Karty
29 września 2013
Szacowany czas lektury: 16 min
Dzwonek telefonu wyrwał mnie z letargu i wystraszył. Pomyślałam, że jedyne osoby, które mogą chcieć mnie teraz nękać to przedstawiciele sieci telefonicznej, w której się znajdowałam lub rodzice. Leniwie podniosłam się z kanapy i odszukałam źródła hałasu. Spojrzałam na wyświetlacz i mile zaskoczona, stwierdziłam, że dzwoni ON.
- Halo? - starałam się, by mój głos brzmiał naturalnie, a nawet z lekka obojętnie. ON było moim chłopakiem od dwóch miesięcy i właśnie mieliśmy spędzić praktycznie pierwszy weekend z dala od siebie, bez żadnych rozmów i wiadomości tekstowych. Czy coś się więc mogło stać, że zadzwonił? Serce biło mi tak szybko i chyba tak głośno, że mogło zagłuszyć jego słowa. Wzięłam więc głęboki wdech i czekałam, co padnie po drugiej stronie słuchawki.
- Cześć! Wiem, że mieliśmy do siebie nie dzwonić ani nie pisać, ale tak sobie pomyślałem, że... - był zestresowany, speszony i chyba niepewny co do tego, co zaraz zaproponuje. Wyobraziłam sobie jak siedzi na krześle i robiąc krzywe miny, przegarnia rękami swoje bujne blond włosy.
- Że? - spytałam zbyt szybko, chcąc go ponaglić
- Spotykam się dzisiaj z chłopakami i pomyślałem, że mogłabyś ich poznać.
- Sami faceci? - mój entuzjazm trochę opadł. Wiedziałam jak będzie wyglądał ich wieczór. Usiądą przed telewizorem i albo znajdą jakiś mecz piłki nożnej, kastę piwa i miskę chipsów, albo któryś z nich przyniesie PlayStation i do białego rana będą między sobą rywalizować. - Mogłabym się z wami zanudzić...
- Michał mówił, że wpadnie z Agnieszką...
- No dobrze, dobrze. - uśmiechnęłam się w duchu, bo prawdę powiedziawszy, chciałam tam być. – O której mam być?
- Za godzinę?
- Do zobaczenia! - wcisnęłam czerwoną słuchawkę, rzuciłam telefon na sofę i pognałam w kierunku szafy, by znaleźć coś odpowiedniego.
Kolejno wyrzucałam ciuchy na łóżko. Dżinsy, swetry, spódnice... Nie było nic odpowiedniego na pierwsze spotkanie z kumplami mojego faceta! Kiedy jednak górna półka została wypróżniona, dostrzegłam na niej leżącą szarą szmatkę. Sięgnęłam krzesło i wspięłam się, by zobaczyć co udało mi się tam przechować. I była! Idealna!
Mknęłam przez miasto ubrana w kusą, luźną, szarą tunikę ledwo sięgającą do połowy uda, w czarnych, niebotycznie wysokich szpilkach i z kopertówką w ręce. Chłodny wiatr rozwiewał misternie układane włosy, a w oczach szkliły się łzy.
- Cześć! - ON pocałował mnie w policzek i płynnie przyciągnął do siebie. - Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję.
W mieszkaniu było głośno. Tak jak się spodziewałam - w telewizji oglądali transmisję meczu piłki nożnej, a z laptopa puszczali głośną muzykę i nawzajem się przekrzykiwali. Całości dopełniało całkowite zadymienie pokoju przez dym z papierosów, które odpalali jeden od drugiego i woń rozlanego już alkoholu na stole. Poza NIM był ich jeszcze trzech i pośród nich tylko jedna, drobna dziewczyna o rudych włosach i miłym wyrazie twarzy.
- To jest Anka! - ON starał się przekrzyczeć swoich kumpli i zwrócić na nas uwagę. - To jest Michał, Agnieszka, Dawid i Maciej.
- Cześć - uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce na krześle, które przygotował mi mój mężczyzna.
- Napijesz się czegoś? - spytał
- Ja piję martini, więc jeśli masz ochotę, możesz się przyłączyć. – wtrąciła się Agnieszka i choć była tak niepozorna, wyciągnęła z paczki papierosa i szybko go zapaliła - Zostawmy im ich wysokoprocentowy alkohol. - puściła mi oczko.
- Niech będzie. - Odłożyłam kopertówkę na parapet i zaczęłam przeglądać listę utworów muzycznych, które przygotowali "na później".
- Nie jesteś w jego typie. - Agnieszka znów usiadła obok i prosto z mostu uraczyła mnie tym tekstem.
- Nie? - spytałam.
- Nie. Zawsze przyprowadzał inne dziewczyny.
- Inne? - spytałam, ale Agnieszka tylko się uśmiechnęła, pokiwała głową i nim udzieliła mi odpowiedzi, Dawid wstał ze swojego miejsca i głośno oznajmił, że nie będzie oglądał tego żenującego meczu.
- W takim razie co proponujesz? - spytała Aga.
- Możemy zagrać w pokera. - wyciągnął z tylnej kieszeni swoich spodni talię kart. Dopiero wtedy zauważyłam, że jego tyłek jest - niestety - cudownie zgrabny.
Dawid był szczupłym, wysokim brunetem o kocich oczach i nieziemsko długich palcach u dłoni, które teraz zgrabnie tasowały talię kart. Ubrany był w zwykłe dżinsy, biały t-shirt i koszulę w kratę. Miał piękny uśmiech, który minimalnie zdradzał jego pozorny brak pewności siebie.
- Odpada. - Pierwszy raz odezwałam się na głos. - To znaczy... Jeśli macie ochotę, to proszę bardzo, ale ja niestety nie umiem grać w pokera.
Gdyby nie obecność mojego faceta, to z pewnością chociaż próbowałabym poflirtować z Dawidem...
- Nie, nie. To musi być gra, którą wszyscy mają opanowaną. - Michał natychmiast przejął inicjatywę.
- To może po prostu zagrajmy w oczko! - Aga wyjęła butelkę z ręki Macieja. - Zasady będą proste. Ustalamy stawkę. Wybieramy bank, bank losuje gracza. Proponuję zacząć od dziesięciu złotych. Stawka na każdą kieszeń. - Wyszczerzyła się, co praktycznie równało się tym, że reszta nie ma nic do powiedzenia. Czy zawsze była taka władcza?
Wszyscy gorączkowo zaczęli szukać drobnych pieniędzy, a przygotowana dziewczyna Michała, przygotowała dla nas miejsce na podłodze i zadbała, by nikt nie zaczynał gry z pustą szklanką.
Zabawy i emocji było więcej, niż mogłoby się wydawać przy tak sucharskiej grze jak oczko. Alkoholu wciąż ubywało, za to kupka pieniędzy na stole wciąż rosła, tak samo jak nasze dobre samopoczucie.
- Nie no! Oszukujesz Michał! - oburzony Maciej wstał, kiedy Michał zgarnął ze stołu jego ostatnią dwójkę. - Nie gram już. Jestem spłukany! - chłopak podniósł ręce w geście obronnym i podniósł się by przynieść dla siebie kolejną butelkę piwa.
- To ja mam propozycję! - uśmiechnęłam się, bo sam pomysł był idiotyczny i nie sądziłam, że ktoś się na to zgodzi, ale alkohol, który krążył po moim organizmie, podpowiadał że powinnam iść na całość i nie dać się poznać tego wieczoru jako sztywniara.
- W sumie wygrałem ponad dwie dychy, więc możemy skończyć. - Mój chłopak oparł się o szafkę i przeciągnął leniwie.
- Skończyć to może nie do końca... - policzki mi poczerwieniały - Ale zmienić zasady? Chodzi o to, że nadal możemy grać w oczko, tylko że zamiast pieniędzy, obierzemy inną, większą stawkę.
- A co może być większą stawka od pieniędzy? - spytała Agnieszka
- Ubrania? - wypaliłam.
- Chcesz grać w rozbierane oczko? - oczy wszystkich ludzi zgromadzonych w pomieszczeniu wpatrzone były teraz w moją buraczkową twarz. - Dobrze zrozumieliśmy? - Dawid pokręcił z niedowierzaniem głową, a ja kiwnęłam potakująco.
- Rozlosujemy bank, a bank za pomocą butelki, tak jak do tej pory wylosuje sobie osobę, która będzie pobierała karty. Zasady takie same. Ten, kto ma większą ilość oczek i nie przekracza ona dwudziestu jeden, wygrywa i wybiera fant, jaki ma z siebie zdjąć ta druga osoba.
- Chyba załapałam... A jeśli ubrania się komuś skończą?
- To wtedy możemy przejść na zadania? - bardziej spytałam, niż stwierdziłam.
- Mi pasuje, ale za nim zaczniemy, może napijmy się jeszcze po jednym drinku. Na odwagę.
Pierwszym bankiem był Maciej. Chuchnął na butelkę i zakręcił, mając nadzieję na wylosowanie Agi lub mnie, ale pech chciał, że trafił na Michała.
- Mam osiemnaście. - oznajmił Michał, który trzymał już w ręku karty.
- Dwadzieścia. - Maciejowi wyraźnie spadł kamień z serca. - Bluza. - oznajmił krótko i oddał butelkę we władanie Michała, któremu udało się wylosować Agnieszkę. Ku jego rozpaczy, Agnieszka wyciągnęła idealną liczbę oczek, co poskutkowało wygraniem i pozbawiła Michała kolejnej części garderoby, którą była koszulka.
- Oszukujecie! - warknął, ale grzecznie zdjął ciuch i rzucił za siebie.
Agnieszka wylosowała mojego faceta, później on Dawida, a ten... Butelka zatrzymała się na mnie. Spojrzał na mnie, delikatnie wygiął usta w półuśmiechu i wziął do ręki talię kart.
- Daj jeszcze jedną. - uśmiechnęłam się, kiedy w moich rękach suma oczek równa była zaledwie dwanaście. Wypadało wygrać, choć miałam wrażenie, że nie przeszkadzałoby mi, gdyby wynik nie był dla mnie pomyślny. - Jeszcze jedną. - Teraz trzymałam dwadzieścia oczek i zastanawiałam się co wyciągnie chłopak. Kiedy w jego ręku były tylko dwie karty, serce podeszło mi do gardła.
- Dwa asy. - pokiwał głową, udając że jest mu przykro. - Znaj moją dobroć i pozwolę Ci zostać w głównym opakowaniu. Możesz pozbyć się za to stanika.
Gimnastykowałam się przez chwilę, by nie odsłaniając zbyt dużo, ściągnąć cielisto-czarny koronkowy stanik i rzucić za siebie. Panowie przez chwilę wpatrywali się we mnie, ale gdy tylko zakręciłam butelką, pozornie zainteresowanie spadło.
- Kochanie chyba musisz ściągnąć teraz majteczki... - Michał spojrzał pobłażliwe na Agnieszkę, której policzki były już dość purpurowe.
- Może jednak wyjdziemy, co? Już wystarczy... - dziewczyna chyba zrozumiała, że gra toczy się na serio.
- Dalej Aga! - Maciej zaczął ją dopingować.
- Aga, Aga, Aga...! - wszyscy zaczęli skandować jej imię, na co dziewczyna zerwała się z podłogi i nerwowo zaczęła zbierać wszystkie swoje stracone rzeczy.
- To ja pójdę na chwilę do kuchni... - zmyłam się z pokoju tak szybko jak było to możliwe. Atmosfera zrobiła się tam tak gęsta, że trudno było oddychać. A może to po prostu adrenalina, alkohol i dym papierosów? Nie wiedziałam, ale jednego byłam pewna. To był fajny wieczór, ale z pewnością nie powtórzy się zbyt szybko.
Wspięłam się na palce, by z górnej półki ściągnąć ulubiony kubek mojego chłopaka. Poczułam czyjąś rękę na swojej talii i mając nadzieję, że przyszedł właśnie on - mój luby. Obróciłam się, mając zamiar złożyć na jego ustach pocałunek, ale doznałam szoku.
- Przestraszyłem cię. - Dawid speszył się i natychmiast oddalił się pod okno.
- Myślałam, że to Maks.
- Maks rozmawia jeszcze z Michałem. Tamci się zbierają. A ja wam jeszcze pomarudzę, bo kolejny nocny mam za godzinę...
Dawid nie pojechał nocnym za godzinę, ani nawet za dwie. To, co zdarzyło się po wyjściu części gości, przeszło moje najśmielsze oczekiwania i sprawiło, że Dawid wyszedł dopiero na pierwszy dzienny tramwaj...
Wróciliśmy do salonu, chciałam pozbierać swoje rzeczy i uzupełnić garderobę o stanik i majtki.
- Zostali najwytrwalsi, co? - kumpel mojego chłopaka po raz kolejny wypełnił szklankę alkoholem.
- Co masz na myśli? - spytałam
- Dokończmy. I tak nie mamy co robić. - Maks natychmiast podchwycił pomysł.
- No co wy! - teraz ja zaczęłam pękać. Dotarło do mnie, że jedyną rzeczą jaką na sobie jeszcze mam jest bluza, a pod nią nie mam już kompletnie nic. Zero. Jeśli przegram - będę kompletnie naga, przed zupełnie obcym mężczyzną i chłopakiem, z którym byłam dopiero kilka tygodni i nie czułam się jeszcze w pełni swobodnie.
- I tak nie będziemy jutro pamiętać. - Dawid puścił mi oczko. - Nie pamiętam, kiedy wlałem w siebie takie ilości alkoholu w ostatnim czasie...
- Nie wyglądasz...
W końcu dałam się przekonać. Przy pierwszej kolejce, Maks wylosował Dawida, przegrał i został jedynie w bokserkach. Między mną a moim facetem szanse były wyrównane. Mieliśmy po jednej rzeczy, zaś Dawid oprócz bokserek, miał jeszcze spodnie. W następnej rundzie zostałam bez niczego. Moja bluza bezwładnie opadła na oparciu kanapy. Starałam się usiąść tak, by zakryć wszystkie intymne części ciała i dalej, do samego końca dopingować chłopaków. Obserwując uważnie obu panów, najpierw u Maksa, a chwilę później i u Dawida, zaobserwowałam wypukłości w ich bokserkach.
- Graj z nami dalej... - Dawid nieśmiało zaproponował
- Dalej? Nie mam na sobie już nic, co mogłabym ściągnąć. - Zaśmiałam się ironicznie i jeszcze ciaśniej oplotłam się rękami.
- Możemy grać na zadania, skoro fanty się skończyły...
- Ale musisz pozbyć się tego co ci jeszcze zostało. - oznajmiłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Aż tak cię interesuje to, co tam mam? - Dawid uśmiechnął się zawadiacko, ale ani drgnął. - To będzie dla ciebie pierwsze zadanie...
- Dawid ma rację. Tak będzie sprawiedliwie.
- No i przynajmniej znasz swoje pierwsze zadanie...
- Dobra! - podniosłam ręce w geście obronnym i podałam butelkę Dawidowi.
Ku mojej uldze, wylosował Maksa i ostatecznie pokonał go w ilości oczek, więc to do niego należało pierwsze zadanie.
- Pocałuj ją. - chłopak oznajmił naturalnie i już ustawił butelkę przy Maksie, kiedy ten przysunął się by złożyć na moich ustach pocałunek. Lubiłam jego usta, ale tym razem moja uwaga skupiła się na tym, co działo się w bokserkach Dawida. Ich zawartość zmieniała objętość, a sam zainteresowany nie próbował nawet maskować tego w żaden sposób. Po prostu się przyglądał z zainteresowaniem.
Przy następnej rundzie Maks dosłownie zmiażdżył mnie swoją wygraną i ku mojemu zaskoczeniu nie poprosił bym zajęła się nim, tylko to właśnie on rozkazał dokumentne rozebranie swojego kumpla. Dawid stanął na baczność i obaj poprosili bym, została na kolanach. Zdecydowanie chwyciłam za materiał i pociągnęłam w dół, uwalniając tego jego sporego i sztywnego członka, z którym teraz dosłownie stanęłam "oko w oko". Chłopak poruszył się i musnął czubkiem penisa o mój policzek, zostawiając na nim delikatny, wilgotny ślad. Uniosłam oburzony wzrok w górę, ale jego mina całkowicie odebrała mi mowę.
- Kręcisz, malutka - oznajmił i jak gdyby nic się nie stało, ponownie zajął miejsce na podłodze.
Mimo, że kolejna runda należała do mnie, to i tak nie wystarczyło to by wygrać. Przedobrzyłam z ilością oczek i Maks, który miał być moją potencjalną ofiarą, nagle stał się moim pogromcą. Byłam przekonana, że padnie polecenie "wymasuj mnie", "dotknij swoich piersi", "pocałuj mnie"...
- Zrób sobie dobrze...
- Słucham? - zdziwiłam się szczerze tym co usłyszałam, ale chłopak zdawał się nie słyszeć mojego zdziwienia. Podłożył mi poduszkę pod plecy i popchnął. Znalazłam się w pozycji leżącej z rozkraczonymi nogami. Obaj patrzyli na mnie i jakby niepostrzeżenie masowali swoje członki. Nie próbując się z nimi więc droczyć, oblizałam paluszek i wolno, wodząc dłonią po całym ciele, dotarłam "tam". Cipka była ciepła i czego nigdy wcześniej bym się nie spodziewała - ociekająca sokami. Wsunęłam paluszek delikatnie i wykonałam kilka okrężnych ruchów, powodując wygięcie się ciała w półłuku. Drugą dłoń przyłożyłam do piersi i zajęłam się sterczącymi sutkami.
- Wystarczy. - Maks kilka minut później przerwał moją zabawę.
Nie wiem jak oni to robili, ale za każdym razem, kiedy tylko zostałam wylosowana, przegrywałam i zmuszana byłam do wykonywania ich zadań.
- Chcę cię pocałować. - Dawid nawet nie proponował ani nie pytał o pozwolenie. Każde zwycięstwo oznaczało teraz dla niego nagrodę. Myślałam, że to będzie krótki pocałunek, ale on popchnął mnie ponownie na poduszkę i przygniótł mnie swoim ciężarem. Jego członek wbił mi się w udo, a prawa ręka wylądowała na udzie i swobodnie się po nim poruszałam. W tym momencie zaczęły walczyć we mnie dwie osoby. Jedna mówiła, że przecież chciałam tego przez cały wieczór, wręcz się domagałam, a druga uparcie przypominała, że w pomieszczeniu znajduje się chłopak, którego kocham i na to patrzy, co może doprowadzić do zrujnowania związku. Ostatkiem sił chciałam odepchnąć chwilowego kochanka, ale napotkałam na jego opór.
- Przecież tego chcesz. - szepnął mi do ucha i wrócił do poprzedniego zajęcia. Przesunął się tak, że jego kolano znalazło się między moimi nogami i delikatnie przyciskał je do cipki. Mruknęłam cicho i mocniej objęłam jego plecy, zostawiając na nich odciski paznokci. Obok usłyszałam szuranie, co znaczyło, że Maks się poruszył. Wyswobodziłam twarz, Dawid przesunął się teraz z pocałunkami na szyję, czym wywołał jeszcze większą falę dreszczy i przyjemnych łaskotek, a mój chłopak nie wypowiadając żadnego słowa, pochylił się i zajął poprzednie "miejsce kolegi". Jego usta były równie delikatne jak Dawida. Po omacku ujął moją dłoń i umiejscowił ją na swoim penisie. Ścisnęłam go czule, a chłopak reagując na to, natychmiast zaczął miarowo poruszać biodrami, nie przerywając pocałunku. Jego kumpel w tym czasie zsuwał się co raz niżej i niżej. Przygryzał i ssał sutki, wodził opuszkami palców po plecach i udach, a kiedy docierał do cipki, nie mogłam wytrzymać z podniecenia i wyginając się w jeszcze większym półłuku niż do tej pory, domagałam się seksu.
Maks zmienił pozycję, ukląkł okrakiem nad moją głową i wsunął penis w moje usta, zmuszając mnie tym samym do zrobienia loda. Odsunęłam skórkę z czubka i podrażniłam językiem. Chłopak nie był jednak cierpliwy i wepchnął mi penis po samo gardło, wydając przy tym z siebie głuchy jęk. Chwycił moją głowę w obie ręce, nie pozwalając jej się poruszyć.
Dawid ostatni raz ucałował moje podbrzusze, po czym złożył pierwszy pocałunek na cipce. Całował ją, delikatnie przygryzał, pieścił. Wsuwał i wysuwał język. Obracał nim, raz poruszał szybciej, raz wolniej, doprowadzając mnie tym samym do szału. Czasami zdarzyło mi się też ją zassać, co mimo trzymanego w ustach penisa, powodowało u mnie głośny jęk rozkoszy i nową falę soków.
Po chwili panowie zamienili się miejscami i teraz penis Dawida znajdował się w moich ustach, a Maks zajmował się cipką. Ten nie był już tak zaaferowany całą zabawą "na dole" i sprawiał mi nieco mniej przyjemności co jego poprzednik. Dawid z kolei dość intensywnie wprowadzał członka po samo gardło i wyciągał, nie zmieniając częstotliwości i siły z jaką to robił. Nie było litości. Obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i nadal "zmuszał" do pieszczot ustami, ale wykorzystał swoją pozycję do cna i pochylił się, by jeszcze przez chwilę podrażnić sutki.
Bez uprzedzenia, Maks jeszcze bardziej rozłożył moje nogi i wsunął się jednym, płynnym i głębokim ruchem. Wyswobodziłam usta od Dawidowego penisa, ale nie chcąc pozbawić go przyjemności, zajęłam się jego jądrami. Miał ogromne łaskotki, ale nie protestował.
- Zamieńmy się - zaproponował, dość stanowczo Dawid. Przez twarz Maksa przemknął grymas, ale nie protestował zbytnio. Jego kolega oparł się o chłodną ścianę i wyciągnął rękę, dając mi tym samym do zrozumienia, że chce pozycji siedzącej. Świat seksu był dla mnie dopiero początkiem, więc chętnie przyjęłam nową pozycję.
Powoli "wchłonęłam" w siebie penis Dawida i początkowo obejmując go za szyję, delikatnie poruszałam biodrami w górę i w dół. Uczucie było nieziemskie, więc chcąc przekonać się, czy mogę wziąć jeszcze więcej, przeniosłam ręce na podłogę i wygięłam ciało w łuk, nie przerywając rytmicznych ruchów. Partner wykorzystał sytuację i po raz kolejny zaczął pieścić moje sutki ssąc i gryząc. Opuszkami palców wodził po plecach, dodatkowo powodując kolejną falę przyjemnych dreszczy. Maks w tym czasie ukląkł i zamknął mi usta pocałunkiem, jednocześnie samotnie zabawiając się swoim członkiem.
- Zaraz dojdę - westchnął Dawid i pchnął mnie w tył, po czym szybko wychodząc z mojej mokrej cipki, trysnął gorącym strumieniem na moje piersi i twarz. Uśmiechnął się z satysfakcją i ustąpił miejsca koledze. Maks posunął mnie gwałtownie kilka razy i nie przedłużając, również z satysfakcją wytrysnął na moje nagie ciało. Splótł nasze dłonie, a głowę wtulił w moją szyję.
Kilka minut później, gdy udało nam się wyrównać oddechy i lekko otrząsnąć z tego, co się wydarzyło, zgodnie przyznaliśmy, że to był nasz "pierwszy raz". Nie powiedzieliśmy jednak czy ostatni.
Dawid ubrał się szybko i nie chcąc zbyt długo rozwodzić się nad owym wydarzeniem, skierował się w stronę drzwi. Maks kompletował swoją garderobę, więc ja odprowadziłam jego kumpla do drzwi. Uchylił już drzwi i miał wyjść, ale obrócił się jeszcze, schylił do mojej twarzy i na ucho szepnął:
- Zadzwonię. - Po czym musnął ustami mój policzek i zniknął, zostawiając mnie w osłupieniu.