Kosmiczna rozkosz (I)

24 września 2015

Szacowany czas lektury: 6 min

Moja pierwsza seria, napisana naprawdę dawno temu i zarazem pierwsza próba stworzenia czegoś własnego, nie będącego fanfikiem. Cóż, minęło wiele lat i pewnie nie jest to najlepszy tekst jaki w życiu napisałem, ale mam do niego pewien sentyment.

Rebeca otworzyła oczy. Bolała ją głowa. To nie miało tak być. Jej oddział otrzymał rozkaz wkroczenia do bazy Dr Dazierre i zatrzymania jej. To wydawało się prostym zadaniem. Ona i cztery podległe jej wojowniczki – Amanda, Keiko, Yui i Kei otrzymały szczegółowe dane dotyczące bazy renegatki. Dr Dazierre brała udział w ekspedycji naukowej badającej jeden z księżyców Saturna. Kierowała całą bazą, kiedy nagle przestały przychodzić jakiekolwiek informacje. Na Ziemi podejrzewano, że miał miejsce jakiś problem z techniką - nic w sumie zaskakującego. Nagle, po kilku dniach odebrano jeden, niewyraźny sygnał. Nadała go jedna z techniczek pracujących w bazie. Rozpaczliwie wzywała o pomoc, krzycząc, że Dr Dazierre oszalała i chyba chce wszystkich zabić. Połączenie było krótkie i gwałtownie zerwane, jednak odpowiednio dramatyczne, by wywołać odpowiednią reakcję.

Nie było czasu do stracenia - problem w tym, że wysłanie tam ekspedycji z Ziemi zajęłoby dużo czasu, a żadna z sąsiednich baz czy koloni nie dysponowała siłami zbrojnymi, nie licząc skromnych jednostek porządkowych. Wtedy ktoś sobie przypomniał, że niedaleko przebywał akurat transportowiec Vesta z oddziałem komandosów Yarrbino. Ta specjalna grupa bojowa powstała dopiero niedawno i wracała właśnie z pierwszych ćwiczeń. Pięcioro dziewcząt,które ją otworzyły, nie było jeszcze uznanych za zdolne do akcji bojowych, ale nikogo, kto mógłby nadejść szybciej z pomocą, po prostu nie było pod ręką. Vesta wzięła kurs na księżyc,a w tym czasie członkinie zespołu szybko poinformowano o celu ich pierwszej misji. Piątka dziewczyn była zaskoczona, ale z ochotą przyjęła to zadanie.

Rebeca, dowódca grupy, wysoka, rudowłosa, o mocnym, nieznoszącym sprzeciwu głosie, liczyła, że wreszcie będą mogły się wykazać. Odkąd stworzono oddział, zrobiła wiele, by pokazać, że nie są tylko laleczkami sztabu generalnego, jak czasem sobie z nich żartowano. Poza nią w skład oddziału wchodziły – zielonowłosa, niska Amanda o nieco cholerycznym usposobieniu, niebieskowłosa, wiecznie skupiona Keiko, brązowowłosa siłaczka Yui i brunetka Kei, której humor wzrastał z każdym wystrzelonym nabojem. Nosiły jednoczęściowe, ściśle przylegające do ciała, metalowe stroje, na które zakładały krótkie spódniczki - uważano to za dość śmieszne, ale ktoś w sztabie najwyraźniej miał taki fetysz, a generalski podpis potrafił czynić cuda. Każda miała też pod szyją generator mocy i dwa długie nadajniki przy uszach. Na plecach nosiły miotacze laserowe. Podczas lądowania założyły jeszcze specjalne kaski tlenowe. W końcu nikt nie miał pojęcia, co tak naprawdę wydarzyło się w bazie.

Desant poszedł pomyślnie. Piątka Yarrbino wylądowała w energetycznej bańce na powierzchni księżyca. Po przyciśnięciu guzika przez Rebecę, bańka pękła i dziewczyny stanęły na ziemi. Przed nimi znajdowała baza. Był to duży kompleks baniakowatych pomieszczeń, połączonych ze sobą wąskimi korytarzami. Dzięki kodom z centrum badań kosmosu udało im się otworzyć wejście. Wkroczyły do środka, świecąc latarkami. Po zamknięciu wrót zdjęły też hełmy, gdyż generatory powietrza w środku dalej pracowały. Wszystko wyglądało normalnie. Żadna z dziewczyn nie zauważyła nic dziwnego.

- Hej, jest tu kto? – krzyknęła Yui, ale tylko echo powtórzyło jej słowa.

- Ciszej, ona może wiedzieć, że tu jesteśmy – powiedziała Rebeca.

- Przepraszam.

- Dobra, nic się nie stało. Ale uważajcie na siebie. To cywilna baza, tu pewnie nie ma broni, ale jeśli ta kobieta oszalała, to musimy być gotowe na wszystko.

- Tak jest!

Syk, który nagle wypełnił korytarz, sprawił, że piątka dziewczyn chwyciła za karabiny. Ale nie było widać żadnego wroga. Rebeca czuła się... dziwnie. Jakby nagle palce zaczęły jej wiotczeć. Usłyszała metalowy dźwięk i obejrzała się. Karabin Kei wypadł jej z rąk, długowłosa brunetka klęczała, śliniąc się obficie. Obok niej klęczała Amanda, starając się jej pomóc. Keiko i Yui spojrzały na Rebecę.

- Nie wiem, co tu się dzieje, ale spadajmy stąd! – rzuciła. Amanda i Yui chwyciły Kei za ramiona. Rebeca biegła przodem i Keiko ubezpieczała tył. Chwilę potem dobiegł ich kolejny dźwięk. To Keiko,porzuciwszy swój automat, opierała się o ścianę, ciężko oddychając. Ślina kapała z jej otwartych ust.

- Biegiem – Rebeca rzuciła do reszta, a sama pobiegła do Keiko. Jej oddech był ciężki i ciepły. Rebeca złapała ją pod ramię i ruszyła do przodu. Nagle poczuła, że ręka Keiko wsuwa się pomiędzy jej nogi, powoli masując jej krocze. Westchnęła głęboko.

- Keiko, co ty... - spytała, by po chwili przeciągle jęknąć,gdy poczuła gwałtowną przyjemność. Jak to możliwe, w końcu przez pancerz nie powinna nic czuć. A wystarczyło słabe dotknięcie, aby jej ciało zareagowało. Czuła się słaba,karabin przewieszony przez ramię ciążył jej coraz bardziej. Spojrzała przed siebie. Kei, Yui i Amanda poruszały się powoli. Wtedy dostrzegła coś ważnego – hermetyczne drzwi.

- Szybciej, tam! – krzyknęła. Odrzuciła karabin, który spowalniał jej kroki i walcząc z własną namiętnością, pociągnęła za sobą Keiko. Kei i Yui były już za drzwiami, klęcząc i dysząc, a Amanda podbiegła do Rebeci, pomagając jej nieść Keiko. Gdy wszystkie znalazły się za drzwiami, Rebeca szybko nacisnęła przycisk zamykający je. Syk ucichł.

Spojrzała na swój oddział. Ślina obficie kapała z ust Keiko, która klęczała na czworakach i głośno oddychała. Jej sutki sterczały, widać to było przez ciasny materiał stroju. Obok niej Kei siedziała i masowała swoje piersi, jęcząc. Podeszła do niej i z całej siły uderzyła ją w twarz.

- Co... co się dzieje? – Kei popatrzyła zaskoczona na Rebecę.

- Cholerny gaz albo coś takiego – powiedziała Rebeca i powtórzyła tę samą operację na Keiko. Ta też obudziła się z transu.

- Kurwa, prawie nas dostało – powiedziała Yui, patrząc na resztę. – Co to było?

- To musiał być jakiś środek pobudzający – Amanda podniosła się z podłogi. – Ciągle jeszcze trochę go czuję.

Ich rozmowa została przerwana, bo usłyszały kroki. Piątka Yarrbino poderwała się na nogi, te, które miały jeszcze karabiny, chwyciły je w dłonie. Z korytarza naprzeciw nich wyszła grupa postaci.

- Nie strzelać – dała ręką znać Rebeca. – To mogą być pracownicy stacji.

Gdy postaci zbliżył się, okazało się, że są kobietami.Wszystkie miały połyskujące, różowe stroje, niebieskie włosy i charakterystyczne maski medyczne na ustach. W tej chwili hermetyczne drzwi otworzyły się i znowu rozległ się syk.

Zanim Rebeca zdążyła wydać rozkaz, pierwsza z nowoprzybyłych była tuż za nią. Ręce zamknęły się na piersiach dowódczyni Yarrbino, masując je mocno. Palce drażniły jej sutki. Rebeca nie miała siły walczyć, rozkosz wypełniała jej ciało, kiedy dłonie kobiety pieściły jej cycki. Obok niej jęczała Amanda. Druga kobieta stała za nią, trzymając ręce między nogami zielonowłosej Yarrbino. Ta nie pozostawała obojętna na pieszczoty, jej policzki były całe czerwone.

- Mocniej... ohhh... - jęczała Keiko, gdy jedna z kobiet wsunęła dłoń pod jej suknię, pieszcząc jej cipkę. Niebieskowłosa wojowniczka nie stawiała żadnego oporu. Yui szarpała się mocniej, prawie udało jej się wyrwać kobiecie,która pieściła jej piersi, ale wtedy pojawiła się druga. Klęknęła przed nią i wsunęła głowę pod jej suknie.

- Ohhh... nieeee...ohhhh... oohhhh... - Yui dołączyła do trójki głośno jęczących koleżanek. Kei tkwiła w uścisku jednej z kobiet, która bawiła się jej sutkami, podczas gdy druga podniosła jej nogę, a jej place poruszyłaby wzdłuż krocza brunetki.

Rozpaczliwe i namiętne jęki pięciu dziewczyn wypełniały korytarz. Rebeca czuła, że traci zmysły, język kobiety pieścił jej szyję, a dłonie ugniatały i masowały bardzo już wrażliwe piersi. Yui była już całkowicie w ich mocy, oparła się o kobietę trzymająca ją z tyłu i rozsunęła nogi, dając lepszy dostęp tej, która ją tam lizała. Amanda całowała się ze swoją oprawczynią, intensywnie i namiętnie, ślina kapała spomiędzy ich ust. Keiko tkwiła w skłonie, kiedy jej piczka już płonęła. Kei mruczała, kiedy dwie kobiety bawiły się jej ciałem. Trwało to jeszcze jakiś czas, a z każdą chwilą dziewczęta coraz bardziej traciły nad sobą kontrolę, poddając się rozkoszy. Wiły się w uściskach odzianych w różowe stroje kobiet. W końcu pociemniało im przed oczami. Gdy je otworzyły, były już gdzie indziej. Rebeca przeklęła własnego pecha...

Ten tekst odnotował 19,598 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 6.73/10 (21 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (3)

0
0
Hmm jestem w 100% hetero, ale gdyby to opowiadanie było dłuższe to bym się nakręciła i to nieźle, więc zdecydowanie za krótko 🙂 dlatego tylko 8
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Przeczytałam i lekko zaskoczona znalazłam twoje stare forum, przeczytałam wszystkie VI części i muszę przyznać że chętnie bym przeczytała kolejne losy Yarrbino :3
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zawsze przyjemnie się czyta twoje opowiadania! Trafiłam na nie w 2015 roku i trafiłam na twojego bloga.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś stworzysz <3
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.