Kazimierz
8 października 2015
Szacowany czas lektury: 43 min
Pan Zdzisiu mieszkał na ubogiej, polskiej wsi. Miał po ojcu skrawek pola, którego uprawą się zajmował, by mieć za co żyć. Nie przynosiło to zbyt dużych zysków i pan Zdzisiu ledwo łączył koniec z końcem, ale pieniądze nie były dla niego najważniejsze. Ważne, że jakoś mógł wyżyć. Mimo biedy, był całkiem szczęśliwym człowiekiem – zwłaszcza, kiedy poznał miłość swojego życia. Zakochał się w pięknej kobiecie i niebawem ją poślubił. Dziwił się, że taka dama zdecydowała się na małżeństwo z tak ubogim mężczyzną, ale kochał ją za to jeszcze bardziej. Obydwoje żyli więc sobie szczęśliwie, mimo biedy, i sycili się wzajemną miłością. Kochali się oczywiście również w fizycznym sensie, i to nie mało, co niebawem przyczyniło się do narodzin chłopca, którego ochrzczono dumnym imieniem Kazimierz. W domu pana Zdzisia zapanowała wtedy jeszcze większa bieda, lecz rodzinie wciąż udawało się połączyć koniec z końcem – głównie dzięki państwowej zapomodze na dziecko.
Kiedy po niecałych dwóch latach urodziło się kolejne dziecko – tym razem dziewczynka imieniem Sabina – dzięki czemu państwowa zapomoga wzrosła jeszcze, pan Zdzisiu uznał, że nie musi już trudzić się uprawą swego pola, gdyż pieniądze od państwa, przy bardzo oszczędnym trybie życia, powinny wystarczyć na utrzymanie całej rodziny. Do tego, jako osoba bezrobotna, pan Zdzisiu otrzymał zasiłek, więc powinno udać im się przeżyć. Ta decyzja jednak nie podobała się jego żonie, która co prawda nie wymagała od życia nie wiadomo jakich luksusów, ale jako-taki poziom egzystencji chciała utrzymać, co było trudne bez pieniędzy z uprawy pola.
W małżeństwie coraz częściej dochodziło do awantur, które zaczynała żona pana Zdzisia, zwymyślając go od leniwych (bo nie można zaprzeczyć, że lenistwo było jego główną i najbardziej rzucającą się w oczy cechą), a kończył on – wychodząc z domu, trzaskając za sobą drzwiami i wracając w nocy w bardzo nietrzeźwym stanie. To spowodowało, że żona pana Zdzisia zaczęła nazywać go także pijakiem, przez co mężczyzna zaczął upijać się jeszcze częściej. Niebawem sytuacja rozwinęła się tak, że pan Zdzisiu przestał bywać widywany w domu w stanie trzeźwym. Kobieta więc praktycznie sama wychowywała dwójkę dzieci i zajmowała się całym domem, kiedy jej mąż z kolegami popijał piwko pod wiejskim sklepem. Jako kobieta wątła i chorowita, od nadmiaru pracy podupadła na zdrowiu. Nie mogła jednak zaniedbać swoich pociech, a i prowadzenie domu wymagało niemałego wysiłku, żona pana Zdzisia więc zapracowywała się, wciąż zatracając swoje zdrowie. Długo nie pociągnęła. Mały Kaziu miał niecałe 6 lat, a Sabinka 4, kiedy ich mamusia zmarła. Wtedy dzieci zaczęły częściej widywać tatusia, który po śmierci ukochanej żony opamiętał się, przestał pić i próbował zająć się domem. Wciąż jednak płakał nad swoją stratą, nie mógł także przeboleć myśli, że on jest wszystkiemu winny i jeśli byłby lepszym mężem, jego żona być może wciąż by żyła. Próbował sam zajmować się swoimi dziećmi, które były mu teraz jedyną pociechą, jednak nie dawał rady. Nadmiar obowiązków, które spadły nań tak nagle, a także pogłębiająca się wciąż żałoba, spowodowały, że pan Zdzisiu po dwóch latach znów zaczął pić. Dzieci widywały go czasami w dużym pokoju przed telewizorem – nieodzownie z flaszką wódki – jak zatracał z nią swoją trzeźwość. Na szczęście były już na tyle duże, że umiały same o siebie zadbać. No, może sześcioletnia wówczas Sabinka nie była jeszcze do końca samodzielna, ale jej o dwa lata starszy brat we wszystkim jej pomagał i z troską się nią zajmował. Dzieci musiały szybko dorosnąć. Kaziu przygotowywał posiłki – nie tylko dla siebie i siostrzyczki, lecz także dla pijanego ojca. Często – kiedy tamten spał - podkradał mu pieniądze, jeśli wcześniej tata nie chciał dać mu ich dobrowolnie. Musiał przecież mieć za co kupić żywność. Razem z Sabinką chodzili na zakupy do wiejskiego sklepiku, pod którym czasami spotykali zataczającego się ojca.
Po kilku latach pan Zdzisiu – aby mieć więcej pieniędzy na wódkę – sprzedał swoje pole. Od tamtego czasu zaczął pić niemal bez przerwy, przestając tylko wtedy, gdy spał. Na niczym kończyły się próby wyciągnięcia go z nałogu, podejmowane przez jego dzieci. Lata bowiem mijały, a Kazik i Sabina zdążyli już podrosnąć i zdać sobie sprawę, że jeśli nie pomogą ojcu, to mogą go stracić – tak, jak stracili matkę. Wyciągnięcie ojca z choroby nie było jednak takie łatwe.
Po paru następnych latach pan Zdzisiu przepił wszystkie pieniądze z pola, co trochę zmniejszyło ilość wypijanych przez niego trunków. Wciąż jednak dostawał zasiłek, dzięki któremu mógł nadal realizować się w swoim nałogu.
Czas więc płynął nieubłaganie, a pociechy pana Zdzisia stały się już nastolatkami. Wciąż jednak zamieszkiwały razem jeden pokoik na górnym piętrze. Co prawda pokój po mamie był wolny i jedno z nich mogłoby się do niego przenieść, bo dorastającym nastolatkom wygodniej przecież byłoby mieszkać w pojedynkę, jednak od małego zawsze byli razem i żadnemu z nich nawet nie przeszło przez myśl, że mogłoby być inaczej. Prawdę mówiąc, nawet by tego nie chcieli – byli ze sobą zbyt zżyci i zbytnio potrzebowali siebie nawzajem w swoim trudnym życiu. Przez to, co przeszli, nauczyli się w każdej sytuacji wspierać się wzajemnie i – w przeciwieństwie do innych rodzeństw – nigdy się nie kłócili, a zawsze byli dla siebie bardzo uczynni. Nie uniknęli jednak pewnych problemów, przez które przechodzi co prawda większość nastolatków, lecz w przypadku specyficznych relacji, jakie łączyły Kazika i jego siostrę, przebieg owych problematycznych sytuacji zszedł na nieco inny tor, niż to zwykle bywa. Mianowicie Sabina – dojrzewająca nie tylko w sensie mentalnym, ale także cielesnym – zaczęła dostrzegać zmiany zachodzące na ciele. Zarówno swoim, jak i brata... Rodzeństwu bowiem nikt nie wpoił zasad przyzwoitego zachowania i zdarzało się, że jedno paradowało nago przed drugim, jakby to była normalna rzecz. Co prawda od jakiegoś czasu odczuwali jakiś dziwny wstyd przed sobą, który nawet nie wiedzieli skąd się brał, ale udawali, że wszystko jest po staremu. I choć Kazik starał się ukrywać przed siostrą swoje rosnące i ostatnimi czasy często sterczące niczym pręt przyrodzenie, to zdarzały się sytuacje, że Sabina wchodziła do pokoju, kiedy jej brat się akurat przebierał, a raz widziała nawet, jak trzymał się za sztywnego fiuta i zamaszyście pocierał go ręką, jednak na widok siostry od razu schował go do majtek, czerwieniąc się jak burak, i udawał, że nic nie robił... Od tamtego czasu zaczął często zamykać się w toalecie – a te jego posiedzenia trwały dłużej, niż jakby tylko oddawał mocz, z kolei tej drugiej sprawy nie załatwia się tak często... Do tego z ubikacji dochodziły wtedy dziwne dźwięki... Sabina nie wiedziała, co ma o tym myśleć, ale wstydziła się pytać brata, o co w tym wszystkim chodzi, bo w dziwny sposób domyślała się, że sprawa ta ma jakiś związek z siusiakiem Kazika, a sama także czułaby się zakłopotana, gdyby on wypytywał ją o jej „siuśkę”, jak Sabina nazywała swoje intymne miejsce między nogami. Coraz częściej jednak myślała o przyrodzeniu swojego brata, które jakoś tak ją intrygowało i pociągało, a do tego wyobrażanie go sobie sprawiało Sabinie specyficzną przyjemność, odczuwalną głównie w majtkach. Zauważyła także, że ostatnio jej cipka dziwnie nabrzmiewa i wydziela jakąś kleistą maź, która brudzi jej majtki. Lubiła myśleć także o mięśniach swojego brata, które ostatnio zaczęły się uwypuklać na jego ramionach oraz klacie, a także nabrały przyjemnej twardości...
Trzeba przyznać, że także Kazik zaczął postrzegać swoją siostrę jakoś inaczej. Kiedyś była dla niego tylko małą dziewczynką, o którą musiał się troszczyć, jednak teraz troska ta nabierała nieco innego wymiaru. Dziewczyna umiała już zająć się sama sobą, a mimo tego Kazik wciąż lubił jej usługiwać i na różne sposoby sprawiać, aby było jej miło. Zaczął zwracać uwagę na jej wygląd – podobały mu się długie i kręcone blond włosy siostry oraz jej rumiana twarzyczka z dużymi oczyma i wąskimi ustami, których kąciki w ciekawy sposób wyginały się w dół, przez co siostra czasami sprawiała wrażenie smutnej, a czasami rozbawionej. Nawet nie dostrzegał, że jego własne usta układają się podobnie, nadając mu taki sam wyraz twarzy, co także intryguje jego siostrę. Lubił też zagłębienie nad jej brodą, które w oryginalny sposób oddzielało jej brodę od reszty twarzy. Śliczna dziewczyna... Do tego, odkąd zaczęły jej pączkować piersi, Kazik nie mógł przestać o nich myśleć, a myślenie to sprawiało, że jego członek sztywniał i domagał się pieszczot. Szybko chłopak nauczył się, jak można tymi pieszczotami dostarczać sobie przyjemności i sprawiać sobie na jakiś czas ulgę...
Poznawanie swojego dojrzewającego ciała nie było jednak wyłącznym zajęciem Kazika. Oprócz tego chłopak miał inne problemy – między innymi próby uratowania ojca od alkoholowego nałogu. Pewnego dnia wpadł wraz z siostrą na nowy pomysł, jak nie dopuścić do tego, by tata się upił. Idea była prosta i łatwa w realizacji. Jak wiedzieli, poprzedniego dnia ojciec – któremu nie chciało się już codziennie chodzić do sklepu – zaopatrzył się w alkohol na cały następny tydzień. Wydał wszystkie swoje pieniądze na kilka flaszek wódki, parę butelek taniego wina i całą torbę piw. Wystarczyło więc schować mu ten alkohol, aby nie miał możliwości się napić. Tak więc Kazik z Sabiną zeszli ukradkiem w nocy do dużego pokoju, zapakowali do toreb wszystkie trunki, które posiadał ich ojciec, po czym opuścili pomieszczenie. Zamierzali zanieść to wszystko do piwnicy i dobrze schować, jednak brzęk szkła zbudził ich tatuśka i usłyszeli, że mężczyzna wstaje. Nie chcąc więc ryzykować przyłapania, jak najciszej i najszybciej mogli, popędzili wraz z torbami na górę i schowali się w swoim pokoju. Nasłuchiwali odgłosów dochodzących z dołu, ze strachem oczekując krzyku wściekłego ojca, kiedy zorientuje się, że zabrano mu upragniony alkohol. Na całe szczęście, pan Zdzisiu nie wytrzeźwiał jeszcze do końca i po wizycie w ubikacji, położył się z powrotem spać, nie zauważając braku swoich zapasów. Kazik i Sabinka odetchnęli z ulgą.
- Dlaczego tatuś tyle pije? – spytała Sabina brata.
- Już ci mówiłem, że nie mam pojęcia. Może mu to smakuje? – zastanowił się Kazik.
- A smaczny jest ten cały alkohol?
- Nie mam pojęcia... Nie próbowałem... Ale... - Sam nie był pewny, czy naprawdę chce zrobić to, co przyszło mu do głowy.
- Co? – spytała Sabina, po dłuższym milczeniu brata.
- W sumie, możemy sami spróbować, co w tym takiego dobrego... Zobacz, ile tego mamy – pokazał siostrze dwie torby pełne butelek i puszek.
- Naprawdę? Przecież nie mamy jeszcze osiemnastu lat... - zawstydziła się Sabina.
- Już nie tak dużo nam brakuje. Przynajmniej mi. Wiesz co... Ja chyba spróbuję.
Kazik wyjął z torby butelkę wina i przyjrzał się jej badawczo.
- Boję się, żebyś to pił...
- Nie bój się. Muszę to spróbować, żeby zrozumieć, czemu tata to pije.
- A nie będziesz się potem zachowywał tak, jak on? – spytała ze strachem dziewczyna.
- Jasne, że nie. Wypiję tylko trochę – uspokoił ją brat.
- Dobra. To ja się kładę spać. Ty też zaraz się położysz?
- Tak.
Kazik usiadł na swoim łóżku, opierając się o ścianę. Odkręcił kapsel, rozdzierając akcyzę, i jego nozdrza wypełnił dobrze mu znany zapach, który kojarzył mu się z ojcem. Teraz jednak, kiedy nie dochodził z ust pijaka, a z butelki, wydał mu się całkiem przyjemny. Taki słodkawy, jakby owocowy... Nim wziął łyka, spojrzał na siostrę, aby jeszcze raz upewnić się, czy ta daje mu przyzwolenie. Sabina jednak stała tyłem do niego i rozbierała się do snu. Kazik wziął łyka, patrząc, jak spodnie jego siostry opadają w dół, ukazując jej zielone majtki w czerwone groszki. Kazik często już je widywał na jej tyłku. Po przełknięciu wina, jako, że trunek całkiem mu posmakował, rzekł:
- Mmm... Całkiem dobre...
- Naprawdę? – spytała Sabina, odwracając głowę w jego stronę.
- No mówię ci... Takie słodkie, z dziwnym posmakiem... Nie najgorsze...
Sabina znów odwróciła się tyłem i siadła na swoim łóżku. Zdjęła skarpetki, po czym obydwiema dłońmi złapała za dolną części swojej koszulki i zaczęła podciągać ją w górę. Kazik, biorąc kilka kolejnych, całkiem sporych łyków, obserwował odsłaniające się plecki Sabiny. Niebawem koszulka wylądowała na podłodze i Sabina siedziała niemal naga, mając na sobie jedynie majtki. Stanika nie miała, gdyż jako, że jej piersi były malutkie, a poza tym nie była przyzwyczajona do noszenia tej części garderoby, zakładała go sporadycznie. Od alkoholu krew w żyłach Kazika zaczęła przepływać szybciej, a widok siostry sprawił, że w szybkim tempie kumulowała się w jego majtkach, kolejny raz przyprawiając jego penisa o wzwód. Będzie więc zmuszony przed snem znowu pójść do toalety i sobie ulżyć... Przemknęło mu przez myśl, że miło byłoby zobaczyć piersi Sabiny, nim się tam uda. Obserwował więc ją uważnie, kiedy wstała i podeszła do szafki, w której szukała swojej piżamki. Wciąż jednak była tyłem do niego. Nagle z dołu dobiegł ich zdenerwowany, chrypiący głos ojca:
- Gdzie jest kurwa ta wóda?! – mówił jakby sam do siebie.
Obydwoje zamarli i zbledli. Serce Kazika zaczęło walić jak szalone, a Sabina drżała na całym ciele. Po chwili usłyszeli, że ojciec, wciąż bełkocząc coś wściekle, wchodzi po schodach na górę. Kazik momentalnie zakręcił butelkę z winem i schował ją pod poduszkę, po czym zerwał się z łóżka, by ukryć gdzieś torby z alkoholem. Sabina w tym czasie, nie mogąc w stresie znaleźć piżamki, odwróciła się, by podnieść z podłogi swoją koszulkę i wskoczyć w nią, nim ojciec zobaczy ją nago. Kazik, który akurat wpychał drugą torbę pod łóżko, zauważył to kątem oka i momentalnie zapominając o całym świecie, odwrócił głowę w stronę siostry, by pochłonąć wzrokiem jej klatkę piersiową. Penis, który z lęku nieco mu ochłonął, znów silnie zabuzował, kiedy chłopak ujrzał te małe kuleczki... Nagle drzwi od pokoju otwarły się i stanął w nich pan Zdzisiu, czerwony na twarzy – nie wiadomo, czy od alkoholu, czy ze złości.
- Dzieci – zaczął pijacki wywód. – Nie widziałyście może... Takich buteleczek, co tatuś trzymał w dużym pokoju...? – tutaj pan Zdzisiu czknął głośno. – Tatuś teraz potrzebuje te buteleczki, a nie może znaleźć...
- Nie – zaprzeczyła szybko i pewnie Sabina, cały czas się trzęsąc.
Kazik, który wciąż kucał koło swojego łóżka, próbował niepostrzeżenie wepchnąć głębiej jedną z toreb, która wystawała. Pan Zdzisiu jednak, nawet po pijaku, wykazywał się spostrzegawczością i dojrzał, że jego syn dziwnie się zachowuje. Przyjrzał się i zauważył jakąś torbę wystającą spod łóżka. Podszedł, pochylił się i spytał z zaciekawieniem:
- Co tutaj masz?
- Nic! – krzyknął Kazik. – Nie twoja sprawa, to moje! Idź spać, bo pijany jesteś.
- Nie jestem, nie jestem... No pokaż tatusiowi...
Kazik wstał z zamiarem odepchnięcia ojca, jednak bał się to zrobić. Nie pod względem fizycznym, bo w tym stanie z pewnością by go pokonał, ale ojciec zawsze był ojcem i po prostu Kazik w sercu czuł zakaz tknięcia go. Poza tym, przyzwyczajony był być mu posłusznym. Pan Zdzisiu odepchnął więc syna i pochylił się do torby. Pochylając się, upadł. Podniósł się jednak zaraz i chwycił torbę, która zabrzęczała złowieszczo.
- Moja wóda! – ucieszył się pan Zdzisiu.
Kazik postanowił, że nie będzie przepraszać ojca ani się przed nim tłumaczyć. Zabrał alkohol dla jego dobra, nie zrobił nic złego, miał jak najczystsze intencje. W duchu poczuł nawet radość, że teraz będzie mógł przeciwstawić się ojcu i wygarnąć mu, że nikomu nie podoba się jego pijaństwo i chciałby, aby ojciec przestał. Może taka szczera rozmowa okaże się rozwiązaniem problemu. Pan Zdzisiu jednak, kiedy domyślił się, że te torby nie znalazły się tu przecież przypadkiem, zatem to jego dzieci musiały je podprowadzić, wściekł się nie na żarty.
- Ty gówniarzu! – krzyknął na syna. – Ojcu wódkę zachciało ci się podkradać, hę?!
Chwycił w garść materiał jego bluzy i pogroził mu przed nosem pięścią. Kazik stał jednak dumnie.
- Lepiej nie pij, bo skończysz tak jak ja! – krzyknął ojciec.
- Takim żulem nie będę!
Ojciec strzelił go w twarz. Na to Kazik w końcu zareagował i odepchnął go od siebie. Mężczyzna przewrócił się. Sabina zaczęła płakać. Kazik pochylił się nad ojcem i pomógł mu się podnieść. Sabina, ze łzami w oczach, podeszła do nich i próbowała usprawiedliwić się przed ojcem:
- Tatusiu, my naprawdę nie chcieliśmy tego sami pić... My widzimy, że to ciebie niszczy i chcieliśmy ci pomóc... Przepraszamy, my chcieliśmy dobrzeee... - rozpłakała się na dobre.
Pan Zdzisiu widząc, że na swoim synu, który stał się już prawie mężczyzną, nie może się wyżyć, uderzył dłonią córkę w policzek. Tak mocno, jak pozwalał mu jego stan. Fizycznie nie zrobił dziewczynie krzywdy, choć na jej twarzy został czerwony ślad jego palców, ale psychika Sabiny zniosła to fatalnie. Rozryczała się jeszcze głośniej i zaczęła trząść się tak mocno, że nie była w stanie nic zrobić. Kazik brutalnie wyprowadził ojca z pokoju, by zaprowadzić go na kanapę i położyć do snu. Kiedy ten jednak awanturował się niemożliwie, chłopak oddał mu cały alkohol spod łóżka, mówiąc:
- Masz, zachlej się tym, mam to w dupie. Widzę, że uratować się już ciebie nie da.
Wtedy zadowolony pan Zdzisiu został już na dole, a Kazik pobiegł z powrotem do pokoju, aby pocieszyć siostrę.
Siedziała roztrzęsiona na łóżku, łkając i ciągając nosem. Trzymała się za policzek, w który uderzył ją tatuś. Kazik usiadł koło niej i objął ją ramieniem. Przytuliła się do niego i wykrztusiła:
- Tata mnie nie lubi...
- Spokojnie, nie przejmuj się. Lubi cię, tylko jest pijany i sam nie wie, co robi.
Sabina poczuła z ust brata zapach wina, który również jej kojarzył się z ojcem.
- Naprawdę to wino jest takie dobre? – spytała.
- Bez przesady, pijałem lepsze rzeczy. Ale złe nie jest. I robi się po nim całkiem przyjemnie w głowie... I tak ciepło w brzuchu...
- Szkoda, że oddałeś to wszystko tacie... Jednak chętnie bym spróbowała... Tak się zdenerwowałam, że wszystko mi już jedno... - mówiąc, wciąż ciągała noskiem.
- Nie wszystko mu oddałem – uspokoił Kazik, głaszcząc jej główkę.
Wstał i wyjął spod swojej poduszki butelkę z winem, z której wiele upić jeszcze nie zdążył. Odkręcił ją, wziął kilka kolejnych, sporych łyków, po czym podał siostrze. Ta niepewnie chwyciła butelkę i powąchała zawartość. Następnie przystawiła ją sobie do ust i wzięła ostrożnego łyczka.
- No, całkiem smaczne – stwierdziła.
Już nie płakała i stała się nieco spokojniejsza. Następny łyk był już większy. Oddała butelkę bratu, który usiadł koło niej na powrót. Przytulając się, podawali sobie butelkę, pijąc z niej na zmianę, przy czym Kazik brał jak największe łyki, żeby mniej zostało dla Sabiny. Oczywiście nie ze skąpstwa, lecz nie chciał po prostu, aby trunek jej zaszkodził. Sabina jednak, jako dziewczyna, do tego młodsza i wątlejsza od brata, odczuwała efekt alkoholu mniej więcej w takim samym stopniu, co jej brat, mimo, iż piła mniej. Twarze rodzeństwa stawały się coraz bardziej rumiane i coraz częściej pojawiały się na nich uśmiechy. W końcu zapomnieli o nieprzyjemnej sytuacji, która niedawno miała miejsce, i w pokoju zapanował wesoły nastrój. Kazik opowiadał Sabinie dowcipy, które jego samego bawiły w nie mniejszym stopniu, niż ją. Wino działało coraz mocniej. W końcu wesołość zaczęła ustępować senności, wraz z którą pojawiła się czułość. Dotyk dłoni Kazika, która spoczywała na ramieniu siostry, stawał się coraz mocniejszy. Głaskał siostrę w jakiś dziwny, inny niż zawsze sposób. Kiedy dotykał jej szyi, Sabinie wydawało się, że jego dłoń jakby napawała się dotykiem jej skóry... Nie, żeby jej to przeszkadzało – podobał jej się czuły dotyk brata. Położyła swoją rączkę na jego i przycisnęła ją jeszcze mocniej do swojej szyi.
- Dziękuję, że jesteś. Nie wiem, jakbym przetrwała, gdyby nie ty – wyszeptała mu do ucha.
- To ja tobie dziękuję, kochana... - odpowiedział również szeptem, odwracając się w jej stronę. – Jesteś dla mnie najważniejsza... - pocałował delikatnie jej ucho.
Sabina przytuliła się jeszcze mocniej, odwracając się całym ciałem w jego stronę i przerzucając swoją nagą nóżkę przez jego uda. Położył na jej nodze dłoń i pogładził czule po gładkiej skórze.
- Masz takie delikatne nóżki... - stwierdził rozmarzony, przyglądając się z lubością jej długim, szczupłym nogom.
Uśmiechnęła się na to tylko, nic nie odpowiadając. Dłoń brata masowała coraz łapczywiej jej biodra, zsuwając się powoli coraz niżej, aż w końcu ześlizgnęła się z koszulki i znalazła się na majteczkach. Sabina poczuła się jakoś dziwnie, ale ręka brata na jej majtkach sprawiła, że znów uczuła to przyjemne mrowienie w kroczu. Zaczęło się ono jeszcze potęgować, kiedy Kazik wsunął dłoń pod jej koszulkę i przesuwał ją z wolna w górę, tym razem po nagiej skórze jej boku. Czuła, jak jego ręka dobrnęła do poziomu biustu i jeden z palców brata dotknął jej piersi. Kazik chyba też to poczuł, lecz nie ośmielił się pójść dalej, a wręcz speszył się nieco, zauważając zdziwione spojrzenie siostry, i cofnął rękę z powrotem na dół. Zdziwienie Sabiny wynikało jednak z tego, że pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji i nie wiedziała, do czego to wszystko zmierza, jednak podświadomie czekała na to, co się wydarzy. Widząc jednak, że jej brat się speszył, również poczuła zawstydzenie i odsunęła się od niego. Zdjęła nogę z jego ud i rzekła:
- Jestem już śpiąca. W końcu wiem, dlaczego tata, kiedy się napije, to zasypia, hehe. Chyba się położę. Ojejku, już po drugiej...
Wstała i zachwiała się.
- Haha, kręci mi się w głowie od tego wina – zaśmiała się.
Podeszła do szafki i znów zaczęła szukać piżamki. Kazik oddychał szybko i czuł, że serce wali mu jak młot. Po tym, co się przed chwilą wydarzyło, nie mógł się uspokoić. Nie mógł też pohamować żądzy dotykania ciała Sabiny, która zrodziła się w nim, kiedy dotknął jej pierwszy raz. Wstał i poszedł za nią. Kiedy szperała w szafce, stanął za jej plecami, oparł głowę na jej ramieniu i wydyszał jej do ucha:
- Pomogę ci szukać piżamki, bo widzę, że nie możesz znaleźć...
- No właśnie nie wiem, co się z nią stało... Powinna tu być...
Kazik wyciągnął ręce nad siostrą i razem z nią szperał w szafce, jednak nawet nie patrzył, czego szuka. Wchłaniał zapach włosów Sabiny, który odurzał go prawie tak, jak wino. Siłą woli powstrzymywał swoje ręce, by nie włożyć ich pod koszulkę siostry i nie zacząć obmacywać jej piersi. W pewnej chwili Sabina zauważyła kawałek różowego materiału, wystający spod innych ubrań, pochyliła się nieco i zanurkowała ręką w tym miejscu.
- No, jest! – krzyknęła i ciągnąc za ów materiał, wyciągnęła z trudem przyciśniętą innymi ubraniami górę od piżamki.
Kiedy się jednak pochyliła, jej pupa dotknęła do krocza Kazika, przyprawiając go o dreszcz rozkoszy. Wtedy chłopak, nie zastanawiając się, co robi, złapał ją za biodra i przycisnął jeszcze mocniej jej tyłeczek do swojego członka.
- Ochhh... - wyrwało się z jego ust.
Sabina w tym czasie mocowała się właśnie z wyciąganiem piżamy, ale pupą poczuła przez swoje majtki penisa brata, który był bardzo sztywny – zapewne tak jak wtedy, kiedy przyłapała Kazika na masowaniu się po nim. Wino dało jej odwagę, by zadać wstydliwe acz interesujące pytanie:
- Co tam masz tak sztywno?
Kazik opamiętał się i rozluźnił uścisk swoich rąk.
- Gdzie? – spytał zdziwiony.
- No... - speszyła się Sabina. – No tam...
Odwróciła głowę do tyłu i patrząc w dół, włożyła rękę pomiędzy swój tyłek a krocze Kazika, by palcem wskazać mu „to” miejsce. Kazik zaczerwienił się jeszcze mocniej i uśmiechnął nieśmiało.
- To przez ciebie... - wybąkał. – Kiedy na ciebie patrzę, albo cię dotykam, albo nawet jak o tobie myślę, to mi kutas twardnieje...
Sabina również się zaczerwieniła.
- Jak mnie dotykałeś – powiedziała nieśmiało. – To mi też się z siuśką coś działo...
Chwyciła dłoń Kazika i położyła ją – jakby to była najnormalniejsza w świecie sprawa – na swoim kroczu.
- Co? – zapytał zaciekawiony Kazik, obłapiając cipkę Sabiny, by sprawdzić, co też mogło się z nią dziać.
- Zrobiło mi się tak mokro... Czujesz?
Rzeczywiście – Kazik czuł przyjemną wilgoć.
- Czuję – odparł namiętnie.
- Dobra, przestań, bo cały czas robi mi się jeszcze bardziej mokro, jak mnie tak dotykasz...
- A nie lubisz tego?
- Lubię, ale potem nie będę mogła zasnąć... I będę miała mokre gatki...
Jako, że Kazik, mimo prośby siostry, nie zabrał dłoni z jej majtek, złapała go za rękę i odciągnęła ją od siebie. Naprawdę czuła się już zmęczona i mimo, że takie dotykanki były całkiem miłe, to chciała się już położyć. Poza tym, choć sytuacja była przyjemna, to wydawała się Sabinie coraz dziwniejsza... Kazik oczywiście szanował zdanie siostry i nie miał najmniejszego zamiaru robić czegokolwiek wbrew jej woli. Choć musiał sam przed sobą przyznać, że fajnie byłoby skierować tą jej „wolę” na taki tor, aby mogli się jeszcze trochę pomacać...
- Dobra, to kładźmy się już. Ja też jestem śpiący od tego wina...
Puścił siostrę i odsunął się od niej. Szybko zrzucił bluzę i koszulkę, a następnie spodnie. Sabina w tym czasie, stojąc wciąż tyłem do brata, zdjęła koszulkę i teraz walczyła z górą piżamki, przewracając ją na właściwą stronę. Miała na sobie tylko zielone majtki w czerwone groszki...
- Pomogę ci, daj. – Kazik znów podszedł do siostry, stanął z boku i chwycił piżamę, którą trzymała w rękach. Widział teraz od boku te jej ponętne cycuszki... Zaraz jednak spuścił z nich wzrok, żeby Sabina, która spojrzała nań zdziwiona, nie zauważyła, jak im się przygląda. Puściła piżamkę, pozwalając Kazikowi sobie „pomóc”, lecz rzekła:
- Tu nie ma nic do pomagania... Umiem przecież sama wywrócić piżamę na dobrą stronę...
- Ja ci pomogę – powtórzył Kazik, ociągając się jak mógł z wywróceniem piżamy.
Sabina przyglądała się swojemu bratu, który stał teraz koło niej w samych luźnych majtkach i skarpetkach. Jej wzrok mimowolnie zatrzymywał się co chwilę właśnie na tych majtkach, na których tle uwypuklało się jego sztywne przyrodzenie. On z kolei wciąż zerkał ukradkiem na pączkujące piersiątka. Kiedy uporał się z zadaniem, piżamka wypadła mu z rąk.
- Udało się – powiedział zadowolony.
Nim siostra zdążyła się schylić po swoją bluzeczkę, chwycił jej nagie biodra i spytał, nieprzytomnym z podniecenia głosem:
- A buzi na dobranoc?
Sabina cmoknęła go lekko w policzek, a on przyciągnął ją mocno do siebie.
- Chodź, przytulimy się przed snem... - wydyszał jej w twarz.
Sabina nieśmiało położyła dłonie na jego plecach i pogładziła lekko. On również zaczął masować gorącą skórę jej plecków. Ich krocza złączyły się, ku zadowoleniu obydwojga. Sabinie podobało się, choć nie wiedziała, dlaczego, że jej „siuśka” styka się z tym twardym „pisiakiem”. Bardzo przyjemny był też dotyk rozpalonego ciała brata – szczególnie twarde mięśnie jego ramion i gładka klatka piersiowa. Gładziła go więc z namaszczeniem po torsie, delikatnie, opuszkami palców, poddając się przy tym jego pocałunkom. Pocałunki te obsypywały jej policzki, brodę, czoło, nosek, wciąż jednak zbliżając się z wolna do ust. Dłonie Kazika błądziły po jej łopatkach, ramionach, biodrach, a czasami zatrzymywały się na pośladkach, jakby delektując się ich miękkością. Sabinie wydawało się, że penis brata staje się jakby coraz sztywniejszy... Czuła też, jak z jej cipki wydobywa się ta dziwna, lepka wydzielina, brudząc wnętrze jej majtek. Dłonie Kazika wciąż zbliżały się do jej biustu, jednak chłopak nie dotykał go, jak gdyby bojąc się, lub wstydząc to zrobić.
- Możesz dotknąć... - szepnęła Sabina, zezując w dół na swoje cycki.
Kazik zrozumiał i ledwo łapiąc oddech z podniecenia, wolno uniósł dłoń w stronę piersi. Pochłaniał przy tym wzrokiem te wspaniałe, młode, malutkie piersi, z nieproporcjonalnie dużymi, pączkującymi brodawkami. Lekko dotknął palcem wskazującym sterczącego sutka. Nacisnął nań, posmyrał chwilę. Złapał pierś całą dłonią, niepewnie, jakby bojąc się ją uszkodzić. Sprawdziwszy jej miękkość, złapał mocniej. Ścisnął. Po klatce Sabiny rozszedł się przyjemny impuls. Mruknęła, położyła rączkę na dłoni brata i przycisnęła ją mocno do swojej piersi. Po tej zachęcie Kazik zaczął zapamiętale obłapiać obydwa cycuszki Sabiny. Pochylił się, wziął jedno piersiątko do ust i namiętnie ssał brodawkę, na co siostra reagowała miłymi dla ucha westchnięciami. Wkrótce oderwał się od biustu, zostawiając na sutku sporo śliny, która aż skapnęła na ziemię, po czym zaczął brnąć ustami w górę – po dekolcie siostry, na jej delikatną szyję, którą wycałował w każdym miejscu, by wrócić z powrotem na jej twarz. Zaczął całować w tym miejscu, gdzie skończył poprzednio, czyli w kąciki ust, zataczając twarzą kółka i wciąż zbliżając się do warg siostry. W końcu ich usta zetknęły się i zaczęli się lekko, wstydliwie całować. Oddechy obydwojga były bardzo szybkie i urywane, zakrawające na dyszenie. Sabina znów zaczęła lekko drżeć – wydawało jej się, że tym razem z zimna, lecz spowodowane to było także podnieceniem i stresem wynikającym z zaistnienia nowej, nieznanej sytuacji. Całe ich ciała się ścisnęły – uda przylgnęły do ud, krocza złączyły się, klatki piersiowe rozgniotły się na sobie... Twarze całowały się coraz namiętniej i coraz bardziej zapamiętale. Języki wysunęły się i baraszkowały ze sobą, by następnie zagłębić się wzajemnie w swoich ustach i obficie wymieniać się śliną. Dłonie Kazika łapczywie napawały się całym młodym ciałem siostry, rączki Sabiny zaś głaskały delikatnie plecy, szyję i włosy brata. Ich biodra zaczęły się lekko poruszać w przód i w tył, wciskając się w siebie jak najmocniej się dało. Kazik aż złapał partnerkę za pośladki, by jeszcze mocniej przyciągać jej krocze do swego. Niebawem doszły do tego ruchy w górę i w dół, powodujące ocieranie się o siebie czułych miejsc płciowych. Sabinka zaczęła cicho pojękiwać. Czuła na swojej szczelince twardą jak stal męskość Kazika i przytulała się do niej z całej siły. Pragnęła ją czuć jak najmocniej, na sobie, a nawet w sobie... Co to za dziwna myśl... Zarzuciła nogę na biodra brata, by móc jeszcze mocniej przycisnąć się do jego twardych majtek. We własnych czuła już niesamowity bajzel, który wydobywał się wciąż – i to coraz obficiej – z jej dziurki. Kazik ściskał mocno jej pośladek, a drugą ręką udo, które miała przerzucone przez jego bok. Całując się, patrzyli sobie w oczy. Wzrok obydwojga stawał się coraz bardziej rozmydlony i niewyraźny. Kazik postękiwał coraz częściej. W końcu pchnął stojącą na jednej nodze Sabinę tak, że ta padła na swoje łóżko. Leżała brzuszkiem do góry, a Kazik momentalnie znalazł się na niej. Ich krocza przyciągały się jak magnesy, nogi dziewczyny rozchyliły się więc zaraz szeroko, wpuszczając pomiędzy siebie twardość brata. Znów ścisnęli się klatkami piersiowymi oraz ustami. Sabina macała pośladki brata, a on napawał się skórą jej ud. Ocierali się coraz namiętniej, pojękując wciąż i stękając. Sabina nie mogła oderwać wzroku od twarzy brata, która co rusz wykrzywiała się w dziwnych grymasach, świadczących – jak mniemała – o tym, że chłopak przeżywa taką samą rozkosz, jak ona. Rozmydlone spojrzenie Kazika oraz myśl, że to właśnie ona – Sabina – doprowadziła go do takiego stanu, dawały jej wielką radość. Do tego to przesuwające się po jej majtkach krocze Kazika... Ochhh, jak jej było dobrze... Od jej cipki, po brzuszku rozchodziły się przyjemne dreszcze. Za każdym razem coraz mocniejsze i dochodzące do coraz dalszych miejsc. Po pępku, do piersi, do szyi. Mrowienie rozchodziło się już też po udach, potem także po łydkach... Zupełnie zatraciła się w tej chwili. W pewnym momencie Kazik zamarł, z całej siły ścisnął jej udo oraz bok, zacisnął powieki i zaryczał jak zwierz. Oparł głowę na jej ramieniu i przylgnął jeszcze mocniej klatą do jej piersi, rozsyłając te wspaniałe dreszcze od biustu w inne części ciała. Do tego niewyobrażalna rozkosz na twarzy brata, którą przed chwilą zobaczyła i której wizja utkwiła jej w pamięci – to wszystko spowodowało, że mrowienie rozchodzące się od krocza dotarło aż do jej twarzy, która wydała z siebie stłumiony jęk i odchyliła się mocno w tył. Rozkosz dotarła także do jej stóp, które aż się wygięły i zetknęły się ze skarpetkami Kazika. Dziewczyna zgniotła pośladki chłopaka i zupełnie zatraciła się w przyjemności. Zakręciło się jej aż w głowie... Teraz nic nie miało znaczenia – nawet gdyby do pokoju wszedł ojciec, nie przejęłaby się tym ani trochę. Że też świat może być taki piękny... W końcu mrowienie zaczęło ustępować, aż cała rozkosz rozpłynęła się. Sabinie pozostał tylko przyśpieszony oddech, przesiąknięte majtki oraz brat całujący ją teraz w ramię.
- Ty też to czułeś? – spytała zadyszana i zszokowana tym, co przeżyła.
- Taaak... - odparł z wyraźnym zadowoleniem, spoglądając na nią z zawadiackim uśmiechem.
- Wiedziałeś, że będzie nam tak dobrze? Ja nie miałam pojęcia, że można coś takiego przeżyć...
- Wiedziałem. Odkryłem to już jakiś czas temu. Masowałem się po kutasie ręką i robiło mi się dobrze...
- Widziałam raz... - wtrąciła Sabina, pesząc nieco brata.
- Zawsze wtedy wyobrażałem sobie ciebie na golasa – kontynuował. – Ale nie wiedziałem, że będzie aż tak wspaniale, kiedy przeżyję to ocierając się o ciebie... To było wiele razy lepsze, niż masowanie się samemu...
Obydwoje zdali sobie sprawę, że rozmawiają na dość krępujący temat, więc zamilkli. Kazik podniósł się i popatrzył na brzuch siostry, po czym potarł go ręką. Dziewczyna poczuła, że ma na nim jakąś lepką maź. Czyżby to wydzielina z jej majtek dostała się aż tam...? Podniosła głowę i nim spojrzała na swój brzuch, zerknęła na majtki Kazika, które – prawdopodobnie w wyniku intensywnego ocierania się o nią – zsunęły się nieco, i teraz wystawała z nich główka sztywnego jeszcze, ale powoli już więdnącego penisa. U jego wylotu nakumulowało się trochę specyficznej, białej cieczy. Takiej samej, jaka znajdowała się na brzuchu Sabiny – tak oceniła, kiedy spojrzała na własny brzuch. Czyli to Kazik wydzielił taką maź... - No tak, skoro jej się coś wydzielało spomiędzy nóg, to jemu też mogło. Kazik po chwili wtarł w jej skórę tę swoją wydzielinę, lecz Sabina poczuła nieodpartą chęć, aby posmakować tego białego płynu. Zbliżyła głowę do wystającego fiuta brata, spojrzała mu błagalnie w oczy i spytała wstydliwie:
- Mogę polizać...?
- No... Możesz... - odparł zaskoczony Kazik po chwili namysłu. Sabina zlizała kroplę nasienia z przyrodzenia swego brata i mlaskając połknęła, po czym wykrzywiła się.
- Słone, niedobre – stwierdziła.
- Nie wiem, nie próbowałem.
Padła na łóżko i wsłuchała się w przyśpieszone jeszcze bicie własnego serca. Kazik zszedł, pochylił się nad nią, pocałował jej szyję i rzekł, uśmiechając się czule:
- No, to przytuliliśmy się na dobranoc, to teraz możemy się kłaść.
- Ooo, taaak, spaaać... - przeciągnęła się dziewczyna.
Kazik zgasił światło i wskoczył do łóżka. Sabina czuła, że powinna się przebrać, a najlepiej też wykąpać. Zwłaszcza powinna zmienić te przesiąknięte majtki... Oczy jej się jednak zamykały i nie miała siły się podnieść. „Zaraz wstanę i się ogarnę” – myślała sobie. Nie zdążyła jednak, bo wciąż widząc ciało swego brata pod zamkniętymi powiekami, odpłynęła w krainę snu, w której działo się to samo, co przed chwilą tutaj – w realnym świecie...
Kazik z kolei, mimo alkoholu wciąż krążącego w jego żyłach, bardzo długo nie mógł zasnąć. Wciąż przypominał sobie różne momenty wieczornej „zabawy” z siostrą, co ponownie go nakręcało i leżąc w łóżku, musiał jeszcze dwa razy zaspokajać się własnoręcznie. Kiedy w końcu usnął, spał niespokojnie, a zbudził się wcześnie. Sabina jeszcze spała. Było jednak już widno i dostrzegł, że nie jest całkiem przykryta, a że wczorajszej nocy zapomniała ubrać piżamki do snu, jedna z jej piersi znajdowała się na wierzchu. Także jedna noga siostry wyłaniała się niemal w całości spod kołdry. Kazikowi znów zabuzowało w kroku i intensywnie wpatrując się w cycek siostry, zaczął masować się po prąciu. Wstał, podszedł do łóżka Sabiny i onanizował się zamaszyście, twarz trzymając centymetr od tej dojrzewającej piersi. Postanowił nawet unieść nieco kołdrę, by przyjrzeć się także drugiemu cyckowi, lecz nim to zrobił, ogarnęła go błogość i sperma wytrysnęła na prześcieradło Sabiny. Posprzątał po sobie i wrócił pod kołdrę.
W końcu Sabina się przebudziła, a Kazikowi, który wciąż się jej przyglądał i podziwiał te części jej ciała, które były widoczne (co pochłonęło go tak, że nawet nie pomyślał, aby przykryć siostrę żeby nie zmarzła), znów zesztywniał członek.
- Jejku, jak zimno... - ziewnęła dziewczyna, szybko naciągając kołdrę na swoją klatkę piersiową i chowając wystającą nogę.
Spojrzała na brata i zobaczyła, że ten już nie śpi i także się jej przygląda. Zaczęło jej świtać w głowie, jak zakończył się wczorajszy dzień. Zrobiło się jej głupio.
- Zapomniałam wczoraj ubrać piżamę... - powiedziała z zażenowaniem.
- Zmarzłaś?
- Cholernie.
Dziewczyna zaczęła szczękać zębami.
- Rozkryłaś się w nocy... Przepraszam, że cię nie nakryłem, ale twój cycuś wyglądał tak słodko... Nie mogłem sobie odmówić oglądania go...
Sabina zaczerwieniła się. Strasznie wstydziła się przed bratem tego, co wydarzyło się wczoraj, ale z drugiej strony pamiętała, że było to też cholernie miłe i przyjemne. Zresztą – czemu tylko ona miała się wstydzić? Przecież wszystko robili razem... Kto jak kto, ale Kazik, który przeżył to samo co ona, na pewno ją doskonale rozumie, a tak w ogóle, to przecież on był winny zaistnienia tej dziwnej sytuacji...
- Ogrzeję cię, chcesz? – spytał z uśmiechem.
- Jak? – zdziwiła się Sabina.
- Sobą – odparł, uśmiechając się jeszcze szerzej i wstając ze swego łóżka.
- Nie rób sobie kłopotu.
- Żaden kłopot.
Kazik był już koło jej łóżka i pogłaskał jej brzuch przez kołdrę. Sabina nie odzywała się, więc prosił dalej:
- No weź, w ramach przeprosin za to, że cię nie nakryłem. Muszę cię teraz za to ogrzać.
Dalej nic nie mówiła, ale spojrzeniem dała do zrozumienia, że się zgadza. Nie pożałowała decyzji, bo kiedy rozpalony Kazik wskoczył pod jej kołdrę i objął ją mocno, zrobiło się całkiem miło. Było znacznie cieplej, choć nie tylko to było miłe... Przycisnął ją mocno do swojej nagiej klaty, a ona wtuliła się weń czule. Oplótł ją nogami. Czuła na swoich nagich piersiątkach jego twardą klatkę. Kolejny raz zaczęli się delikatnie głaskać i pieścić. Z dziurki Sabiny znowu zaczął wydzielać się soczek. Biedne majtki... Kiedy krocza rodzeństwa zetknęły się, dziewczyna poczuła, że fiut jej brata tym razem też jest twardy – tak samo jak był wczoraj. Wargi ich zetknęły się i przez dobre pół godziny nasza parka pieściła się, lizała po twarzach i ocierała intymnymi miejscami. Kiedy Sabinka rozgrzała się już wystarczająco, Kazik rozkrył ją, by móc przyglądać się jej ciału – chodziło mu zwłaszcza o piersi, choć innym miejscom także poświęcał sporo uwagi. Sabina zauważyła, że strasznie interesują go także jej majtki, bo wciąż ich dotykał, czasami nawet zsuwał głowę na ich poziom i lizał ich materiał. Często próbował też włożyć pod nie rękę, czego jednak siostra skutecznie mu broniła, gdyż zwyczajnie wstydziła się bagienka, które jej się tam wytworzyło.
- Chciałbym ją w końcu zobaczyć... - wydyszał w końcu Kazik, kiedy Sabina znów zatrzymała jego dłoń, próbującą wślizgnąć się do jej majtek.
- Kogo?
- Twoją siuśkę... Siusieczkę... Cipcię... - mówił, patrząc jej w oczy rozmytym wzrokiem i lawirując dłonią w okolicy krocza siostry. – Zobaczyć i dotknąć...
Nagle wcisnął odrobinę palec wraz z materiałem majtek w norkę siostry. Wtedy poczuła ten wspaniały dreszczyk co wczoraj, rozchodzący się po jej brzuszku i nóżkach. Jęknęła słodko i uśmiechnęła się do brata, który teraz pocierał to miejsce palcami. Odwzajemnił uśmiech i widział, że niewiele mu już brakuje do przekonania siostry.
- Powinnaś mi dać popatrzeć i polizać się tam... Ty wczoraj widziałaś mój flecik, i polizałaś go też... Proszę...
- Ale ja tam mam tak mokro... - wyszeptała, jakby zdradzając bratu jakąś tajemnicę. – Trochę mi wstyd...
- Nie ma czego. Wyliżę ci co tam masz, chcesz? – naciskał natarczywie Kazik.
- No... Dobrze... - zgodziła się w końcu Sabina, która pomimo zawstydzenia wyobrażała sobie potężną rozkosz, jaką musiałoby przynieść pieszczenie gołej cipki, skoro nawet takie masowanie przez majtki było aż tak miłe...
Czuła, jak dłoń brata ląduje na jej pępku i powoli wędrując po brzuszku w dół, wślizguje się czubkami palców pod gumkę majteczek. Palce wciąż obniżały się, nieuchronnie zbliżając się do newralgicznego punktu. Sabina drgnęła i zamruczała słodko, nim jeszcze Kazik dotknął jej guziczka. Kiedy jeden z jego pieszczotliwych palców znalazł się „TAM”, miednica dziewczyny aż podskoczyła, a z jej ust dobył się urwany krzyk. Spojrzeli na siebie czule i Kazik dalej sunął dłonią w dół, coraz większą jej częścią pokrywając muszelkę siostrzyczki. Nagle z dołu doszedł ich brzęk tłuczonego szkła i zaraz potem donośny, agresywny krzyk ojca:
- Szkurwa mać!!! – zaryczał pan Zdzisiu. – Tyle wódki zmarnowane!
Kazik i Sabina nieco się zlękli, jednak uświadomiwszy sobie, że ojcu po prostu potłukła się jedna z wielu butelek, kontynuowali swoje zajęcie. Ojciec miał swoją rozrywkę, a oni swoją.
Cała dłoń Kazika zakryła już krocze Sabiny. Chłopak ścisnął je namiętnie, przyprawiając siostrę o pomruk zadowolenia. Cieszyło go niezmiernie, kiedy dziewczyna, w wyniku jego pieszczot, doznawała rozkoszy. Zgiął środkowy palec i naparł nim na nabrzmiałą dziurkę.
- Och, mój wspaniały...! – wyrwało się Sabinie.
- Do usług. Rzeczywiście masz tu niezłe bagienko...
- No mówiłam... - speszyła się znów Sabinka. – Przepraszam.
Kazik popatrzył na nią czule.
- Przecież nie masz za co przepraszać. Kocham twój soczek. Kocham twoją siusieczkę. Kocham ciebie...
Sabina pocałowała go w czubek nosa. Dłoń chłopaka zaczęła dalszą wędrówkę w dół. Nadgarstek zahaczył o gumkę majtek, w wyniku czego zsuwały się z bioder Sabiny wraz z ręką brata. Kazik uniósł tułów, by przyglądać się, jak na światło dzienne wyłania się to wspaniałe miejsce. Nie, żeby nigdy dotąd go nie widział, ale wcześniej nie miał sposobności, by przyjrzeć się cipce siostry dokładnie, a teraz miał zamiar zbadać ją w każdym calu. Najpierw zobaczył ciemniejszy punkcik w miejscu, gdzie zaczynało się zagłębienie. W miarę, jak majtki się obniżały, ukazywała mu się rozpalona dziurka, czerwona i nabrzmiała z podniecenia. W takim stanie to jeszcze jej nie widział. Do tego mógł podziwiać, jak wolno sączy się z niej kleista maź. Majtki znalazły się już na udach Sabiny i cała jej kobiecość była teraz do jego dyspozycji. Zaczął suwać po niej dłonią, rozsmarowując gęsty płyn. Siostra obdarzyła brata miłosnym uśmiechem i patrzyła nań maślanymi oczyma, kiedy dostarczał jej palcami nowych, nieznanych dotąd doznań. Obydwiema dłońmi masował pachwiny, wewnętrzną część ud w górnej ich części, oraz samą dziurkę. Rozwierał z namaszczeniem jej wargi sromowe, starając się zajrzeć jak najgłębiej się da do środka. Widział, jak jego kochanka podryguje przez to oraz pojękuje coraz namiętniej. Jego członek wyrywał się już z majtek i prosił o to, by zetknąć się w końcu z tą wspaniałą, różową krainą rozkoszy.
- Miałeś mnie tam polizać... - wysapała rozanielona Sabina.
- No... Miałem... - mówił Kazik, ale jakoś teraz, kiedy zobaczył cipkę siostry, nie za bardzo ciągnęło go, by ją wylizywać.
Nie, żeby mu się nie podobała – była śliczna i zachęcała wręcz do pieszczenia jej, do tego taka miła w dotyku... Ale chciał ją pieścić dłońmi, ocierać się o nią... Tylko, że nie językiem... Nie wydawało mu się to zbyt higieniczne. Skoro jednak jego kobieta tego pragnęła, to oczywiście zrobi to. Przecież obiecał. Przeniósł twarz nad krok Sabiny i do jego nozdrzy doszedł słony, niezbyt przyjemny zapach. Włożył głowę między rozchylone uda siostry i przejechał językiem wzdłuż szczelinki. Sabina z rozkoszy, pod wpływem impulsu, zacisnęła mocno uda na jego głowie. Liznął ją jeszcze raz, drugi i trzeci, a nawet wsunął w nią kawałek języka, jednak smak i zapach tej wydzieliny nie pozwolił mu zbyt długo zabawiać siostry w ten sposób. Zaczął sunąć językiem z powrotem w górę, po brzuszku dziewczyny, wylizując po drodze jej pępek, aż dobrnął do mięciutkich piersi ze sterczącymi, zesztywniałymi brodawkami. Przyssał się do jednej z nich, ręką dalej pieszcząc krocze Sabinki, żeby nie sprawić jej zawodu. Nic nie mówiła i nie domagała się dalszego lizania, za co Kazik był jej wdzięczny. W zamian bardzo namiętnie, acz z dużą delikatnością, ssał jej sutki oraz wykręcał je drugą dłonią. Jego krocze znajdowało się na wysokości uda dziewczyny, więc siłą rzeczy jego penis niebawem go dotknął. Kazik zsunął sobie wtedy majtki i zaczął się intensywnie ocierać fiutem o gładką skórę jej nogi. Dyszał przy tym i jęczał, podobnie jak jego siostra. Ta niebawem wplotła mu palce we włosy i zacisnęła mocno swoje nogi na jego dłoni, jęcząc cicho acz intensywnie.
- Jeju... Kaziu... Mój braciszek... Mój kochany... Kocham cięęę – pojękiwała.
Po chwili jej ciało rozluźniło się i padło bezwładnie w pościel, po czym Sabina chwyciła dłoń Kazika i odciągnęła ją od swojej norki.
- Już to przeżyłam – oznajmiła, sapiąc głośno. – Cholera, jakie to było... zajebiste! Dziękuję ci, że mi to pokazałeś i że mi to zrobiłeś. Normalnie uwielbiam takie zabawy z tobą...
Do Kazika nie za bardzo docierały słowa siostry, bo zaczynało mu się kręcić w głowie. Jego członek stykał się z tym wspaniałym, mięciutkim i różowiutkim udkiem Sabiny... W buzi miał jej nabrzmiałą pierś, a dłonią pieścił jej gorący tyłeczek... Do tego do jego uszu dochodził jej słodki głosik... Nagle zrobiło mu się w kroku bardzo ciepło i zakręciło się jeszcze mocniej w głowie. Po chwili odleciał, zacisnął powieki, wpił się paznokciami i zębami w to młode ciałko, które miał koło siebie i upajał się uczuciem, jak całe skumulowane w kroku gorąco rozpływa się leniwie, falami, po jego ciele. Zaraz przed oczami znów zamajaczył mu obraz nagiej Sabiny, którą ucałował w dekolt. Popatrzyli na siebie czule, pocałowali się namiętnie w usta, po czym Kazik podsunął się w górę – tak, że jego twarz znalazła się na poziomie twarzy Sabiny – i przytulili się mocno.
- Kocham cię, siostrzyczko. Zawsze będę cię kochał.
- Ja też ciebie kocham. Dziękuję ci.
- To ja tobie dziękuję.
- Zrobimy to jeszcze kiedyś? – spytała z nadzieją.
- Mam nadzieję, że niedługo. Może zaraz?
Roześmiali się, przykryli kołdrą i dalej pieścili swoje młode, niewyżyte ciała.
Od tamtego czasu Kazik z Sabiną zadowalali się nawzajem po kilka razy dziennie. Kiedy tylko nie mieli żadnych obowiązków, to spędzali razem nago w łóżku całe godziny na pieszczotach, ocierankach i czułych rozmówkach. Dotychczas mieli ciężkie życie, a teraz w końcu znaleźli sposób na pokonanie swojego stresu oraz uraczenie od życia niemałej przyjemności. Kazik wykazywał się nie lada pomysłowością w wymyślaniu sposobów na osiągnięcie orgazmu. Jednym z nich było, dla przykładu, wsuwanie członka pod majtki Sabiny w miejscu, gdzie wychodziła z nich noga dziewczyny, i pocieranie jedną stroną fiuta o jej pośladek, a drugą o materiał majtek do momentu, aż spuścił się pod ów materiał. Inną metodą było umieszczanie penisa pomiędzy nagimi pośladkami siostry, przyciskanie ich do niego z obydwu stron i poruszanie kroczem w górę i w dół aż do chwili osiągnięcia satysfakcji seksualnej, po której plecy Sabiny były zalane jego nasieniem. Kiedy – w wyniku dojrzewania Sabiny oraz ciągłego tarmoszenia i masowania jej piersi przez brata – cycki jej trochę urosły, Kazik zaczął pakować się penisem pomiędzy nie, by zadowolić się poprzez tak zwany „seks hiszpański”. Bywało też, że rozpalona Sabina siadała na kroczu leżącego na plecach brata i przyciskała mu swoją nabrzmiałą cipką prącie do brzucha, po czym zaczynała poruszać miednicą w przód i w tył, by poprzez tarcie ich czułych punktów zadowolić i jego, i siebie. Kiedy zaś Kazik dostrzegł, jak nogi jego siostry kobieco i delikatnie, a co za tym idzie – cholernie podniecająco, wyglądają w rajstopach, wciąż namawiał siostrę, by je na siebie zakładała podczas igraszek. Niestety – Sabina posiadała tylko jedną parę, która w wyniku nadmiernej eksploatacji, szybko się zużyła i zostały z nich tylko strzępki podartego nylonu, które Kazik jednak sobie zachował i używał ich do masturbacji, kiedy nie było przy nim siostry. Rodzeństwo jednak wciąż pragnęło siebie bardziej i bardziej, coraz częściej i coraz mocniej, chcieli czuć siebie nawzajem we wszystkich zakamarkach swoich ciał i ocieranki powoli przestawały im wystarczać. To, jak nietrudno się domyślić, skończyło się tak, iż w końcu w pełni skonsumowali swój związek poprzez pełnowartościową penetrację pochwy Sabiny przez penisa Kazika. Mianowicie, kiedy pewnego zimowego przedpołudnia nagi Kazik leżał na swojej równie nagiej siostrze, a jego członek znajdował się pomiędzy jej udami i pocierał zawzięcie jej łechtaczkę, dostarczając obydwojgu rodzeństwa niesamowitych przeżyć, dla nich jednak już niewystarczających, wciąż próbując jeszcze zwiększyć intensywność doznań, Kazik złapał swego fiuta i ręką jak najsilniej mógł przyciskał go do wspaniałej dziurki. Zawsze to w ręku więcej siły, niż w biodrach, więc chciał w ten sposób po prostu docisnąć się do siostry jeszcze mocniej. Jako, że Sabina akurat także próbowała dostarczyć sobie jeszcze więcej rozkoszy i rozchyliła właśnie uda najszerzej, jak się dało, to napierający na jej ciasną lecz nabrzmiałą cipkę penis wsunął się w nią kawałek, na co obydwoje zareagowali mimowolnym skurczem oraz krzykiem rozkoszy. Popatrzyli wtedy na siebie porozumiewawczo, unosząc do góry kąciki swoich ust, Kazik mrugnął okiem do siostry, po czym wysunął się z jej cipki, by naprzeć na nią ponownie, tym razem jeszcze mocniej i pod kątem prostym. Wsunął się jeszcze głębiej. Wykonał kilka takich ruchów, aż jego fiut dobił do końca gorącej, młodej, choć od tej chwili już nie dziewiczej pochwy i zaczęła się ostra jazda. Jako, że ojca nie było akurat w domu i nie musieli się pilnować, pokój rodzeństwa wypełniały donośne krzyki oraz skrzypienie łóżka. Fiut Kazika, dzięki sporej ilości śluzu wydobywającego się z cipki Sabiny oraz z niego samego, ślizgał się w niej jak po lodowisku, aż do momentu, gdy ciało Sabiny dopadło potężne uniesienie i dziewczyna oplotła brata nogami, przyciskając go z całej siły do siebie, by orgazmowymi skurczami mięśni pochwy, doprowadzić do szczytu również jego. W związku z tym, że doznania te przebiły kilkukrotnie te pochodzące z ocierania się o siebie, od tamtej pory rodzeństwo większość czasu zaczęło spędzać złączone ze sobą narządami.
I tak mijały upojne dni oraz noce, które łączyły się w całe miesiące. Upojne nie tylko dla Sabiny oraz Kazika, lecz również dla ich ojca, choć dla niego bywały „upojne” w innym sensie. Stało się w końcu tak, że przez swój nałóg pan Zdzisiu zmarł przedwcześnie, ku wielkiej rozpaczy swoich pociech. Kazik oraz Sabina zostali wtedy przygarnięci przez swoją daleką ciotkę. Daleka była dla nich tylko w sensie pokrewieństwa, bo jeśli chodzi o miejsce zamieszkania, to było ono całkiem bliskie – kobieta ta mieszkała w tej samej wsi. Stosunki między bratem a siostrą zostały wtedy mocno ograniczone z powodu ciasnego mieszkania ciotki oraz ciągłej jej w nim obecności, która uniemożliwiała kazirodcze „zabawy”. Kiedy jednak tylko się dało, rodzeństwo igrało ze sobą jak za dawnych czasów – to w nocy, kiedy ciocia spała, to udając się na odludne miejsca w wiosce i robiąc to pod gołym niebem. Kazik był już wtedy niemal pełnoletni, w związku z czym długo u cioci nie zabawił, gdyż od razu po skończeniu osiemnastki postanowił wyjechać do miasta w poszukiwaniu lepszego życia. Oczywiście po znalezieniu stałego źródła dochodu oraz przyzwoitego miejsca zamieszkania, zamierzał zabrać również szesnastoletnią Sabinę, na co ta oczekiwała z niecierpliwością. Wielkie było więc jej rozczarowanie, kiedy pewnego dnia Kazik powrócił na wioskę, zabrał siostrę nad pobliskie jezioro, nad którym kiedyś zdarzało im się uprawiać miłość, lecz tym razem wziął ją tam w innym celu, i przeprowadził z nią poważną i bardzo smutną rozmowę.
- Słuchaj, Sabina... - zaczął. – Nie denerwuj się tylko... Zmieniły się plany.
Dziewczynie rozszerzyły się oczy z zaciekawienia.
- Nie zabiorę cię teraz do miasta. Przepraszam...
- Ciągle nie możesz znaleźć pracy? – spytała rozczarowana. – Szkoda, bardzo już bym chciała z tobą zamieszkać... Cholernie za tobą tęsknie... I za twoim... fiutem – mówiła namiętnym głosem, spoglądając na krocze brata.
- Słuchaj, kochanie... Nie możemy tego ciągnąć. Jesteśmy rodzeństwem, to, co robiliśmy, było chore. Pewnie, że było nam wspaniale, ale nie możemy dłużej tak żyć. Poznałem pewną dziewczynę... Zakochałem się w niej. Mam zamiar wyprowadzić swoje życie na prostą dzięki niej. A pracę znalazłem, wynająłem też wczoraj mieszkanie, ale mam zamiar zamieszkać z moją dziewczyną. Przepraszam cię bardzo... - przerwał, gdyż Sabina, której od momentu, gdy Kazik zaczął mówić o jakiejś dziewczynie, zbierały się łzy w oczach, w tym momencie wybuchła płaczem.
- Nieee-e-e... Kaa-aaazik... - łkała, z trudem formułując słowa. – Po co ci dziewczyna? Mnie już nie kochasz?
- Oczywiście, że cię kocham, Sabinko... Ale teraz tylko tak, jak brat powinien kochać siostrę – tłumaczył łagodnie Kazik, głaszcząc nastolatkę po twarzy i ocierając spływającą jej po policzku łezkę. – Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz...
Sabina nic już nie mówiła, tylko zalewała się łzami, nie reagując na czułości brata, który przytulał ją, głaskał i przemawiał łagodnie. Cały jej świat runął do góry nogami...