Ilustracja: Xentro

Czerwony Kapturek (kontynuacja bajki)

20 lipca 2019

Szacowany czas lektury: 24 min

19 lipca obchodzony jest Dzień Czerwonego Kapturka...
Wszystkiego dobrego Czerwony Kapturku.


(1)

Minęło już prawie sześć lat od tych wstrząsających wydarzeń, kiedy to Wilk usiłował skonsumować Babcię i Czerwonego Kapturka. Gdyby nie natychmiastowa interwencja Gajowego, to dawno by ich tu nie było.

Szczęście jednak nie trwa zbyt długo.

Rok później Babcia,, niestety zmarła.

Odkąd ona odeszła, życie Czerwonego Kapturka straciło trochę sens. Wcześniej, to wiadomo, że codziennie szła z koszyczkiem, w której miała wałówkę, przez las właśnie do niej. Potem razem posiedziały, poplotkowały. Babcia opowiadała jej historie ze swojej młodości. Potem Czerwony Kapturek wracała do domu i tak mijał dzień

Ale teraz, wszystko się zmieniło.

Wiele zmieniło się w życiu Czerwonego Kapturka.

Czerwony Kapturek także bardzo się zmienił.

Z tej dwunastoletniej dziewczynki, zrobiła się dorosła pannica. Nie poznawała samej siebie, kiedy stawała nago przed lustrem w łazience.

Urosły jej cycki. Były twarde, jędrne, przypominały dwie cytrynki średniej wielkości. Nie za duże, nie za małe. Takie w sam raz.

Zaokrągliły się jej biodra. Pupa stała się bardziej kształtna. Pojawiły się włosy na wzgórku łonowym oraz pod pachami, ale te depilowała wraz z owłosieniem nóg. Regularnie miesiączkowała.

Coraz częściej myślała o mężczyznach. Spoglądała na niech taksująco, zastanawiając się który najbardziej by do niej pasował. W każdym razie bardzo ją oni fascynowali.

Chociaż prawdę mówiąc, to nie było zbyt wielkiego wyboru.

Kaj, ten od Gerdy, odkąd uwolnił się z niewoli Królowej Śniegu, to zmienił się nie do poznania. Unikał ludzi, odseparował się od nich całkiem, by wreszcie ogłosić coming out. Oświadczył centralnie, że jest gejem i wyjechał wraz z jednym z ochroniarzy królowej. Zamieszkali razem w pobliskich górach.

Albo Jaś, brat Małgosi. Ten to już całkiem nie był do życia. Zawsze blisko swojej siostry, nie opuszczał jej prawie na krok. Jeżeli gdzieś bywali, to tylko razem.

Ale był taki jeden, który spędzał Czerwonemu Kapturkowi sen z powiek.

To o nim najczęściej myślała. To on się jej śnił. To on pojawiał się w jej erotycznych wizjach. O nim myślała, gdy drażniła delikatnie swoje narządy intymne. Doprowadzała się do orgazmu marząc, że to właśnie Gajowy, jest tym, który ją do niego doprowadzi.

Była w nim zakochana od czasu tej akcji z Wilkiem. Teraz kochała go jeszcze bardziej i jeszcze pełniej. niż wtedy.

Wtedy była zafascynowaną nim małą dziewczynką. Teraz fascynował ją jako dorosłą kobietę.

I to właśnie było niesamowite.

Kiedyś Czerwony Kapturek spacerowała po lesie, niejako z obowiązku idąc do Babci i niosąc jej wałówkę. Teraz chodziła po nim dla własnej przyjemności i zupełnie bez celu. Odkrywała coraz to nowe miejsca.

Między innymi duże jezioro z piaszczysta plażą w samym środku lasu. Nigdy wcześniej tutaj nie była. Dopiero teraz. To miejsce bardzo jej się spodobało. Przychodziła tu bardzo często.

Miejsce było, jakby specjalnie stworzone dla niej.

Na plaży rozbierała się do naga i to całkiem do naga, bo ściągała także kapturek. Zażywała orzeźwiających kąpieli i opalała się.

Opalanie się nago dawało jej dużą frajdę. To było takie przyjemne, gdy wiatr delikatnie owiewał jej ciało, a słońce docierało tam, gdzie nieczęsto miało okazję dotrzeć. Czerwony Kapturek czuła się wtedy wolna i niezależna. Widać od dawna musiała drzemać w niej jakaś nudystka, która objawiła się dopiero teraz.

Nudystka. Prawdziwa nudystka.

Źle się czuła w ubraniu. Ono było dla niej, jak kajdany. Czuła się zniewolona i stłamszona. Jakby nie była wtedy sobą.

Przypomniała sobie słowa Śnieżki, swojej przyjaciółki z bajki obok.

- Prawdziwa wolność jest tylko wtedy, gdy jesteś naga. Gdy twe ciało owiewa wiatr, gdy dotykają cię promienie słoneczne. Wszędzie. Nawet tam, gdzie zwykle jest to niemożliwe. Gdy dotykają cię spojrzenia innych. Jesteś wtedy prawdziwa. Jesteś z krwi i kości. Jesteś wówczas najbardziej autentyczna. Bez upiększeń.

Tak. To była prawda.

Śnieżka wiedziała, co mówi.

W pewnym sensie była jej guru.

Starsza i bardziej doświadczona, nie wynosiła się ponad swój stan, zawsze była miła, wesoła, uśmiechnięta.

No i bardzo piękna.

Gdy Czerwony Kapturek o niej myślał, to zawsze robiło jej się ciepło i lekko na duszy. Czuła ciarki przechodzące przez ciało oraz robiło się jej trochę wilgotno między nogami.

To uczucie było dla niej całkowicie nowe i bardzo dziwne. Wcześniej nigdy czegoś takiego nie czuła. Trochę niepokoiła się tym faktem, ale był on bardzo podniecający. Czasami nawet widziała ich dwie w sytuacjach bardzo intymnych. Ale tylko czasami.

Śnieżka w pewnym sensie robiła za jej starszą siostrę. Zawsze była gdzieś obok i potrafiła wiele rzeczy wytłumaczyć.

Czerwony Kapturek nie wiedziała, że była obserwowana.

To był Gajowy, kryjący się za drzewem i uzbrojony w lornetkę. Wpatrywał się w nią jak urzeczony. A miał na co.

To była piękna dziewczyna. Ciemnowłosa, średniego wzrostu, bardzo zgrabna. Miała fajne piersi i zgrabne, długie nogi. Potrafiła zatrzymać na sobie wzrok każdego faceta.

Ten czerwony kapturek dodawał jej powabu. Był nieodłącznym elementem.

Odkąd Gajowy pamiętał, a Czerwonego Kapturka pamiętał jeszcze jaką małą dziewczynkę, to ten czerwony kapturek zawsze był na jej główce.

Gajowy na widok Czerwonego Kapturka zawsze czuł wielkie podniecenie.

Tak samo było i tym razem.

Opuścił spodnie oraz slipy do kostek, usiadł na kamieniu i jedną ręką zaczął masować swojego sterczącego penisa. W drugiej trzymał lornetkę, a przed oczami miał widok całkiem nagiej dziewczyny, która bardzo mu się podobała i którą pragnął z całego serca. Widok Czerwonego Kapturka.

Nie odrywał od niej wzroku. Ten obraz wart był każde pieniądze. Zresztą gdzie tam. Był bezcenny.

Akurat leżała zwrócona stopami do niego, z lekko rozchylonymi nogami, więc mógł dostrzec szparkę między nimi.

Piczka Czerwonego Kapturka była starannie wydepilowana. A to bardzo go kręciło. Zresztą nieważne było, czy cipka jest wydepilowana, czy nie. Byle tylko była.

Widok nagiego Czerwonego Kapturka działał na niego z podwójną siłą. Nic dziwnego więc, że szybko doszedł. Jego nasienie opadło na zielone źdźbła traw.

Jak zawsze, czyli: po wszystkim, czuł się nieco nieswojo i był lekko zawstydzony przed samym sobą. Ten stan mijał jednak dosyć szybko.

Myślał o niej często, marzył i śnił. Szczególnie wspaniale było w snach.

Przychodził do niego w każdym. Co noc, nawet kilka razy w nocy.

Z reguły było podobnie.

Stawała w drzwiach jego sypialni. Patrzyła na niego dłuższą chwilę. Potem zaczynała się rozbierać i naga podchodziła do jego łóżka. Jedynym elementem garderoby, który miała na sobie był oczywiście kapturek.

Jednym ruchem ręki odgarniała kołdrę.

On też był nagi. Zawsze tak spał.

Czerwony Kapturek lekko dotykała jego torsu. Schodziła dłonią niżej. Obejmowała ręką sztywnego penisa. Poruszała nią kilka razy. Potem nachylała się i brała go do ust. Jej długie czarne włosy opadały na jego brzuch.

Kapturek ssała delikatnie ptaka. Robiła to jednak z dużą wprawą. Ręką ogarnęła włosy, by widział dokładnie, jak to robi.

Ten widok był zaiste niesamowity.

Gajowy rozmarzył się...

- Dzień dobry Czerwony Kapturku - odezwał się Gajowy.

Czekał na nią na leśnej ścieżce. Wyglądało to, jak przypadkowe spotkanie.

- Dzień dobry panu, panie Gajowy - odpowiedziała grzecznie.

- A dokąd to idziesz?

- Robię sobie mały spacer po lesie. Nie chcę siedzieć sama w domu.

- Tylko uważaj na wilki - uśmiechnął się.

- O... Teraz to już nie ma z nimi problemu. Szczególnie z tym jednym. Odkąd pan go dorwał i zrobił mu płukanie żołądka i nakopał do tyłka, to rzadko się pokazuje.

- Zgadza się. Zrobił się samotnikiem i zaszył w swojej norze.

- Jakie to szczęście, że właśnie wtedy pan się pojawił w domu Babci.

- To był szczęśliwy przypadek. A co u Ciebie Czerwony Kapturku ?

- W w sumie nic ciekawego. Dzień sobie mija za dniem. Nic się nie dzieje. Można powiedzieć nuda.

- Oj, tak... - zgodził się gajowy.

- Może wpadnie pan wieczorem na kawę do mnie?

- Z przyjemnością bym to uczynił, ale niestety, Mam dziś dużo zajęć. Może umówimy się na jakiś inny termin?

- Oczywiście... Jasne...

- Będzie mi bardzo miło.

- Mnie też.

Pożegnali się i każde ruszyło w swoją stronę. to znaczy Gajowy jeszcze chwilę postał w miejscu i spoglądał na oddalającą się postać Czerwonego Kapturka. Najbardziej koncentrował swój wzrok na jej pupie, która była bardzo kształtna i Czerwony Kapturek poruszał nią zmysłowo odchodząc.

Gajowy westchnął cicho. Jego podniecenie znów zaczęło się budzić.

(2)

Wieczorem przyszła Śnieżka. Od dawna obiecywały sobie zrobić typowy "babski wieczór" i wreszcie trafiła się okazja.

- Och, jak ty masz fajnie - zachwycała się Królewna - mieszkasz sobie sama, nikt ci nie wchodzi z butami w życie. Masz ciszę i spokój. Mogę ci tylko zazdrościć.

- Nie przesadzaj. Ty też nie masz najgorzej.

- No, niby fakt... Krasnoludki są ogólnie w porządku. Przynajmniej jestem na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami i wiem co się dzieje dookoła. Są niewielkie, wszędzie się wcisną... Chociaż trochę zaczynają mnie denerwować. Podglądają mnie na potęgę a nawet zaczynają dobierać się do mojej bielizny.

- Co?!

- Sama widziałam, jak Gapcio wszedł i owinął się cały moimi majtkami. Używanymi zresztą.

- Ale numer...

- Wiesz... Mnie to nawet nie przeszkadza. Chłopaki są samotne. Kobiet krasnoludków nie ma, a hormony buzują - perorowała dalej Śnieżka - Nawet zbytnio się nie kryję. Niech sobie chłopaki popatrzą.

- Masz rację - zgodziła się Czerwony Kapturek - Powiem ci szczerze, że wcale bym się tym nie przejmowała. I tak już wszyscy gadają o tym że mieszkasz z siedmioma facetami. Jakie plotki o tobie krążą... O mnie zresztą też. Wszyscy mają mnie za jakąś typową puszczalską. Niby, że z kim to ja nie spałam, kto mnie nie przeleciał... I te dowcipy... Ostatnio dotarł do mnie ten, że spotykam Wilka, a on śliniąc się obleśnie mówi, że pocałuje mnie tam, gdzie jeszcze nikt nigdy mnie nie całował. A ja mu na to, że chyba tylko w koszyczek... - Czerwony Kapturek przechyliła kieliszek wina - Trochę mnie to wszystko na początku wkurzało, ale teraz dałam sobie z tym spokój i mam to wszystko serdecznie w nosie.

Butelka wina była prawie pusta. Czerwony Kapturek i Śnieżka miały już trochę w czubie.

- Ale powiem ci, że Gajowy wypatruje za tobą oczy. Z daleka widać, że mu się podobasz - mówiła Śnieżka.

- Nie zauważyłam tego.

- Poważnie - Śnieżka była coraz bardziej podekscytowana - powinnaś wysłać w jego stronę jakiś sygnał. Jest przystojny, dosyć młody, ma dobrą pracę... Odważny... Już raz uratował ci życie... Dziewczyno, zrób coś, bo tak jak ja będziesz oczekiwała na swojego Księcia z bajki... Już tyle czasu mieszkam z krasnalami i nadal nic... Nawet ta moja macocha nie pojawia się z zatrutym jabłkiem... Bo wiesz... Tak myślę, że jak nie będzie jabłka, to i Książę się nie pojawi... Kicha... Normalnie kicha...

- Powiem ci, że też myślę trochę o gajowym... W sumie fajny chłopak jest.

- No, widzisz.. Odważ się w końcu. Nigdy nie miałaś ochoty zrobić czegoś szalonego?

- Miałam.

- Ja też... Takie coś, o czym raczej się nie opowiada, ale przyjemnie wspomina. I wiesz co... Nawet mogę z krasnalami. A co? Raz się żyje.

- Właśnie - zgodziła się Czerwony Kapturek - zawsze to jakieś ciekawe przeżycie.. I takie niecodzienne...

- A marzę o czymś takim i to bardzo - wyznała Śnieżka - zawsze chciałam zrobić coś, co wykroczy poza przyjęte szablony...

Czerwony Kapturek zauważyła, że Śnieżka bacznie się jej przygląda.

- Czemu tak na mnie patrzysz?

- A tak.. Ładna dziewczyna z ciebie. Jakbyś tylko chciała, to cały las miałabyś u swoich stóp. Nogi masz bardzo ładne.

Rzeczywiście było na co popatrzeć. Króciutka spódniczka odsłaniała nogi Czerwonego Kapturka w prawie całej krasie. Kończyła się tylko troszkę poniżej linii majtek.

- Całowałaś się kiedyś z dziewczyną? - spytała Śnieżka.

- Nie - pokręciła głową Czerwony Kapturek.

- A chciałabyś?

Przez ciało Czerwonego Kapturka przeszła nieznana jej dotychczas fala podniecenia. Zrobiło jej się bardzo przyjemnie, słodko i gorąco.

- No, nie wiem... - odpowiedziała z wahaniem, ale zaraz potem pokiwała potakująco głową.

- Tak...

Chciała. Bardzo chciała tego spróbować.

- To chodź - mówiąc to Śnieżka poprawiła się nieco na kanapie robiąc miejsce Kapturkowi.

Dziewczyna przysiadła się bliżej. Śnieżka objęła ją ramieniem i przyciągnęła do siebie.

- Zamknij oczy - wyszeptała.

Gdy Czerwony Kapturek to zrobiła, królewna zbliżyła usta do jej ust i złożyła bardzo delikatny pocałunek. Czerwony Kapturek zrewanżował się nieśmiało.

Teraz Śnieżka przystąpiła do nieco śmielszego ataku. Naparła mocniej na koleżankę. Wreszcie prawie usiadła na niej nie przerywając przy tym pocałunku.

To było naprawdę ekstra.

Obie to czuły.

Czerwony Kapturek, co prawda, czuła się nieco bardziej skołowana, ale ogólnie było to wspaniałe uczucie. Cudowne i takie niezwykłe.

Obejmowały się mocno.

Śnieżka sięgnęła lewą ręką do biodra Czerwonego Kapturka. Napierała na nią coraz mocniej. Nagle przerwała...

- Chodź, rozbierzemy się, będzie nam wygodniej - powiedziała wstając.

Nie czekając na reakcję ze strony swojej koleżanki zaczęła rozpinać guziki swej sukni. Czerwony Kapturek będąc pod wrażeniem chwili także zaczęła się rozbierać.

Po chwili stały naprzeciwko siebie golutkie, jak je pan Bóg stworzył, a bajkopisarz opisał.

Objęły się mocno, przytuliły i opadły delikatnie na kanapę.

Śnieżka wtuliła twarz między piersi Czerwonego Kapturka. Dłońmi ugniatała je niczym ciasto, z którego będzie chleb. Co jakiś czas składała na nich pocałunki. Czerwony Kapturek zaś masowała plecy królewny zahaczając niekiedy o zgrabne pośladki. Obie falowały w zgodnym rytmie. Magia radosnego seksu otula je niczym kołdra.

Śnieżka zsuwała się coraz niżej ku biodrom Czerwonego Kapturka.

Najpierw jednak wsunęła między jej nogi swą dłoń. Wodziła paluszkami po coraz bardziej wilgotnej szparce. Gdy próbowała wsadzić palec do środka, Czerwony Kapturek syknęła z bólu i machinalnie odsunęła się od Śnieżki.

Śnieżka złożyła czuły pocałunek na jej wargach sromowych.

Na śmierć i zapomniała o tym, że Czerwony Kapturek była dziewicą. Wkrótce zaczęła pieścić ustami jej srom.

- Jaką ty masz słodziutką cipkę - odezwała się zmysłowym szeptem.

Czerwony Kapturek nie bardzo zrozumiała o co chodzi z tą słodkością, bo raczej jedynym z makiem, który mógł się nasunąć, był kwaśny, ale to nic.

Słowa Śnieżki sprawiły jej jednak dużą przyjemność.

To było dużo przyjemniejsze od tego, co robiła sobie czasami sama. Drażnienie dłonią okolic intymnych dawało jej dużą dozę przyjemności. Nie mogło jednak równać się z pieszczotami Śnieżki.

Jakie to wszystko było dziwne i wspaniałe jednocześnie.

Czerwony Kapturek miała wrażenie, że znajduje się w całkiem innym wymiarze. Takim nierealnym, prawie, jak bajka, ale nawet najlepszy bajkopisarz nie mógłby lepszego wymyślić.

Śnieżka bardzo powoli, wręcz nienaturalnie powoli sunęła językiem po jej szparce i składała czułe pocałunki. Nie spieszyła się. Chciała, aby Czerwony Kapturek oswoiła się z całą gamą erotycznych doznań, jakie niosły ze sobą pieszczoty oralne. To były jej pierwsze doświadczenia na tym polu.

Śnieżka była nieco bardziej doświadczona w tej materii. Z innymi kobietami także.

Nie miała z tym absolutnie problemu.

Czerwony Kapturek jęczała już z rozkoszy. Śnieżka nie przestawała. Teraz przyspieszyła nieco ruchy języka. Wodziła nim po szparce Czerwonego Kapturka coraz szybciej.

Ruchy bioder Czerwonego Kapturka były coraz gwałtowniejsze. Nie panowała już nad nimi oddana w całości wszechogarniającej ją rozkoszy.

- Aaaa... Aaaaa... Aaaaa... - dźwięki, które wydawała Czerwony Kapturek były bardzo głośne.

Śnieżka przesunęła się wyżej. Teraz leżały twarzą przy twarzy. Całowały się namiętnie. Śnieżka poprowadziła rękę Czerwonego Kapturka pomiędzy swoje nogi. Czerwony Kapturek zaczęła pieścić dłonią jej myszkę.

Bez skrępowania i przeszkód wsunęła palec pomiędzy wargi sromowe Śnieżki.

Poruszała nim w przód i w tył.

- O, tak... Tak... Tak... - jęczała Śnieżka - zerżnij mnie swoim palcem - Tak... To jest cudowne... Rób tak dalej... Tak... Tak... Chcę cię czuć wyraźnie...

Masowały swoje cipki całując się namiętnie. Ich oddechy i odgłosy rozkoszy mieszały się ze sobą. Ciała dziewcząt falowały niesione falami zbliżającego się orgazmu...

Śnieżka wyciągnęła rękę spomiędzy nóg Czerwonego Kapturka. Jej palce były mokre od intymnego soku. Podniosła je do ust Kapturka. Przeciągnęła nimi po jej wargach.

- Zobacz... Spróbuj, jak smakuje twoja własna cipka...

Czerwony Kapturek z pewną obawą objął wargami palce Śnieżki.

Nie było tak źle.

Śnieżka po chwili wróciła do masażu szparki swej przyjaciółki. Bardzo żałowała, że nie może wedrzeć się palcem dużo głębiej, ale dobre było i to.

Doszły niemal jednocześnie. Wyprężyły się i znieruchomiały ciężko oddychając. Leżały wtulone w siebie łapiąc łapczywie powietrze. Były szczęśliwe.

Zasnęły słodko.

Rano obudziły się, gdy słońce było już wysoko na niebie. Wykąpały się i zjadły razem śniadanie. Czerwony Kapturek przypuszczała, że rano będzie miała coś w rodzaju kaca moralnego, ale nic takiego nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie. Chciała jeszcze, bo te chwile, które razem przeżyły, były boskie...

Jeżeli tak wygląda raj, to wszystko było w porządku. Czerwony Kapturek już tam była.

Siedząc przy kuchennym stole uśmiechały się do siebie, prowadziły wesołą konwersację. Jakby to wszystko było jak najbardziej normalne, bo przecież było. Przecież nic takiego złego się nie stało.

- Jak się czujesz? - zapytała Śnieżka uśmiechając się promiennie.

Była pozytywnie naładowana energią. Ich wspólna noc nie miała sobie równych. To była rzecz, której zawsze chciała spróbować z Czerwonym Kapturkiem. Chciała zobaczyć, jak to jest pobawić się z nią w „tatę i mamę”. Przeżyć coś niezwykłego. Nie to, żeby ciągnęło ją w stronę tej samej płci. Wolała nawet mężczyzn, ale zrobić coś takiego... Bezcenne!!!

- Jeszcze nie wiem... Ale fajnie mi jest... - odpowiedziała Czerwony Kapturek.

Rzeczywiście tak było. Czuła się wspaniale. Tak jakoś lekko i błogo. Bliżej nieokreślona fala błogości krążyła po jej ciele.

To było nieziemskie.

- Wreszcie jesteśmy jak zwykłe, normalne dziewczyny... - rozpoczęła swój wywód Śnieżka - Nie jakieś bajkowe ikony, tylko najnormalniejsze, zwykłe kobiety... Bo powiem ci, że dosyć już mam bycia tą idealną... Zawsze piękna, miła, uprzejma, pachnąca... A ja też czasem muszę wyluzować, zrelaksować się czy nawet zrobić kupę... Inni tego nie widzą.

- Wiem o czym mówisz - zgodziła się Czerwony Kapturek – mam to samo.

- Czerwony Kapturku... - zaczęła Śnieżka - A jak ty właściwie masz na imię?

- Jadźka... Jadwiga...

- Ślicznie...

Uśmiechnęły się do siebie i dały słodkiego całusa.

(3)

Gajowy przyszedł punktualnie o 18:00 tak, jak się umówili. Przyniósł bukiet czerwonych róż i butelkę dobrego wina.

Czerwony Kapturek upiekła ciasto, więc wieczór zapowiadał się bardzo miło i słodko.

Ubrała się bardzo zmysłowo w bardzo krótką, czerwoną spódniczkę, białą koszulkę z cieniutkiego materiału oraz nieodzowny, jak zawsze kapturek w kolorze czerwonym. Dodać jeszcze trzeba, że pod spódniczką miała koronkowe majteczki w kolorze kapturka. Nie założyła też stanika.

Mina gajowego na jej widok była bezcenna.

Czerwony Kapturek zaparzyła kawę. Podała kieliszki do wina. Gajowy otworzył butelkę i napełnił je.

- Bardzo się cieszę, że możemy razem spędzić ten wieczór. Przyznam się, że marzyłem o nim od dawna - powiedział.

- Przyznam się panu, że ja też.

- Może przejdziemy na ty? - zaproponował - Znamy się już tyle lat i tyle razem przeszliśmy, więc...

- Świetny pomysł - ucieszył się Czerwony Kapturek.

Spletli więc ręce, w których trzymali kieliszki, upili z nich trochę i pocałowali się.

- Jadwiga - przedstawiła się Czerwony Kapturek.

- Marcin. Bardzo mi miło Jadziu.

- Mnie także - uśmiechnęła się Czerwony Kapturek, a w duchu pomyślała sobie:

"A skoro już skróciliśmy dystans, to na spokojnie możemy iść się pobzykać".

- Z czego się śmiejesz Czerwo... Jadziu?

- Nadal możesz mi mówić Czerwony Kapturek, bo tak wszyscy do mnie mówią.

- No, to z czego się śmiejesz?

- Uśmiecham się do ciebie.

Gajowy Marcin był dobrą partią. Może nawet jedynym dobrym wyjściem. Inni przedstawiciele męskiego rodzaju nie za bardzo jej odpowiadali. W każdym razie ci, mieszkający w jej krainie.

Za to Marcin, to była inna para kaloszy. Dobiegał co prawda czterdziestki, Ale z wyglądu nikt mu tyle nie dawał. Był przystojnym facetem o ciemnoblond bujnej fryzurze. Miał sportową sylwetkę. Zawsze ogolony i pachnący oraz schludnie ubrany.

Podobał się Czerwonemu Kapturkowi i to bardzo.

Teraz patrzyła na niego gdy siedział w fotelu z nogą założoną na nogę. W ręku trzymał kieliszek z winem i opowiadał historię prosto z lasu, którego pilnował.

Przysunęła się bliżej.

Wieczór zapowiadał się fantastycznie.

- Myślę, że powinienem już iść - odezwał się.

- Dlaczego? - zaprotestowała nieśmiało Czerwony Kapturek.

- Robi się późno, więc...

- Więc co...?

- Co by inni mieszkańcy naszego lasu powiedzieli, że spędzam noc u ciebie?

- Och... Tym to się nie przejmuj.

- Wiesz... Nie chodzi mi o mnie, ale u ciebie.

- Ludzkie słowa mi nie zaszkodzą. Zresztą pewnie słyszałeś już niejedną plotkę na mój temat...

- Rzeczywiście były one bardzo żywotne, ale ja w żadną nie uwierzyłem.

- Zostań jeszcze - poprosiła Czerwony Kapturek - No, chyba, że nie chcesz...

- Chcę, nawet nie wiesz jak bardzo chcę... Bardzo mi się podobasz i to nie od wczoraj. Byłaś jednak wtedy małą dziewczynką, ale teraz stałaś się już kobietą, więc...

Czerwony Kapturek podeszła i stanęła naprzeciw Gajowego. Lekko wspięła się na palce i zarzuciła mu ręce na szyję.

- Ty też bardzo mi się podobasz.

Mówiąc to zbliżyła usta do jego ust. Gajowy objął ją w pół i przytulił mocno do siebie. Zaczęli się całować.

- Dzieje się... Nareszcie się dzieje... - wyszeptała Czerwony Kapturek, gdy przerwali pocałunek aby zaczerpnąć tchu.

- Co się dzieje? - gajowy troszkę się zaniepokoił.

- Dzieje się wreszcie to, co sobie wymarzyłam.

- To znaczy?...

- To, że jesteśmy tu razem.

- Może to było nam przeznaczone.

- Tylko dlaczego trwało tak długo?

- Może tak właśnie miało być...

- Ten nasz bajkopisarz lubi chyba dręczyć swoich bohaterów i trzymać ich w niepewności...

- Cieszę się, że tu jesteśmy - wyznał - marzyłem o tym.

- Ja także...

I nagle jakby trafił w nich piorun.

Opadli na kanapę i nie przerywając pocałunków zaczęli pozbawiać się ubrań.

Gdy Gajowy sięgnął do kapturka Jadzi chcąc go ściągnąć, ta zaprotestowała.

- Nie. Kapturek nie...

- Okej... - zgodził się

Wrócili do pieszczot.

Gajowy wtulił twarz w wąwóz pomiędzy dwoma prześlicznymi piersiami Czerwonego Kapturka. Całował, ssał i masował dłońmi. Kapturek w tym czasie drapała go po plecach. Poddawała się z lubością jego pieszczotom.

- Jakie to wspaniałe - odezwała się cicho.

Gajowy sięgnął dłonią do jej uda i przesuwał nią delikatnie w stronę pośladka. Całował twarz i piersi Kapturka. Najchętniej zszedłby już niżej ustami, ale nie chciał, zbyt szybko pędzić do przodu. Mieli czas. Mieli całe mnóstwo czasu.

Gajowy był doświadczony i całkiem niezły w te klocki. Kiedyś rzeczywiście nie oszczędzał się w kwestii seksu.

Był on dla niego czymś w rodzaju sportu i to nawet ekstremalnego. Teraz jednak uspokoił się bardzo i zaczął traktować te sprawy poważniej.

Odkąd w jego zasięgu pojawiła się Czerwony Kapturek, to zawładnęła wszystkimi jego myślami.

Gajowy całował usta Czerwonego Kapturka. Jego palce buszowały już między jej nogami.

Zaczął schodzić ustami coraz niżej. Wreszcie trafił na wilgotną szparkę Czerwonego Kapturka. Rozwarł kciukami wargi sromowe i przesuwał językiem po całej długości.

Jadzię przebiegł dreszcz rozkoszy. Język Gajowego tymczasem szalał. Marcin z całych sił skoncentrował się na łechtaczce Czerwonego Kapturka. Od niej biegła fala rozkoszy przez całe ciało.

Uwielbiał to.

Cunnilingus,czyli: lizanie cipci, istne boskości nie mające sobie równych. Nie ma nic wspanialszego, gdy język zamienia się w motyle skrzydło i delikatnie przesuwa się po szparce coraz bardziej wilgotnej. Gajowy ubóstwiał tam całować swoje kobiety. Spijał łapczywie słodycz wypływającą spomiędzy warg sromowych. Nikt nie smakuje tak wspaniale, jak kobieta.

Uwielbiał, gdy jego także zaczynał ogarniać ten boski, erotyczny amok, gdy spomiędzy nóg partnerki, coraz silniejszym strumieniem wypływała rzeka rozkoszy. Spijał ją chciwie. Starał się nie zmarnować ani jednej kropli tego nektaru. Był on dla mnie niczym ambrozja dająca wieczne życie. Ciągle był jego spragniony. Niekiedy myślał nawet, że uzależnił się od niego. Nigdy nie miał dosyć.

Był w tym bardzo dobry. Dużo ćwiczył już od najmłodszych lat.

Zaczął od wylizywania talerzy, a potem już samo jakoś poszło. Wiele pań nazywało go mistrzem patelni.

Ale to, co było, było nieważne. Teraz liczyła się tylko Czerwony Kapturek i to, żeby było jej dobrze.

Dokładał więc wszelkich starań.

Udało mu się dość szybko. Kapturek odpłynęła w erotyczny raj. Jej orgazm był niezwykle wyrazisty.

Teraz leżał z twarzą na piersiach Czerwonego Kapturka. Ona delikatnie mierzwiła jego czuprynę. Wpatrywała się w sufit.

- Było mi cudownie – wyznała.

- Mnie także.

- A co ja mogę zrobić dla ciebie, żeby i tobie było dobrze?

Gajowy popatrzył w oczy Czerwonego Kapturka.

- Weź do buzi mojego penisa.

- Co?!

- Weź do buzi mojego ptaszka – poprosił - Zrób to Czerwony Kapturku - Weź go do buzi... Proszę...

Czerwony Kapturek spojrzała na niego uważnie. W jego oczach nie zauważyła niczego oprócz samych pozytywnych uczuć. On patrzył na nią lekko zamglonym "od kochania" wzrokiem.

Usiadł na kanapie.

- Nie za bardzo wiem jak - wyznała Czerwony Kapturek - nigdy tego nie robiłam.

- Pokażę ci.

Gajowy złączył wskazujący i środkowy palec Czerwonego Kapturka i wsunął je do ust. Ssał i przesuwał językiem po ich długości.

-Właśnie tak.

Uśmiechnęli się do siebie.

Jego ptaszek wciąż sterczał dumnie wystając z gęstwiny ciemnych włosów pod brzuchem. Był dość duży i bardzo kształtne. Odsłonięta żołądź sprawiała niesamowite wrażenie.

To był bardzo piękny widok.

Czerwony Kapturek ujęła go delikatnie w dwa palce.

Pochyliła się i otworzyła usta.

Cały efekt przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Słyszała różne rzeczy na temat seksu oralnego. W hardcorowych wersjach dochodziło nawet do wymiotów z tego powodu, ale nic takiego nie nastąpiło.

Nawet nie zakrztusiła się, gdy wkładała go sobie głęboko do buzi.

Gajowy jęczał z rozkoszy. Wplótł palce prawej ręki we włosy Czerwonego Kapturka tuż pod kapturkiem.

Jadzia robiła to cudownie.

Nagle taka myśl przyszła mu do głowy: czy to na pewno jej pierwszy raz? Bo jak na pierwszy raz, to wychodziło wręcz celująco. A troszeczkę doświadczenia w tej kwestii miał. Po chwili zawstydził się swych myśli.

- Cudownie to robisz - wyszeptał.

Był w niebie. Tak właśnie się czuł.

Poprawił się i odgarnął włosy Czerwonego Kapturka, by mógł widzieć dokładnie, co robi. Uwielbiał patrzeć.

Czerwony Kapturek cudownie wyglądał z jego penisem w ustach. To było naprawdę coś niesamowitego. obraz. Jego ptaszek znikał cały pomiędzy jej wargami. A potem wysuwał się i znów chował. Niewiele jest wspanialszych widoków na świecie, niż ten.

Super to robiła. Nie przestawała ani na chwilę. Jej głowa poruszała się w przód i w tył.

Gajowy poczuł, że zbliża się do finału.

- Zaraz wytrysnę...

Czerwony Kapturek przerwał pieszczotę oralną. Gajowy dokończył ręką. Sperma wytrysnęła na jego brzuch. Penis wiotczał i kurczył się w oczach.

- To było wspaniale - wyszeptała Czerwony Kapturek wtulona w Gajowego.

Leżeli na łóżku zasłuchani w odgłosy lasu.

Gajowy sam nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Był z Czerwonym Kapturkiem bliżej, niż mógłby przypuszczać.

To, co wydarzyło się między nimi, było istną bajką i to wcale nie tą, która znana jest wszystkim od pokoleń. To była całkiem inna bajka.

I wcale się nie skończyła. Ona trwała i rozpościerał a przed nimi dalsze przestrzenie, w które będą mogli wejść.

- Poznamy jeszcze inne wspaniałości - Gajowy także zniżył głos do szeptu.

- Dziękuję ci bardzo za to, że jesteś i że jesteś taki, jaki jesteś - odezwała się Czerwony Kapturek.

- A jaki ja niby jestem?

- Taki delikatny i subtelny, rozumiejący wszystko.

- Oj, przestań - żachnął się Gajowy - Nie masz za co dziękować.

- Mam, mam. I to od dawna - Czerwony Kapturek nie rezygnowała ze swych racji - A teraz nawet jeszcze więcej. Wiesz... Już kiedyś wymarzyłam sobie takie właśnie chwile. Wymarzyłam sobie ciebie. Jakoś tak podświadomie zawsze wiedziałam, że to będziesz ty... Nie wiem, co mi dało taką pewność, ale tak było. No jest...

Zapadła cisza. Po chwili jednak przerwała ją ponownie Czerwony Kapturek.

- Chciałabym, abyś był moim pierwszym mężczyzną. Chcę, abyś to ty uczynił ze mnie kobietę...

Czerwony Kapturek troszeczkę przestraszyła się swojego wyznania, ale było ono prawdziwe i szczere. Tak właśnie myślała.

- Naprawdę tego chcesz?

- Tak. Bardzo chcę.

Gajowy poczuł się teraz wyróżniony spośród Rzeszy innych facetów i bardzo dumny. Przytulił mocniej Czerwonego Kapturka.

- Więc zróbmy to.. Teraz... Już... - ożywiła się Czerwony Kapturek.

- Poczekaj troszeczkę. Tak od razu się nie da... Daj mi trochę odpocząć...

Nie był niestety Supermanem i nawet mimo tego, że była to bajka, a w bajkach jest wszystko możliwe, musiał odpocząć i nabrać sił.

Czerwony Kapturek miała nogi szeroko rozłożone i pupę nieco wyżej od reszty ciała wspartą na poduszkach. Między jej nogami klęczał gajowy i nawilżał śliną swojego sterczącego znów penisa.

- Boisz się? - spytał.

Kapturek potrząsnęła przecząco głową.

- Trochę cię zaboli.

- Nieważne. Kocham cię i chcę tego.

Gajowy pochylił się nad nią i pocałował gorąco.

Przysunął się bliżej. Dotknął główką penisa jej cipki. Wsunął go minimalnie pomiędzy wargi sromowe. Szparka Czerwonego Kapturka była bardzo wilgotna.

Patrząc Kapturkowi prosto w oczy naparł mocno swym penisem na szparkę. Poczuł opór, ale wdarł się do środka.

Kapturek krzyknęła. Fala bólu rozlała się po jej ciele poniżej pasa. Wbiła mocno paznokcie w jego plecy. Wbiła aż do krwi.

Aż syknął.

Szparka Czerwonego Kapturka była bardzo ciasna. Wchodził w nią bardzo powoli i jak najbardziej delikatnie, aby nie potęgować z kolei jej bólu.

Położył się na Czerwonym Kapturku nie przerywając swych ruchów. Był w niej cały.

Cóż to było za mistyczne połączenie. Bliżej naprawdę już nie sposób być ze sobą. Po raz kolejny zdał sobie sprawę, jak bardzo kocha Czerwonego Kapturka i jak bardzo mu na nim zależy. Zrobiłby dla niej wszystko. Absolutnie wszystko.

Ona zresztą czuła to samo. Oddała mu się bez reszty. Wierzyła i całkowicie ufała. Ten ból był niczym. Minie. Już wkrótce nie będzie o nim pamiętać, a wspominać będzie z rozrzewnieniem.

Każda dziewczyna go przechodzi, by stać się kobietą. Ona dołączyła dziś do tego zacnego grona.

Wiedziała, że właśnie w tym momencie kończy się jedna bajka, a zaczyna druga.

Ten tekst odnotował 12,053 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.91/10 (28 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (4)

0
-1
Tak sobie myślę, że byłoby zgrabniej nadać jakieś imię Kapturkowi. Po niemiecku Czerwony kapturek i dziewczynka są tego samego rodzaju gramatycznego (nijaki, ono) i zdania typu "Czerwony kapturek zrobiło..." i "ono zrobiło" brzmią naturalnie. Po polsku "Czerwony Kapturek zrobiła" zgrzyta aż iskry lecą.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@MrHyde
Dziękuję bardzo za opinię.
Jeśli chodzi o kwestię Kapturka, to ma zgrzytać.
Dzięki bardzo.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Fajne, lekkie 😉

Najlepszy tekst "przyjaciółki z bajki obok" - śmiechłem 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@SebaD
Dzięki za opinię.
Co do "przyjaciółki z bajki obok", to tak jakoś wyszło. Mam nadzieję, że fajnie. W sumie, to nie wiadomo, jakie bajki czają się obok. Jeśli moje opowiadanie ci się podobało, to bardzo się cieszę...
Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.