępujące milczenie.
- Musimy się powoli zbierać... A może wpadlibyście do nas dzisiaj wieczorem na lampkę wina... Jeśli oczywiście nie macie innych planów...
- Co ty na to, kochanie? - zapytał Tomek zerkając na Justynę, która teraz pochylała się zbierając swoje rzeczy i szykując się do powrotu z plaży.
- Nie mamy planów - wymamrotałam.
Wymieniliśmy się numerami telefonów. Sławek obiecał, że przyśle sms-em adres hotelu, w którym mieszkali, bo nie pamiętał go dokładnie. Pożegnaliśmy się zachowawczym pocałunkiem w policzek, co po ostatnich zajściach trochę nas rozśmieszyło. Patrzyliśmy jak odchodzą, a gdy zniknęli nam z oczu Tomek powiedział:
- No, kotku, na nas też już chyba pora - i zaczął powoli zbierać nasze rzeczy nie wspominając ani słowem tego, co niedawno miało tu miejsce.
Zapaliłam papierosa. Wieczór zapowiadał się intrygująco...