Akcja-reakcja (II)
29 lipca 2019
Akcja-reakcja
Szacowany czas lektury: 11 min
Druga część opowiadania. Jak bardzo mi tego brakowało. Pisanie odpręża.
- Oj Blondi – mruknął - Nie opieraj się. Grzecznie się wypnij i pomyśl o tym, że to dla Ciebie ostatnie ćwiczenia na tym zakładzie. – Jeszcze kilka razy potarł paskiem o moją skórę po czym gwałtownie oderwał pas. Usłyszałam nagle świst przecinanego powietrza i poczułam jak na mój tyłek z głośnym trzaskiem spada mocny raz. Krzyknęłam z zaskoczenia, ale dopiero po chwili czując ból i rozlewające się po skórze pieczenie rozpłakałam się na dobre. Podskoczyłam gdy pas ponownie dotknął mojej skóry. Skóra w miejscu w którym padło uderzenie paliła do żywego. Błagam, niech to się skończy...
***
- Zuch dziewczyna – zamruczałem pocierając jej pośladki skórą paska. Powinna się cieszyć że nie robię tego stroną ze sprzączką. Wtedy by dopiero piszczała.
Widziałem jak drży. Jak zastyga w bezruchu, gdy zwalniam ruch i na chwilę odrywam narzędzie. Podrywała się gdy ponownie przykładałem skórę w zaczerwienione miejsce na jej pupie. Uwielbiam taką władzę.
Może spróbujmy podkręcić temperaturę. – pomyślałem. Dłoń, którą trzymałem moją studentkę na karku przeniosłem nieco wyżej, chwytając ją za nasadę grubego, jasnego warkocza, który na zajęciach sięgał jej zawsze do pośladków. Zaszlochała. Gwałtownie oderwałem pas od jej pupy i po raz kolejny przyłożyłem jej w tyłek. Salę wypełnił jej jęk. W chwili uderzenia szarpnęła się mocno, ale trzymanie za włosy pomogło ograniczyć jej zakres ruchów. Jej dłonie powędrowały do pośladków jakby chcąc zasłonić bolące miejsce i zapobiec kolejnemu uderzeniu.
- Weź dłonie. – warknąłem.
- Proszę... – brzmiała jak małe dziecko chlipiące przy karnym laniu po wywiadówce. Na samą myśl poczułem, że robię się twardy.
- Weź łapy bo dostaniesz po palcach. – zreflektowała się i powoli zsunęła dłonie na uda odsłaniając mi pupę z dwiema pręgami chowającymi się pod materiałem majtek.
- Nie dam rady! – wykrzyczała dławiąc się własnymi łzami.
- Przykro mi Blondi, ale do trzech razy sztuka. – Mówiąc to solidnie się zamachnąłem i z całej siły uderzyłem pasem o drewniany blat tuż obok niej. Trzask był tak głośny, że szarpnęła się, a gdy zorientowała się, że ją oszczędziłem zaczęła zanosić się płaczem. Bezwładnie opadła na blat. Piersi rozpłaszczyły się na stole. Jej ręce powędrowały do warkocza, który puściłem zaraz po uderzeniu.
Bez zastanowienia wziąłem jej ramiona i pomogłem się jej wyprostować. Stanąłem w odległości trzydziestu centymetrów od niej i odwróciłem ją przodem do siebie.
- Spokojnie. - rozchyliłem poły fartucha, którym tak dokładnie się teraz okrywała i przywarłem ustami do jej policzka. Wzdrygnęła się. Kilka razy pocałowałem w miejscach gdzie pojawiły się łzy. Wstrzymywała oddech, ale wciąż drżała. Spazmy płaczu wstrząsały jej tułowiem. Najpierw dotknąłem palcami szyi. Dalej zjechałem palcami do dekoltu. Ostrożnie wsunąłem dłoń w miseczkę stanika. Nieprzekłamane duże C lub mniejsze D. Pogładziłem ciepłą skórę. Odnotowałem sterczące sutki, które jeszcze przez chwilę trącałem palcami. Po chwili wsunąłem dłoń pod pierś i wydobyłem ją ze stanika. To samo zrobiłem z drugą. Jej brzuszek, był płaski, nieco wypukły w dolnej części. Zjechałem dłonią w dół napotykając materiał majtek. Drgnęła mocniej. Dałem jej chwilę przerwy. Oparłem swój policzek o jej skroń.
Wsunąłem dłoń w bieliznę.
- No tak. – stwierdziłem patrząc jej w oczy. Z wypiekami obserwowała co robię. – Kosmetologia. Zawsze jesteście tu zadbane. – skwitowałem czując że jej łono jest idealnie gładkie. Jedynie w centralnej części napotkałem pionowy szeroki paseczek z przystrzyżonych dość krótko włosków. Chwyciła mój nadgarstek ręką.
- Panie doktorze, proszę przestać... Już wystarczająco mnie pan upokorzył. – wyszeptała drżącym, przerażonym głosem. To był pierwszy raz gdy mnie dotknęła i jakby sama zakłopotana tym faktem szybko cofnęła rękę. Próbowała wyślizgnąć się z mojego uścisku. Na tym etapie nie chciałem odpuszczać. Przygwoździłem jej biodra do blatu. Dłoń zsunąłem niżej. Wskazujący i serdeczny palec pozostały na idealnie gładkiej skórze sromu podczas gdy w miarę kierowania dłoni w dół środkowy palec zatopił się pomiędzy nimi. Pod nasadą dłoni wyczułem łechtaczkę, która w tej pozycji była jeszcze poza moim zasięgiem. Wykonałem palcami kilka spokojnych, okrężnych ruchów, które rozchyliły na moment wargi. Była lekko wilgotna.
Nie zadowalało mnie to. Chciałem żeby ociekała sokami. Wyciągnąłem szybko rękę i zanim zdążyła zareagować uklęknąłem przed nią. Szybko sięgnąłem w bok i przysunąłem taboret na który studenci wchodzili żeby ustawić w biurecie poziom cieczy do miareczkowania. Sięgnąłem do jej kostki i nie czekając ani chwili dłużej uniosłem jej nogę, by postawić ją na nim. Teraz stała otwierając dla mnie swój słodki skarb.
Zanim zdążyła zacisnąć uda już odchylałem na bok materiał majtek. Moim oczom ukazała się zaróżowiona cipka. Przyglądałem się jej chwilę. Poza ładną fryzurką dostrzegłem, że z pomiędzy warg wystaje obszerna, asymetryczna falbanka, znacznie bardziej zaczerwieniona niż reszta skóry. Tłumaczy to laserowo cięte majtki z mikrofibry. Dwa razy odtrącałem jej ręce bo widziałem że skrępowana moim oceniającym spojrzeniem próbowała zasłonić swoją szparkę. Wciąż jedną dłonią trzymając na boku jej majtki, a drugą trzymając raz jedną, raz drugą dłoń zacząłem nieśpiesznie całować jej podbrzusze kierując się powoli w dół.
Pachniała przesłodko. Inaczej niż te wszystkie ogolone na zero siksy. Owszem, wiem, że pełna depilacja wiele ułatwia, ale całkowite usunięcie włosków z tego miejsca to barbarzyństwo. Gdy kobieta decyduje się na depilacją warto zostawić paseczek włosków. Dlaczego? Jako koneser podam dwie przyczyny. Po pierwsze, lubię czuć że mam do czynienia z dorosłą kobietą, a nie z dzieckiem. Cipka pozbawiona zupełnie włosów kojarzy mi się z problemami natury prawnej. Za stary jestem na takie numery. Po drugie, dzięki włoskom cipka zyskuje bardzo specyficzny zapach. Lekko piżmowy, ale w połączeniu ze słodko-słonym smakiem soków daje to naprawdę piorunujące odczucia dla konsumującego ją delikwenta.
Wiedziałem, że przez to jak ją nastraszyłem, musiałem jeszcze popracować nad nią. Całowałem niespiesznie wewnętrzną część uda uniesionego na taborecie. Odruchowo próbowała złożyć nogi, ale szybko wybiłem jej to z głowy przygryzając delikatnie obsypywaną pieszczotami skórę. Najwyraźniej lokalizacja bliska jej krocza momentalnie pomogła zakodować, że nie ma sensu mi się opierać.
Im bardziej zbliżałem się do centrum, tym bardziej drżała. Mocno wypuściła powietrze gdy dotarłem do warg w miejscu gdzie głębiej znajdować się musiała łechtaczka. Polizałem jej wargi całą szerokością języka – od dołu, ku górze zatrzymując się na dłużej przy złączeniu warg. Przywarłem do niej ustami i zacząłem lizać skupiając się na razie na zewnętrznych wargach. Lizałem pod skosem pełną powierzchnią języka co jakiś czas zmieniając tempo i kierunek pieszczot. Bardzo ostrożnie rozlizywałem ją czując jak powoli oswaja się z pieszczotami. Rozlizywałem do chwili gdy po oderwaniu się spostrzegłem , że jej wargi nabrzmiały już na tyle, że same rozchyliły się pokazując mi jej skarb. Wziąłem w usta i zacząłem delikatni ssać. Ugięła nogi. Nie sposób nie odbierać tego jako zachęty. Poświęciłem im zatem znacznie więcej czasu. Monika wzdychała nieśmiało. Spojrzałem na nią z dołu nie przerywając pieszczot. Ślicznie wyglądała. Jej obydwa przeguby zaciśnięte w mojej dłoni sprawiły, że ramionami ściskała piersi razem, które wystawały z miseczek stanika. Oba sutki prężyły się dumnie. Oddychała z przepony. Było jej przyjemnie.
Miała przymknięte oczy. Byłem ciekawy czy cokolwiek widzi przez pozostałości łez. Na jej policzkach pojawiły się wypieki.
Reagowała na każdy odmienne trącenie językiem chwilowym spięciem mięśni. Albo nie znała przyjemności seksu oralnego, albo po prostu jej facet robi jej to rzadko i słabo. – pomyślałem. Sądząc po reakcji na powolne, dokładne pieszczoty, możliwe że jeszcze nikt się tak nie skupił na jej przyjemności.
Gwałtownie otworzyła oczy, gdy w usta wziąłem obie falbanki i nieco za nie pociągnąłem do siebie. Wówczas wypchnęła biodra w moim kierunku jakby w obawie że zadam jej ból. Tymczasem wykorzystałem ten moment. Puściłem jej nadgarstki i złapałem za pośladek. Przycisnąłem ją do siebie i skoncentrowałem się na łechtaczce. Bezbłędnie ją odnalazłem.
Pisnęła, ale z uwolnionymi dłońmi nie zrobiła nic, jakby nie wiedziała co może z nimi zrobić. W normalnej sytuacji pewnie odepchnęłaby mnie. Teraz było jej tak dobrze, że nie wiedziała co z nimi zrobić więc zastygła z nimi w powietrzu. A ja opiekowałem się już koralikiem. Początkowo jedynie trącałem go końcówką języka, ale w pewnym momencie straciłem już cierpliwość. Palcami rozchyliłem sobie mokre od mojej własnej śliny wargi i objąłem jej łechtaczkę ustami. Gdy zacząłem ssać Monika zaczęła nieśmiało, ale za to regularnie jęczeć. Czułem jak rośnie mi w ustach. Odsunąłem się na chwilę podziwiając swoje dzieło. Lśniła od mojej śliny.
Sięgnąłem do jej uda. Nałożyłem sobie obie jej nogi na barki i uniosłem ją na blat stołu. Teraz siedziała na nim i nie dotykała palcami stóp ziemi. Nawet nie krzyknęła, jakby zamroczona. Stanąłem bokiem między jej udami i nakierowałem palec serdeczny wraz z środkowym na wejście do jej norki. Stojąc tuż obok posłałem jej jakby pytające spojrzenie. Jakby to miało nie zabrzmieć – szczytem mojej perwersji było, aby ta słodka istota z tak wysokim instynktem samozachowawczym zupełnie straciła samokontrolę i oddała mi się z własnej woli.
Z amoku wyrwał ją stukot szkła stojącego za nią w metalowym statywie na półce. Miała go za swoją szyją. Wzdrygnęła się i momentalnie napięła wszystkie mięśnie. Jej oddech stał się płytki, nierównomierny. Oczy zaszkliły się od łez a dolna warga zadrżała z przerażenia. Właśnie dotarło do niej, co ze mną wyprawiała.
Rozczulił mnie ten widok. Rozebrana do rosołu, rozpalona, z rozczapierzonym warkoczem, ale wciąż taka niewinna. Chciałem jej więcej i znacznie bardziej niż na tamtych zajęciach na których nieświadomie wypinała się w moim kierunku sięgając po papierki lakmusowe z szuflady. Nie miała pojęcia jak dobrze mi się waliło w moim gabinecie do tego wspomnienia.
Pochyliłem się w jej kierunku i zarzuciłam jej ramię na swój bark aby łatwiej jej było utrzymać równowagę:
- Spokojnie Kociaku – szepnąłem. – to nic złego. - Nasadą dłoni zacząłem delikatnie masować jej kobiecość. – Spokojnie. – powtórzyłem słysząc że zaczyna oddychać miarowo. Intuicyjnie pocałowałem ją w skroń chcąc żeby się nieco bardziej rozluźniła.
Po chwili znów zjechałem palcami do jej dziurki. Byłą gorąca, lśniąca i soczysta. Czułem to pod palcami. I wtedy poczułem że mój członek stoi już tak mocno, że to aż boli. Zanurzyłem się w niej opuszkami. Sam przy tym mimowolnie stęknąłem. Moja kochanka westchnęła. Była równie zaskoczona co podniecona.
Bez problemu wślizgnąłem się do połowy długości palców i poczułem jak zaciska palce na moim ramieniu. Wysunąłem je całkowicie i tym razem bez większych ceregieli wbiłem się do końca. Wygięła się w pałąk tak gwałtownie, że w ostatniej chwili odsunąłem ją od półki ze statywami aby schronić jej blond główkę przed uderzeniem. Nie wyciągałem już palców tylko zacząłem ją nimi miarowo posuwać. Z każdym pchnięciem spotykałem się z coraz większą aprobatą. Początkowo mruczała pod nosem, później z pomiędzy przygryzionych ust zaczęły wydobywać się jęki. Nie opierała się, gdy całkowicie zsunąłem jej majtki. ukradkiem schowałem do kieszeni swojego fartucha zadowolony z trofeum.
Zmieniłem rodzaj pieszczot. Wysunąłem palce do połowy długości, a następnie zacząłem stopniowo uciskać przednią ściankę jej pochwy. Początkowo spięła się –nie znała takiego dotyku, bo patrzyła na mnie nieufnie. Pocałowałem ją po wewnętrznej stronie uda a następnie w dolną część brzucha. Nie przerywałem przy tym pieszczot przez co już po chwili poczuła jakie to przyjemne. Gdy pieszczoty przybrały na sile wyłożyła się na całej długości stołu kwiląc przy tym niemiłosiernie. W pieszczoty włożyłem teraz maksimum swojej siły. Chciałem bardzo mocno jej orgazmu i dlatego jedną dłoń położyłem na jej mostku, a drugą intensywnie poruszałem we wnętrzu Moniki. Zaczęła coś szeptać pod nosem i przez chwilę chciała się poderwać. Na palcach wyczułem pojedyncze skurcze jej skarbu.
- Proszę nie... – zrozumiałem w ostatniej chwili, ale już było za późno. Strumień ciepłego płynu pod znacznym ciśnieniem wytrysnął z jej wnętrza wprost na mój tors i brzegi fartucha. Monika momentalnie ocknęła się i patrząc na mnie jak przez mgłę złączyła drżące wciąż nogi, zakryła się fartuchem.
Byłem zupełnie zaskoczony i musiałem wyglądać jak idiota, bo Monika oblała się rumieńcem. Coś takiego widziałem tylko na pornosach średniej klasy, ale zachowałem na tyle trzeźwy umysł, aby ramionami zablokować jej możliwą drogę ucieczki.
- Proszę dać mi już spokój. – wychlipała z opuszczonym wzrokiem. Sam nie wiem czy była tak zaczerwieniona na twarzy przez orgazm, którego przed chwilą doznała, czy przez jego formę i po prostu spąsowiała ze wstydu.
- Teraz Kociaku, to na pewno nie dam Ci spokoju. – mruknąłem zachrypniętym z podniecenia głosem. – Wiesz, że to co się stało jest dla faceta maksymalną gratyfikacją jego wysiłku? – sam nie wiem dlaczego to powiedziałem. Wydawało się być oczywiste, a jednak jej milczenie dało mi do zrozumienia że nie zupełnie. Pochyliłem się, aby spojrzeć jej w oczy. Jej nogi cały czas dygotały.
- Pierwszy raz miałaś taki orgazm? – drążyłem. Dopiero po chwili uporczywego świdrowania jej wzrokiem pokiwała twierdząco głową.
- Rozumiem. – powiedziałem. – Nie chcę wywierać więcej presji, więc może dajmy dzisiaj spokój. Idę na chwilę do łazienki, ale nie wychodź nigdzie. Wydaje mi się, że na dziś skończymy, ale pomówimy za chwilę o sprawozdaniu – Miałem zamiar błyskawicznie zwalić konia do jej majteczek i po powrocie uzgodnić, co ma poprawić w sprawozdaniu. Odwróciłem się i zdążyłem wykonać raptem kilka kroków w kierunku łazienki, gdy poczułem na ręce jej palce.
- Panie Adamie... – wychrypiała cicho.