Gorący prysznic, zimny prysznic
17 października 2012
Szacowany czas lektury: 6 min
Przychodzimy na saunę. Późny wrześniowy wieczór podczas aktywnego wypoczynku w górach. Chwila odpoczynku i oddechu dla zmęczonych nóg i ramion. Hotel oferuje ustronny "punkt spa", gdzie można się wygrzać, zamówić masaż, jakieś maseczki zabiegi a nawet popływać na malutkim basenie. Pływanie nas nie interesuje, wskakujemy do "bąbelków" by trochę się rozgrzać i zrelaksować. Mimo, że recepcjonistka hotelu informowała nas o innych gościach, którzy rezerwowali sobie miejsce na saunie, nikogo nie ma. Zażywamy też masażu biczami wodnymi i innych atrakcji. Słodki czas relaksu i trochę wygłupów. Po sesji w chłodnej wodzie wracamy do ciepłego jacuzzi. Po chwili przychodzi gość. Na oko mniej więcej 40-letni mężczyzna, z lekko zaokrąglonym brzuchem, ale wciąż w nie najgorszej formie. Uśmiecha się witając się z nami. Krótko ostrzyżone włosy ma jednak przyprószone siwizną. Wiem, wyczuwam to, że jej się spodobał.
Cóż, facet wskoczył do tego małego basenu i zaczął pływać. Ona zbliża się do mnie. Całuje się ze mną przez chwilę a potem idzie ponownie pod bicze wodne. Idąc kołysze biodrami. Widzę jak kokietuje. Bestia jedna. Sznurowane bikini zakrywa niewiele, jak to bikini. Przeznaczone raczej do opalania się i wylegiwania na leżaku niż do pływania. Tym śmieszniej ona wygląda gdy po chwili także wskakuje do basenu. Szybko jednak wraca. Woda za zimna, łydki bolą, ramiona zmęczone. Opiera się o mnie plecami i domaga masażu. Odgarniam jej mokre włosy i masuje. Woda chlapie między nami aż po oczy. Po chwili przychodzi gość. Siada na przeciwko nas. Nie przejmując się nim dalej rozluźniam jej ramiona i barki. Nikt z nas się nie odzywał. Dopiero po jakimś czasie on podejmuje jakiś temat.
- Podróż poślubna? - pyta.
Nie skąd. Jesteśmy już jakiś czas po ślubie, dość długo się znamy. Można powiedzieć jak łyse konie. On nieco zdziwiony naszą zażyłością i bliskością chwali dobre relacje. Ona opiera się o mnie, kładzie głowę na moim ramieniu. Góra jej bikini jest ponad chwiejną linią bulgoczącej wody. Sam też opowiada trochę o sobie. Wdaje się w szczegóły własnego życia, płynie przez tematy własnych związków podbojów i relacji. Chwali moją młodą i ładną żonę. Wszystko to w dość krótkim czasie, na tyle byśmy się nie znudzili. W tym czasie wciąż patrzy na nią. Nieco jakby spięty, siedzi sztywno. Potem stwierdza, że jest już późno i musi już iść. Gdy po chwili wstaje, w jego slipach wciąż odznacza się jego napięte przyrodzenie.
My też wstajemy i wychodzimy.
Ona idzie przodem, przed nami zbliża się pierwsza do wejścia do szatni. Ja idę za nią a on jeszcze zabiera swoje rzeczy. Ona rozwiązuje z tyłu górę od swojego bikini i znika w przejściu. Wchodząc tuż za nią zauważam jeszcze jego spojrzenie na jej smukłe plecy.
Ona kieruje się do męskiej przebieralni. Odwraca się do mnie, jej nagie sutki sterczą stwardniałe. Słysząc jego kroki zaciąga mnie do kabiny prysznicowej. Zasuwamy zasłonkę. Ona zatyka mi usta. Śmieje się po cichu. Słyszymy jego kroki w sąsiedniej kabinie. Wilgotne kłap kłap kłap a potem szarpnięcie zasłonki. Puszcza wodę. Nie widzi nas przez przepierzenie.
- Uh... gorąca ta twoja żonka - zagaja przekrzykując szum wody. W szczelnie poniżej przegrody prysznicowej pojawia się piana ściekająca z kawałka jego widocznej stopy.
Ona odkrywa moje usta.
- Oj tak, nawet nie wiesz jak bardzo - zanim się roześmieję ponownie zakrywa mi usta.
- Widać to po niej, rasowa suczka, coś o tym wiem - stopa znika
- Ciekawe, bo z wyglądu całkiem niewinna - odpowiadam gdy tylko ona puszcza moje usta
- Wierz mi, niezłe z niej ziółko - potem słychać prychnięcie wodą.
Patrzę na nią pytająco. Ta uśmiecha się tylko zadziornie i ściąga mi slipy. Dobiera się ręką do mojej pałki. Potem kuca i bierze ją do ust. Tym samym odzyskuję możliwość mówienia.
- No czasem pokazuje pazur - odpowiadam tamtemu – na przykład gdy zdejmuje bikini wchodząc do przebieralni.
- I nie tylko - odpowiada - nie tylko. Wie jak skusić faceta. Szczęściarz z ciebie.
Chcę zadać jej jakieś pytanie, ale nie mogę. Ona za to puszcza do mnie oko kontynuując pieszczoty mojego członka.
- Hehe, jak bym miał taką kobietę, to bym jej z łózka nie wyganiał - on mówi dalej.
- Aaaach jaka gorąca - gada wciąż puszczając nagle silny strumień wody.
Nie odpowiadam nic, jestem już w siódmym niebie. Po plecach przechodzą mi ciarki w lędźwiach się gotuje. Ona wyjmuje mojego penisa z ust i kończy szybko zabawę ręką. Chyba musiałem coś jęknąć bo "kolega" zza ścianki pyta się
- Co? Nie słyszę.
Nie odpowiadam.
Nagle ona wstaje. Strumień wody zmywa z niej ślady mojej spermy. Patrzy mi chwile w oczy i wymyka się przez kotarę. Widzę tylko jak natychmiast zakręca do kabiny obok.
Nie widzi jej przez chwilę, jego kawałek stopy skierowany palcami do ściany. Potem jej stopa zatrzymuje się za nim.
- Co jest? - wzdryga się zupełnie zaskoczony facet.
Stopy się obracają się, palcami do siebie.
- Ja pierdziele... - zszokowany "kolega" chwile nie może odnaleźć się w zaistniałej sytuacji.
Stopy poruszają się znowu. Jego cofają pod samą ścianę, jej przysuwają blisko niego.
- Chyba mnie nie wygonisz - słyszę jej głos.
Stopy zbliżają się bardzo do siebie a szum wody zagłusza to co robią. Słyszę kilka mokrych klaśnięć. Poczułem ukłucie tego specyficznego podniecenia. Drżenie rąk i nogi trochę jak z waty.
Klęka przed nim.
Gdy szum wody nieco maleje, słyszę jego pojękiwania.
Stoję w swojej kabinie, wahając się co zrobić. Wyjść do szatni? Zostawić ich tu samych. Czy zajrzeć do nich? Czuję się jak w gorączce. Jakbym był na saunie, mimo że woda jest chłodna.
Wyjść czy zajrzeć?
Jej stopy pojawiają się w szczelinie pod przegrodą. Widać jej słodkie paluszki. Takie zgrabne, seksowne. Czerwony lakier przykuwał uwagę.
Nagle tuż za nimi pojawiają się owłosione męskie stopy. Stanęły trochę po bokach a przegroda się lekko wygięła. Musiał ją mocno przycisnąć.
Iść czy nie iść?
Zaczęło się od cichego jęknięcia. Ledwo przebiło się przez szum wody. Usłyszałem też ocieranie się o przegrodę. Potem jego stopy cofają się poza zasięg widoku. Co on robi? Odpowiedź przychodzi szybko. Przegroda nagle zadrżała. Wygięła się w łuk i zatrzeszczała. Towarzyszyły temu dwa jęknięcia. Potem drugi raz. I trzeci.
A następnie ostry i szybki łomot!
Ależ on ją pieprzy! Przegroda lata w przód i w tył trzeszcząc jakby miała się rozlecieć.
Nie mam siły nic zrobić. Nie mogę się ruszyć. Za tą cienką ścinką on rucha moją żonę.
Słyszę jak jego lędźwie obijają się o jej wypięty mokry tyłek. Klask-klask klask-klask. I tak dalej.
Nie wiem ile to trwało, straciłem rachubę. Nagle się urywa. Robi się cicho, tylko woda szumi. Stopy zniknęły.
Klap klap klap. On wychodzi.
Po chwili ona wkrada się przez zasłonkę do mnie.
- Ależ mam na ciebie ochotę – szepcze.