Delegacja - Praca (I)
15 kwietnia 2022
Delegacja
Szacowany czas lektury: 5 min
Po powrocie z delegacji w pracy szybko mijał czas. Wiele zaległych spraw zapełniało całkowicie każdy dzień. Zapewne tak samo było u Beaty. Przez cały tydzień nie spotkaliśmy się na korytarzu ani razu. Jakbyś w ogóle nie pracowała… No, a ja też nie miałem czasu szczególnie Cię szukać… Ale po tygodniu, kiedy już uporałem się z bieżącymi i zaległymi sprawami, przypomniały mi się upojne chwile razem spędzone…
- Hej! Co słychać? – zadzwoniłem – Czy pamiętasz o obietnicy?
- Cześć! Pamiętam… Ale wiesz… Nie dam rady teraz… W pracy urwanie głowy… W domu też…
- Ale wiesz, że masz miesiąc na uregulowanie naszych spraw…
- Tak, wiem… Ale w przyszłym tygodniu na urlop idzie Dorota i musi przekazać mi swoje pilne sprawy… Mam ją zastępować…
- To Twoja koleżanka z pokoju, tak?
- Tak…
- To świetnie! To na pewno znajdziesz dla mnie chwilkę w przyszłym tygodniu…
- No nie wiem…
- To się postaraj! Cześć!
Kolejne dni mijały dość wolno. Zaczynało mi brakować widoku Twojego ciała, Twoich pieszczot… Na szczęście od czasu do czasu mogłem napawać się widokiem Twojego ciała na zdjęciach w komórce. To nie to samo, ale zawsze. Ale postanowiłem zadziałać kiedy będziesz sama w pokoju…
Gdy nadszedł już upragniony urlop Doroty, odczekałem jeszcze poniedziałek, kiedy to piętrzą się różne sprawy i we wtorek postanowiłem złożyć Ci wizytę… Byłaś lekko zaskoczona, gdy wszedłem do Twojego pokoju. Siedziałaś za biurkiem pochłonięta pracą. Podszedłem do Ciebie i nachyliłem się by Cię pocałować. Odsunęłaś głowę…
- Co ty?! Jeszcze ktoś nas zobaczy!
- Już nie! – podszedłem do drzwi i przekręciłem klucz tkwiący od środka w zamku.
- A jak ktoś się będzie dobijał? – spojrzałaś lekko przestraszona…
- Przecież mogłaś gdzieś wyjść… – podszedłem do Ciebie. Nachyliłem się znów, ale uciekłaś z ustami. Pocałowałem Cię w policzek. Bez reakcji… Ani nie zaprzeczyłaś, ani nie wyraziłaś jakiegoś większego zainteresowania…
- Ale rozumiem, że to w ramach zapłaty… – wyszeptałaś.
- Tak, tak… Bardzo Cię pragnę! Nie mogłem się już doczekać… Chcę znów Cię pieścić… Całować Twoją muszelkę… Chcę czuć Twoje pieszczoty… Twój dotyk… Twoje pożądanie… – szeptałem Ci do ucha. Całowałem Twoją szyję, włosy, kark… Powoli poddawałaś się moim pieszczotom… Powoli, za to wyraźnie, nadstawiałaś mi miejsca na szyji do pieszczenia… Rozluźniałaś się… Było Ci dobrze… Moje ręce pieściły Twój kark, ramiona… W końcu trafiły pod bluzkę… Ugniatały piersi przez stanik…
- Ale… Ale nie możemy… Nie możemy się dziś kochać… – Twój oddech rwał się… Czułem, że powoli podniecasz się…
- Pragnę Cię! Już dłużej nie wytrzymał… Zobacz jak mi stoi…
- Ummm! – Twoja ręka wylądowała na moim kroczu. – Ale ja mam dzisiaj jeszcze okres… Pobrudzisz się! A i ja nie chcę… Jutro… No, po jutrze już będzie po… Poczekaj…
- To popieść go! Tak jak lubisz… Ustami…
Podniosłaś wzrok ku górze… Uśmiechnęłaś się… W Twoich oczach widziałem już pożądanie… Minął strach, a rodziła się żądza… Twoja ręka ugniatał mojego kutasa przez spodnie. Czułem jak go próbowałaś objąć. Nasze usta złączyły się w gorącym pocałunku…
- Tęskniłaś za nim? – spytałem. Pokręciłaś przecząco głową, ale jednocześnie poczułem jak rozpinasz mi suwak spodni, jak rozpinasz guzik… Twoje ręce już opuszczały mi spodnie… Wsunąłem się między Twoje biurko i fotel, na którym siedziałaś. Oparłem się dupą o biurko. Teraz byłem przed Tobą… Z napiętym do granic możliwości członkiem skrępowanym nadal slipami. Strasznie byłem podniecony… Nie wiem czym to było spowodowane, że aż tak mocno… Może tęsknotą za Twoimi pieszczotami… Na pewno niesamowicie mi się podobałaś i cholernie kręciłaś… A może podniecenie potęgowało miejsce, gdzie się znaleźliśmy… Zawsze marzyłem o seksie na biurku w pracy… Czekałem z niecierpliwością kiedy Twoje usta obejmą go… A Ty najwyraźniej drażniłaś się ze mną… Wciąż go dotykałaś przez materiał majtek… Złapałem Cię za głowę i przycisnąłem ją do niego!
- Weź go! Szybko! Zrób to! – Byłem niesamowicie napalony, za to Ty drażniłaś się ze mną… Wciąż dotykałaś go tylko przez majtki. Nie chciałem już dłużej czekać. Szybkim ruchem opuściłem je. Mój kutas uderzył Cię w policzek… Pochyliłaś się jeszcze bardziej i całowałaś moje jajka… Wzięłaś je w rękę i delikatnie obracałaś między palcami… Leciutko ściągałaś mi skórkę… Powolutku Twoje usta posuwały się do góry… Całowałaś, lizałaś jego sztywny trzon… Nie wiem czy drażniłaś się ze mną, czy sama chciałaś go pieścić jak najdłużej… Powoli, ale to bardzo powoli, przesuwałaś się z językiem do góry… Patrzyłem na to co robisz z wielką przyjemnością… W końcu Twoje usta dotarły do jego główki. Delikatnie ją całowały… Robiłaś to wspaniale! Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś nowicjuszką w tym co robisz…
- Wsadź go! Szybko! – złapałem Cię za głowę i nakierowałem na mojego sztywnego wojownika. Mocno przyciągnąłem Twoją głową do siebie! Mój kutas wszedł głęboko do Twojej buzi. Zakrztusiłaś się! Szybko odsunęłaś się, by po woli ponownie go wziąć w usta… Teraz już sama nadawałaś rytm i głębokość pchnięć… Sam byłem zdziwiony, że tak głęboko go połykasz… Jednocześnie, gdy był w środku, Twój język omiatał go w koło… A gdy go wypuszczałaś z ust by zaczerpnąć oddechu, lizałaś jego dziureczkę… Zlizywałaś z niej małą kropelkę, która pojawiała się na jego czubku… Jednocześnie patrzyłaś mi prosto w oczy… Moje podniecenie sięgało zenitu! Złapałem Cię mocno za włosy i kiedy tylko mój kutas znalazł się w Twoich cudownych ustach, już nie pozwoliłem Ci go wyjąć! Trzymałem Cię za włosy i jednocześnie poruszałem biodrami! Najnormalniej w świecie pieprzyłem Cię w usta!
- Połknij wszystko, żebym nie poplamił Ci bluzki!
Moje ruchy stawały się coraz szybsze! Złapałaś mnie za pośladki, a Twoje usta szczelnie go obejmowały. Czułem, że długo nie wytrzymam! Jednocześnie czułem jak Twoje paznokcie wbijają mi się w dupę… Strzeliłem! Na pewno poczułaś silny strzał mojej spermy! Zwolniłem ucisk na Twojej głowie byś mogła swobodnie ją połykać… Twoja ręka powędrowała pod brodę. Nie nadążałaś z połykaniem mojego nasienia… Gdy sperma wylewała się z Twoich ust, łapałaś ją na rękę… Patrzyłem na to z lubością… Kiedy już nie tryskało z mojego członka, a tylko ściekała z niego stróżka, zlizywałaś ją… Dokładnie wylizywałaś każdy centymetr mojego kutasa… Aż nie pozostał na nim najmniejszy ślad mojej spermy. Na koniec oblizałaś palce. Wylizałaś je dokładnie…
- Podobało ci się? – zapytałaś zalotnie…
- Uhmm – mocno pocałowałem Cię w usta – Jesteś boska…
Uśmiechnęłaś się. Wciągnąłem spodnie. Ty też doprowadziłaś się do porządku. Wychodząc z pokoju rzuciłem tylko:
- To do czwartku!
Cdn.